CODZIENNOŚĆ


2
Dwa razy zaczynałam ten post… A potem kasowałam to, co napisałam.  Migający kursor na białym tle tym razem nie motywował, a rozpraszał. Nie, to absolutnie nie o brak weny chodzi. Po prostu bywają w życiu człowieka takie dni, kiedy żadne słowa nie oddadzą tego, co w duszy gra. A wówczas milczenie znaczy więcej niż jakiekolwiek słowa. Podobno zaś jedno zdjęcie może wyrazić więcej niż tysiąc słów. Mam zatem dla Was trzy… 

tysiąc słów


10
Co myśmy się przez te dziewięć miesięcy mieliśmy z imieniem Dzidziusia… nawet nie wiecie.  O wybieraniu imienia idealnego pisałam już – oooo TU (KLIK). Pytaliście i pytaliście, ale wiecie co? Nie tylko Wy, bo nasi najbliżsi również. A my ciągle nie mogliśmy podjąć decyzji. Nawet jeśli wydawało nam się, że już wiemy i chodziłam przez tydzień mówiąc do brzuszka “Bartusiu”, potem nie wiadomo skąd, nijak nam owy Bartosz nie pasował. Szukaliśmy wobec tego dalej. A kiedy znowu wydawało się, że już “Kubuś” będzie i koniec i basta, nie wiadomo skąd przyszedł moment, kiedy stwierdzaliśmy, no nieee, to nie jest to, chyba jednak […]

imię idealne…



8
Kiedy byłam jeszcze w ciąży, myślałam sobie o tym naszym bąbelku i nie wiedzieć czemu zakładałam z góry, że tym razem będzie wszystko tak, jak być powinno. Że to, co udało się wypracować z Dzidziulką, teraz już takie oczywiste, nie będzie sprawiało problemu. Natomiast wszelkie błędy, które popełniliśmy jako rodzice, naprawimy. Zupełnie jakby drugie dziecko było naszą drugą szansą. Choć w pewnym sensie można powiedzieć, że jest. Bo rzeczywiście bardziej doświadczeni, możemy uniknąć błędów, których nie udało się ominąć kiedy po raz pierwszy zostaliśmy rodzicami. Jednak nie oznacza to, że należy brać za pewnik to, co z Dzidziulką było takie […]

tyci stópki


5
Pięć lat temu, schodziłam właśnie z fryzjerskiego fotela, by udać się lokal dalej – do kosmetyczki. Podekscytowana i przerażona jednocześnie. Podekscytowana, bo na ten właśnie dzień czekaliśmy siedem lat, choć już po dwóch miesiącach byłam pewna, że On jest tym jedynym, wymarzonym, z którym pragnę dzielić życie. Podekscytowana, bo już za niecałe trzy godziny mieliśmy stanąć ramię w ramię przed ołtarzem i w obliczu Boga oraz najbliższych wypowiedzieć słowa przysięgi, która łącząc nas w jedność, miała odmienić nasze życie. Podekscytowana, bo choć był koniec września i dawno przyszło ochłodzenie, tego dnia słońce świeciło wyjątkowo mocno.  Jednocześnie przerażona, czy wybrana przeze […]

5 lat minęło… czyli drewniana rocznica



2
Południe. Ta ‘chwila’, kiedy zapada cisza. Cisza, która czasami aż dzwoni w uszach. Lubię ją bardzo. To moja ‘chwila’, kiedy mogę usiąść z nogami prawie pod sufitem, rozkoszować się aromatyczną bezkofeinową (na razie) kawą, popisać. A czasem po prostu poleżeć, by nabrać sił na resztę dnia. Moja ‘chwila’ kiedyś trwała trzy godziny. Wydaje się jeszcze całkiem niedawno. Dzisiaj ta ‘chwila’ trwa maksymalnie dwie godziny, ale bywa, że kończy się i po godzinie… Dzidziulka śpi książkowo i mam nadzieję nie zrezygnuje ze swej drzemki w ciągu dnia z racji stania się starszą siostrą, taką przecież ‘dorosłą’. Do tej pory działają słowne […]

