Karuzela. Wyprawa numer cztery. Ostatnia, jako że weekend mamy wyjazdowy, więc gdy wrócimy, karuzeli już nie będzie. Dzidziulka idzie spokojnie, choć wciąż z tym błyskiem w oku. Powoli rozgląda się co się dzieje, kierując się w stronę kas. Nie trzeba jej przypominać, że najpierw kupimy bilety. Nie trzeba się zatrzymywać i wskazywać drogi… Podchodzę do kasy, a Dzidziulka cierpliwie czeka z Tatą. Daję jej kupiony bilet. Ta bardzo poważna podchodzi do Pana, oddaje żeton i idzie z Tatą zająć miejsce. Wybiera pojazd i czeka, aż karuzela ruszy. Po kilku minutach karuzela się zatrzymuje, Dzidziulka wyciąga jak dama rączkę w stronę […]