szaro-różowa jesień… 4


Kiedy Dzidziulka była malusia, wszyscy mówili, że zanim się obejrzymy, będzie biegać po domu. Żadna nowość, myślałam wtedy. Starałam się na maksa cieszyć każdą chwilą. Nie wyczekiwałam pierwszych zębów, pierwszych kroków. Wiedziałam, że na to przyjdzie czas, a im później, tym lepiej. No i tak właśnie znaleźliśmy się w tym właśnie miejscu, o którym mówiono nam praktycznie od dnia narodzin Dzidziulki. I fakt, obejrzeć się nie zdążyliśmy ;P
Już wiem, że powiedzenie ‘małe dziecko mały kłopot, duże dziecko duży kłopot’ to prawda.
Choć wcześniej wydawało się, że kiedy Dzidziulka będzie starsza wszystko będzie łatwiejsze. 
Niestety nie jest. Choć odchodzą problemy niemowlęce, typu kolka, pojawiają się nowe. Wcale nie łatwiejsze. 
Dzidziulka weszła właśnie w etap sprawdzania rodziców. Kiedyś wystarczyło powiedzieć ‘nie’ jeden raz, dziś Dzidziulka sprawdza co jakiś czas, czy może nie zmieniliśmy zdania. Kiedy słyszy ‘nie’, poważnieje i zamyśla się. Robi podejście numer dwa, a kiedy po raz drugi słyszy ‘nie’, wyciąga z rękawa swój uśmiech numer jeden i przytakuje głową, czekając na pozwolenie (zaś rączki zaczynają działać)… Choć uśmiech jest zaraźliwy, konsekwentnie nie pozwalamy dalej. Wtedy próbuje ostateczności. Udawanego płaczu, pisku, jęku. Szczerze powiedziawszy, wymuszone “skomlenie” Dzidziulki, słyszane cały dzień, potrafi zajść za skórę. Uszy więdną i mam ochotę pozwolić jej na to czy na tamto, w zamian za chwilkę spokoju. Jednak głos rozsądku podpowiada, że konsekwencja jest najważniejsza…
 

 

kurtka – reserved
spódniczka – carter’s (E :*)
getry, czapka – h&m
buty – lasocki kids
apaszka – carrefour

Leave a Reply

4 komentarzy do “szaro-różowa jesień…