chwila


4
Karuzela. Wyprawa numer cztery. Ostatnia, jako że weekend mamy wyjazdowy, więc gdy wrócimy, karuzeli już nie będzie. Dzidziulka idzie spokojnie, choć wciąż z tym błyskiem w oku. Powoli rozgląda się co się dzieje, kierując się w stronę kas. Nie trzeba jej przypominać, że najpierw kupimy bilety. Nie trzeba się zatrzymywać i wskazywać drogi… Podchodzę do kasy, a Dzidziulka cierpliwie czeka z Tatą. Daję jej kupiony bilet. Ta bardzo poważna podchodzi do Pana, oddaje żeton i idzie z Tatą zająć miejsce. Wybiera pojazd i czeka, aż karuzela ruszy. Po kilku minutach karuzela się zatrzymuje, Dzidziulka wyciąga jak dama rączkę w stronę […]

karuzela



10
Będąc w ciąży z Dzidziulką robiłam zdjęcia prawie co tydzień. Nie czułam się atrakcyjna, więc nie odważyłam się na profesjonalną sesję. W ostatnim momencie, bo właśnie w dniu terminu porodu załapałam się na kilka ujęć u fotografa, który akurat przyszedł się zareklamować do szkoły rodzenia. Już po dwóch tygodniach od porodu patrzyłam na moje ciążowe fotki z łezką w oku. Obiecałam sobie wówczas, że następnym razem będę cieszyć się każdym dodatkowym kilogramem. Niestety kiedy hormony buzują ciężko jest tym brzuszkiem się cieszyć tak, jakby się chciało. Tym razem jednak schowałam swoje obawy i kompleksy głęboko w kieszeń i zdecydowałam się […]

sesja brzuszkowa backstage


6
Zwykłe zdjęcia z podwórka, jednak dla mnie niezwykłe. Dlaczego? Jeśli czytacie naszego bloga regularnie, to na pewno już zauważyliście… Dzidziulka po raz pierwszy w kucyku! Jeszcze nie tak dawno miałam dylematy – ścinać nie ścinać. Nawet post o tym był – o TU KLIK. Wreszcie zdecydowałam, że Dzidziulkowych włosków nie ścinamy. Dzidziulka lubiła kiedy bawiłam się jej włosami, czesałam, dotykałam. Nie mogłam się wówczas doczekać, kiedy zaczniemy pleść warkocze. Kiedy jednak długość stała się odpowiednia, coś się zmieniło (coś, bo do tej pory nie wiem co) i Dzidziulka czesać się nie chciała. Kucyk nosiła kilka sekund, albo w ogóle nie […]

kucyk



6
Ostatnio nieco nas mniej, ale obiecuję poprawę. Do rozwiązania pozostały raptem cztery tygodnie i oczywiście nie jesteśmy gotowi. Nawet torba do szpitala nie spakowana! Zaczęłam tworzyć listy z rzeczami do zrobienia, bo i z pamięcią jakoś gorzej.  Aktywnie spędzany czas z Dzidziulką wyczerpuje mnie na tyle, że jej drzemkę w ciągu dnia wykorzystuję na… sen. Ile bym nie spała, wciąż mi mało. Jako, że już niedługo nie będę mogła sobie pozwolić na ten luksus, korzystam ile się da. Podobno nie można się wyspać na zapas, ale nic nie szkodzi spróbować…   bluzka – baby gap/ spodenki – reserved/ buty – pepco

bo czasu brak….


