sanki 8


Śnieg na szczęście już odchodzi, ale zanim będziemy wypatrywać wiosny musi pojawić się dzisiejszy post, 
zalegający na dysku już od jakiegoś czasu. 
 To pierwsza zima Dzidziulki, kiedy może w pełni cieszyć się jej urokami. Kiedy to całe ubieranie na cebulę, trwające długie minuty ma sens…
I choć cieszymy się, że śnieg już znika, miło patrzeć na te białe zdjęcia i wspominać naszą pierwszą wyprawę na sanki.
Poszukiwanie sanek idealnych rozpoczęliśmy w listopadzie. Niestety wyboru dużego nie było. Śniegu zresztą również. 
Zwlekałam więc z kliknięciem kup teraz, licząc że jeszcze pojawi się coś godnego uwagi w przystępnej cenie. A śniegu dalej nie było…
Przyszedł grudzień… Miesiąc tak szalony, że do tej pory nie wiem, czy to wszystko działo się naprawdę, czy był to tylko sen. 
W każdym razie, decyzji o tym jednym kliknięciu nie było. Śniegu zresztą też…
W połowie stycznia zima jednak przyszła i nas zaskoczyła!
Spadł śnieg. Masa śniegu. Na allegro pojawiły się wreszcie sanki. Mieliśmy wybór, ale wtedy zdecydować się było jeszcze trudniej.
Przyszedł weekend i wiedzieliśmy jedno: sanki potrzebne na już!
W sklepie wyboru nie było. Dziesięć minut i Dzidziulka totalnie nie zainteresowana sankami, bo na dziale sportowym tyle… piłek! A piłki to Dzidziulkowa ‘obsesja’. Wiatrakowa może nieco ucichła, ta druga nieprzerwanie trwa. Ale dziś o sankach…
Najprostsze, drewniane. Bez amortyzacji, bez regulowanej rączki, a ze sznurkiem.
Kupiliśmy i ruszyliśmy w teren.
Okazało się, że takie zwykłe, bez bajerów, drewniane sanki w zupełności wystarczą, by cieszyć się zimą.
Dzidziulce oczywiście bardzo spodobała się jazda na sankach, zwłaszcza z górki. 
A im większa – tym lepiej. 
Dzidziulka uradowana, a Mama stała z zamkniętymi oczami i wstrzymanym oddechem 😉

 
  
kombinezon – nike (Ciocia :*)
czapka – pepco
komin – no name
buty – demar kids
sanki – tesco

Leave a Reply

8 komentarzy do “sanki

  • Asia

    Dzidziulka pięknie się prezentuje w swoim 'pojeździe' 😉
    My zdążyliśmy na sanki jedynie raz i nie wzięłam aparatu 🙁 Miśkę trudno było do jazdy przekonać…sama nie wiem skąd się wziął u Niej lęk przed jazdą sankami.
    U Was było bez jakichkolwiek problemów? Mała od razu chętnie usiadła, czy musiała się oswoić?

    • dzidziulkowo

      U nas obyło się bez problemów. Dzidziulka już w sklepie "przymierzyła się" do kilku sanek, choć trochę niechętnie ze względu na całą półkę piłek, które ją rozpraszały. Chcieliśmy jednak sprawdzić wysokość oparcia. Oczywiście ze sklepu wyszliśmy z sankami i piłką! Natomiast kiedy szykowaliśmy się na podwórko, już w przedpokoju próbowała siadać na sanki. Na dworze więc nie było problemu. A jeśli chodzi o jazdę, to im szybciej i z większej górki, tym większą miała frajdę.
      A ile ma Córeczka? Może jeszcze nie jej czas, może w przyszłym roku doceni uroki sankowego szaleństwa? A może nie wszystkie dzieci lubią sanki?

  • Mamine Skarby

    Ale radość! My tylko raz daliśmy radę pójść na sanki, bo potem zabrakło śniegu.. Trochę szkoda, że mała sobie na nich nie pojeździła za dużo ale z drugiej strony… Ja już wyczekuję wiosny 🙂