Święta minęły. No dobra, skończyło się beztroskie obżeranie bez liczenia kalorii, ale nasz “świąteczny” czas trwa w najlepsze. Spędzamy cudne, rodzinne chwile. Kładziemy się nieprzyzwoicie późno i śpimy do… ósmej! Nie śmiejcie się! Z Dzidziulką, rannym ptaszkiem, która przez dwa lata swojego życia, jak budzik, wstawała punkt szósta, to nie lada wyczyn. W ogóle nie zerkam na zegarek i ciągle zapominam, jaki jest dzień tygodnia. Nie muszę decydować, które płaczące dziecko ratować jako pierwsze. Nie przypalam obiadu, robiąc kilka rzeczy jednocześnie, jedną ręką trzymając Dzidziusia. Nie padam wieczorem zmęczona, tuż po położeniu dzieci spać. Spędzamy mnóstwo czasu na wspólnej zabawie. […]