little white box… 5


Maleńkie białe pudełeczko trzymane głęboko ukryte przed całym światem i nawet… samym sobą.
Otulone nadzieją, przykryte miłością, przygniecione codziennością.
Jednak przychodzi taki dzień, w którym choćby schowane najlepiej zostaje odnalezione.
Małe białe pudełeczko odkurzam starannie. Tylko raz w roku pozwalam sobie je otworzyć.
Zajrzeć w głąb siebie. Poczuć żal… Gorycz… Ogromny smutek… I złość, że los tak niesprawiedliwie potraktował, że takich ludzi na drodze postawił, że zabrał, a nie powinien.
Ucisk w gardle, kłucie w klatce piersiowej, rozpalona łza na policzku.
Tak, pozwalam sobie uronić łzę tego dnia. Albo nawet i tonę łez, jednak tylko w poduszkę.
Tylko raz w roku pozwalam sobie ruszyć w podróż po wspomnieniach, które nie są w kolorach tęczy.

Myślami pędzę przez te dni, analizuję po raz kolejny od tylu już lat…
Jest to dzień nostalgiczny bardzo. Po raz kolejny uświadamiam sobie, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. Że to moje życie, że to nie był tylko zły sen czy kiepski scenariusz filmu…
A potem…
A potem mija ten dzień. Gaśnie zapalony lampion.
Wszystko wędruje na swe miejsce, do małego białego pudełeczka. Te zaś szczelnie zamknięte zostaje ukryte głęboko, znowu otulone nadzieją, przykryte miłością, przygniecione codziennością, by otworzyć je ponownie… za rok.
Bo na co dzień muszę żyć… Po prostu.

  

 

Dzidziulka:
bluzka, body – carter’s
spodnie – h&m

Mama Dzidziulki:
bluzka – pretty girl
spodnie – american eagle

poduszka – ikea

Zapraszamy na Dzidziulkową rozdawajkę! Szczegółów szukajcie w zakładce KONKURSY!


Leave a Reply

5 komentarzy do “little white box…