Szpitalne mury zawsze powodują dreszcze na moich plecach, o czym niejednokrotnie wspominałam, zaś los jakby chciał utrzeć nosa ostatnio, nader często zmusza je odwiedzać. Po TYM poście i doświadczeniach, które nie należały do najprostszych ostatnia wizyta okazała się dużym zaskoczeniem.
Muszę chyba ‘odszczekać’ niedawne żale, bo wygląda na to, że są na tym świecie ludzie, którzy swoją pracę wykonują z uśmiechem na twarzy. Oddział zakaźny, który przyszło nam poznać, utworzony niedawno w naszym szpitalu, sprawia wrażenie wyrwanego ze świata. Jakby zapomniany, cichy, pusty, ciemny, pacjenci leżą cichutko w swych salach, nie wychodząc na korytarz. Salowe z uśmiechem witające się codziennie, nawet pytające o samopoczucie przynosząc śniadanie. Pielęgniarki witające się z Dominikiem ‘ich Misiem Domisiem’ ala ‘czuprynką’ na początku zmiany, by powiedzieć, że są i przybiegające od razu na każdy dzwonek, choć pokonać musiały calutki oddział. Szokujące to, ale bardzo pozytywnie. Wszystko to, może wydawać się oczywiste, ale Ci, którzy choć trochę styczności z rzeczywistością szpitalną mieli wiedzą, jak bardzo to oczywiste nie jest. Dzięki temu nasz pobyt stał się bardziej znośny. Choć, jak to Polak mądry po szkodzie stwierdza, że trzeba było zacisnąć pasa, oszczędności ze skarpety wyciągać, a kupić tę głupią szczepionkę i być może tych doświadczeń sobie zaoszczędzić.
Pobyt w szpitalu z dziesięciomiesięcznym dzieckiem jest prawdziwym wyzwaniem. Sala, a właściwie zamknięcie w czterech ścianach, żeby nie powiedzieć w kratach łóżeczka jest dla ciekawego świata tyci człowieka prawdziwą katorgą. Nie ma jak raczkować, wstawać, poruszać się. A zatem matczyne ręce tylko wchodzą w grę, które zaś po całym dniu ledwo żywe, opadały z sił totalnie.
Podczas jednego wieczoru, kiedy już nie mogłam uciszać głosów w mojej głowie, dałam upust swej wenie spisując kilka spostrzeżeń, jak przetrwać te nieciekawe dni.
Przygotowałam Wam PIĘĆ PRZYKAZAŃ SZPITALNYCH:
1) WYLUZUJ
Nie czas na lekcje wychowania, zakazy i naukę. Nic się nie stanie jak maluch zainteresuje się telewizją czy telefonem. W szpitalu – jak na wojnie wszystkie chwyty dozwolone. Cokolwiek zainteresuje bąbla byle by nie uciekał z rąk, nie wyrywał się, nie rzucał, bo choć mięśnia wyćwiczone, po kilku godzinach potrzebują odpoczynku. Wyluzowana mama to wyluzowane dziecko. Mamine humory zaś wyczuwa jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
2) ZAPRASZAJ GOŚCI
Nie bój się zapraszać gości. Każdy członek rodziny (zdrowy, by niczym dziecka jednak nie zarazić, kiedy odporność obniżona), chcący odwiedzić schorowane dziecko jest mile widziany. Nawet trzydzieści minut normalności, bez dziecka na rękach,skorzystania z toalety, czy po prostu wypicia ciepłej kawy może uratować życie.
3) ŚPIJ RAZEM Z DZIECKIEM
Oczywiście o ile masz wykupione łóżko, na którym możecie się razem położyć. Szpitalnych dni nie warto tracić czasu na naukę samodzielnego zasypiania. Przeciwnie, każdą chwilę trzeba wykorzystać na sen. W dzień ucinaj sobie drzemki wraz z maluchem, nawet jeśli wydaje Ci się, że nie jesteś zmęczona. Będzie Ci łatwiej w nocy, jeśli okaże się, że objawy chorobowe, które uwielbiają nasilać się nocą, będą utrudniały sen dziecka.
4) WEŹ ZE SOBĄ ZABAWKI
I najlepiej pół domu. W szpitalnych murach każda cząstka domu, która pozwoli poczuć jego atmosferę lub choćby namiastkę jest na wagę złota. Zabawki wybierz rozważnie, by po wyjściu ze szpitala dało się je zdezynfekować, wyprać.
5) MYŚL O WOLNOŚCI
Samo wyobrażenie wolności może okazać się zbawcze. Myśl o chwili, kiedy opuścisz mury szpitala. O czasie, kiedy będziesz mogła zrobić coś tylko dla siebie.
Jeśli przeżyliście przymusowe ‘wakacje’ z dzieckiem w szpitalu i przychodzi Wam do głowy coś, co można by dodać – śmiało zostawcie w komentarzu. Mam nadzieję jednak, że mimo wszystko ten post nie będzie Ci nigdy potrzebny, bo szpitalne mury oglądać będziecie z dzieciakami tylko z daleka, a szpitalna rzeczywistość na zawsze pozostanie dla Was tajemnicą, której nigdy nie poznacie…tunika – george/ kurtka – baby gap/ kapelusz – h&m/ szalik – sh/ getry – pepco, a więcej nowości znajdziecie TUTAJ.
Dobrze, że już wszystko w porządku. obyś nie musiała stosować tych przykazań nigdy więcej!
tak, dokładnie! 🙂
Ja spedzilam z malym (5miesiecy) tydzien na okulistyce w centrum zdrowia dziecka w Warszawie i to byl istny koszmar! Okropne pielegniarki! 3 dni na neurologii w tym samym szpitalu i bylo spoko. Teraz jestesmy na rehabilitacji po turnusie ocenie pobyt 😀
Aktualnie jestem również na zakaźnym z 8 miesięczna córeczka z zapaleniem pęcherza i dodam 6 przykazanie : weź ze sobą zestaw mocuś do pobierania moczu ……. Uratowało mnie to psychicznie , 3 dni nie udawało się nasikać do woreczka , a to kupa, a to się odkleił , potem czatowalam z kubeczkiem , dramat ! Naprawdę polecam