allegro… zakupowa klapa! 9


Allegro zna chyba każdy. Nawet małe dzieci wiedzą, że można tam znaleźć… wszystko!
(Trzyletnia siostrzenica pyta mnie ostatnio czy kupię jej parasolkę. Jej starszy, pięcioletni brat, przysłuchuje się rozmowie, po czym wtrąca: Ciociu, na allegro możesz kupić, wiesz?)

W dzisiejszych czasach nie wyobrażam sobie zakupów bez allegro. Korzystam często, bo można kupić przede wszystkim bez wychodzenia z domu, co z małym dzieckiem u boku jest wielkim plusem. Korzystam też ze względu na ceny, które są dużo niższe niż w sklepach, zwłaszcza ceny zabawek dla  Dzidziulki. Zabawka, która w sklepie kosztuje 130 zł, na allegro (nowa!) kosztuje 50 zł, więc nawet z najdroższą opcją dostawy (20 zł), praktycznie połowę pieniędzy zostawiam w kieszeni. 
Albo wydaję na kolejne zabawki hehe 😉
Tatuś Dzidziulki z tych zakupów na allegro tak się nie cieszy. Zupełnie nie rozumiem dlaczego. 
Dzwoni do mnie i tonem, sugerującym co najmniej katastrofę narodową mówi: wygrałaś.
 Zdziwiona, ale jakże uradowana, że wygrałam, szybko analizuję, w jakim konkursie ostatnio udział brałam. Jako, że w głowie totalna pustka, pytam: co wygrałam? 
Aukcję – odpowiada Tata Dzidziulki, wciąż tonem, który mrozi krew w żyłach.
 Taaak…
Teraz jednak allegro zostało odstawione na bok.
Chyba Tatuś Dzidziulki wykrakał te ‘kłopoty’… Bo zastanawiał się, kiedy będzie jakaś wtopa…
Mówisz i masz. Tyle razy z allegro korzystaliśmy, zawsze najpierw kasę wpłacamy, ufając, że osoba po drugiej stronie komputera jest uczciwa. I nigdy nie zostaliśmy oszukani.
Pluję sobie w twarz, że 1 października skusiłam się na to kliknięcie ‘licytuj’…  Do dzisiaj bowiem sprawa aukcji jest nie rozwiązana. Nie zgłosiłam wciąż sporu do allegro, jak sugerowały czytelniczki na fanpage’u. Chciałam dać szansę dziewczynie, wierzyłam że się dogadamy, że pójdzie po rozum do głowy, że postąpi właściwie, że wcale nie chciała mnie oszukać…
Mam nauczkę. I to jedną z lepszych. 
Dziewczyna jest matką blogerką.
 Nie wiem czemu założyłam, że przecież matka blogerka nie będzie nikogo naciągać, oszukiwać, wyzyskiwać. Słodka córeczka występująca na kartkach bloga zauroczyła na tyle, że postanowiłam skusić się na wyprzedaż z jej szafy. Na aukcji nie było realnych zdjęć, lecz katalogowe. Jednak jako, że owe buty widziałam na ramach bloga, zaufałam. Opis, że jak nowe, założone maksymalnie dwa razy, wystarczył. Śmiejecie się teraz, żem naiwna, co? Otóż tak, naiwna i to bardzo.
Buty nie wyglądały jak nowe.
 BTW przyszły po trzech tygodniach od zakończenia aukcji.
Wyglądały jakby córeczka matki blogerki już zdążyła w nich nieźle pochodzić. Jeśli miała je maksymalnie dwa razy na nogach, to musiał to być dobry maraton. Pominęłam ten fakt. Pomyślałam sobie, że skoro jestem na tyle naiwna, że kupiłam bez foto to teraz mam. Jednak kiedy zobaczyłam, że jeden but jest uszkodzony, zagotowałam się. Niby drobnostka, łatwo zszyć można. Ale przecież zapłaciłam wcale nie mało, jak na używane buty, tylko dlatego, że miały być jak nowe. A sporo do takiego stanu im brakowało.
Nie chciałam jednak reagować zbyt pochopnie, kierować się tymi złymi emocjami. Dałam sobie chwilę, by ochłonąć. Potem napisałam do niej o stanie butów, które otrzymałam…
Na słowa, że towar jest niezgodny z opisem, otrzymałam oburzoną odpowiedź: jak to niezgodny? przecież firma się zgadza, przecież rozmiar się zgadza, tak?
No tak. Ale co opisem ich stanu? Jak nowe założone maksymalnie dwa razy…
No tak, dziecko miało je tylko dwa razy na sobie, czego pani oczekuje, przecież to dziecko. 
Nie wiem czy tak wyglądają buty po dwóch założeniach przez dziecko. 
(Moja Dzidziulka ma buty firmy lasocki i tydzień chodziła dzień w dzień i takich śladów użytkowania nie było.) Jeśli jednak tak wyglądają po dwóch założeniach, to należałoby zrobić foto i zamieścić na aukcji, zamiast katalogowego.
Po krótkiej wymianie zdań poproszona zostałam, by buty odesłać, w kopertę wkładając swoje dane do przelewu. Jednak jeśli buty dotarły po trzech tygodniach, kiedy praktycznie kontaktu nie było z tą osobą, mam je odesłać i zostać bez butów i bez kasy… Problem ten wydał się nie do rozwiązania.
Postraszona nawet zostałam prawnikiem męża, regulaminem allegro. Obrzucona kilkoma niemiłymi dla uszu określeniami.
Wreszcie kompromis – wysyłka pobraniowa.
Czy oby na pewno kompromis? W przypływie dobroci serca zgodziłam się pokryć połowę kosztów wysyłki. (Znowu naiwna strona się odezwała. Regulamin allegro mówi jasno, że w przypadku reklamacji, jeśli jest uzasadniona, koszty pokrywa sprzedawca. Uszkodzenie buta, opisanego w aukcji jako nowy takim uzasadnieniem raczej jest.)  I takim sposobem buty leżą na poczcie i od ponad tygodnia nie ma ich komu odebrać. A ja zachodzę w głowę, czy przypadkiem adresat się ogarnie i ruszy cztery literki w stronę placówki pocztowej czy przesyłka do mnie wróci.
Jeśli to drugie – zostanę z uszkodzonymi butami i kasą wydaną na pobraniową multipaczkę w błoto… Butami na jesień, na które już raczej za zimno, a które na wiosnę zapewne będą za małe.
Allegrowicz naprawdę NIEGODNY polecenia.
Nikomu nie życzę trafienia na takiego sprzedawcę!
Przez najbliższy czas dla mnie allegro nie istnieje.
Cieszy się Tatuś Dzidziulki. Portfel też się cieszy…