11
Jeszcze kilka miesięcy temu, gdyby ktoś zapytał mnie o najpiękniejsze wspomnienie z okresu ciąży, bez zastanowienia powiedziałabym, że te ‘kuksańce’, które codziennie przypominają, że tam w środku, pod moim sercem rośnie nowe życie. ‘Kuksańce’, których wyczekiwałam od pierwszego dnia pozytywnego testu. ‘Kuksańce’, które nawet w ostatnim trymestrze były cudnymi znakami od dzieciątka, że jestem i mam się dobrze. Mogłam godzinami siedzieć i patrzeć na falujący brzuszek. Teraz wiem, że Dzidziulka była bardzo grzecznym “brzuszkiem”, bo jej wieczorna gimnastyka wywoływała uśmiech na mej twarzy. Tym razem w moim brzuszku rośnie mężczyzna i daje mi to odczuć nieustannie. Choć pierwsze ‘kuksańce’ poczułam […]

kuksańce…



8
W poście z inspiracjami prezentowymi pisałam Wam o tym najpiękniejszym prezencie, jaki mogą dać dziecku rodzice – swój czas. Można zatem powiedzieć, że Dzidziulka ma Dzień Dziecka średnio co tydzień. Bowiem praktycznie w każdy weekend ma oboje rodziców, od rana do wieczora, calutkich dla siebie. Weekendowe poranki we troje są ulubioną porą Dzidziulki. Bo choć pobudkę robi nam o szóstej również w weekend, lubi i godzinę poleżeć pomiędzy rodzicami, przytulać się i rozdawać buziaczki raz Mamie raz Tacie, a z jej buzi nie schodzi uśmiech. Choć doskonale wiedziałam co uszczęśliwi me dziecko, mimo wszystko postanowiliśmy z Tatą Dzidziulki zafundować naszej […]

kolorowy dzień dziecka


5
  Nie miałam zamiaru publikować tego typu postu. Aparat wrzuciliśmy do wózka, by zrobić fotkę do rodzinnego albumu. Kiedy jednak wróciliśmy do domu i ujrzałam zdjęcia, stwierdziłam, że nie mogę ich tak po prostu zakopać na dysku komputera. W ubiegłe Święta Wielkanocne Dzidziulka była siedmiomiesięcznym bobasem, z katarem i wychodzącymi pierwszymi ząbkami. Za oknem było śniegu po pas, więc z koszyczkiem wielkanocnym wydelegowałyśmy Tatusia, który zresztą pojechał autem. W Wielkanocny niedzielny poranek jeździliśmy po mieście szukając otwartej apteki, by kupić jakąś maść na bolące dziąsła dla naszej malusiej Dzidziulki. W tym roku jest inaczej. Ze święconką poszliśmy  pieszo całą rodzinką. […]

Wielkanoc



8
  Kiedy byłam w ciąży z Dzidziulką nie potrafiłam do końca cieszyć się brzuszkiem, choć ciąża była wymarzona i wyczekana. Bardzo długo mojego ciążowego brzuszka po prostu nie było. A może raczej nie był to ciążowy brzuszek z reklamy czy kolorowej gazety 😉 Czułam się jak spasiona, zaniedbana kobieta i miałam wrażenie, że właśnie tak odbiera mnie otoczenie. W szóstym miesiącu coś się zaokrągliło, ale dalej wydawało mi się, że jestem po prostu gruba. A potem przyszedł 7 miesiąc i mój brzuszek już był “ciążowy”. Narzekałam cały miesiąc, a kiedy brzuszek rósł, żałowałam, że narzekałam na jego poprzedni rozmiar… W […]

brzuszek…


1
Zanim się przeprowadziliśmy do naszego obecnego domu robiliśmy remont. Może nie robiliśmy, bo Mama Dzidziulki bardzo szybko została uziemiona i tym samym straciła miano głównego pomocnika, zajmując niewdzięczną rolę głównej dowodzącej, oczywiście z daleka. Remont robił Tata Dzidziulki. Praktycznie sam, praktycznie wszystko, a przez to nasz remont trwał dłużej niż ciąża. Współczuliśmy sąsiadom, którzy przez wiele miesięcy musieli słuchać stukania, pukania, wiercenia, a nawet kucia. Staraliśmy się bardzo, by po południu choć trochę mogli odpocząć, więc nie hałasowaliśmy po godzinie dziewiętnastej. Sąsiedzi są największą zaletą, a jednocześnie największą wadą mieszkania w bloku. Cudownie jest wyskoczyć w kapciach do sąsiadki na […]

niecodzienna codzienność