 

sweter- zara baby
getry – children’s place
opaska, kołnierzyk – reserved
rajstopy – wola
buty – george (Ciocia E :*)


Leave a Reply

9 komentarzy do “allegro… zakupowa klapa!

  • Ilonusek

    och… przykro mi z powodu nieudanych zakupów i to jeszcze z rąk "godnych zaufania". Ja niestety tez zazwyczaj wybieram opcję płatną z góry (pomimo ciągłego ostrzegania przez męża)..
    A jeśli paczka wróci z powrotem do Ciebie to niestety ale za zwrot będziesz musiała jeszcze raz zapłacić listonoszowi przy odbiorze paczki. Trzymam kciuki aby sprawa pomyślnie się zakończyła!

    • dzidziulkowo

      Nie napisałam, ponieważ wciąż miałam nadzieję, że dziewczyna odbierze przesyłkę. Pisała mi, że we wtorek, czyli dzisiaj osobiście ją odbierze. Niestety tak się nie stało, dodzwonić się do niej nie mogę, ponieważ moje połączenia są automatycznie odrzucane (najprawdopodobniej wrzuciła mnie na czarną listę)…

  • beithe

    Ja również miałam, podobną sytuację, od pewnej miłej pani kupiłam chodzik z fisher prica, zapłaciłam . Czekałam tydzień, miesiąc… w końcu wszczęłam spór na allegro, nic to nie dało… Poszłam na policję, po jakimś czasie się okazało, że miałam do czynienia z notoryczna oszustką… pieniędzy jednak nie odzyskałam do dziś…
    oby w twoim przypadku sprawa sie dobrze zakończyła:)
    Zapraszam do nas: memoriems.blogspot.com

  • Anonimowy

    Wiem co czujesz i Cię rozumiem
    Ja tak samo zamówiłam buty dla syna sportowe
    Na zdjeciu super wyglądały i cena mała,więc niestety skusiłam się.
    I kobieta zapewniała,zebym się nie bała,że pełno oszustów,więc dlatego przesyła mi za pobraniem i kupiłam.
    Co się okazało gdy otworzyłam pudełko,buty prawie podeszwy nie miały,a na piętach dziury.
    Zaczełam wydzwaniać,wypisywac i nic.
    Potem nastraszyłam ja policja,a ta odezwała sie ale tylko smsem,ze teraz to moge sobie zostawic te buty jak ja ja strasze to ona juz nie przyjmie z powrotem tych butów.Porażka
    Ludzie są straszni.
    Ale odesłałam wczoraj te buty również za pobraniem,ale mysle że niestety wrócą z powrotem i jeszcze bede musiała zapłacić za przesyłkę znowu:(
    Współczuje Ci naprawde,ja mam doła,że musiałam trafić na taką oszustkę
    Pozdrawiam Magda

  • Mamy Tomka

    Niestety ale takich sytuacji jest coraz więcej i sama kiedyś kupując bluzkę (dla siebie- stan jak nowa), dostałam wyciągnięty worek. Sama czasami sprzedaję coś na Allegro ale zawsze dokładnie opisuję stan rzeczy. Pozdrawiam