Przygodę ze zwierzętami rozpoczęliśmy już podczas wyprawy do Nowego Jorku. Co prawda, jeszcze nie pojawiła się relacja z tych wycieczek, ale będzie na pewno. Tymczasem kontynuujemy poznawanie świata z naszą prawie trzylatką, zadającą minimum milion pytań dziennie. Na każdą taką wyprawę udaje się z ogromnym uśmiechem na ustach, a ponieważ większość atrakcji ma wstęp wolny dla dzieci do lat trzech, nasz portfel również się szeroko uśmiecha (jeszcze).
Kadzidłowo, ale gdzie to?
Po cudnie spędzonym dniu, który podejrzeć mogliście TU, postanowiliśmy poszukać kolejnej fajnej atrakcji, by nasze dzieciaki mogłyby popatrzeć i pogłaskać zwierzęta, dlatego w weekend wybraliśmy się na wycieczkę. Trasa naszej wyprawy została ułożona pod konkretny cel, by odwiedzić miejscowość Kadzidłowo. Na terenie Puszczy Piskiej bowiem, postanowiliśmy pobyć z dzikimi zwierzętami, które mieszkają w tamtejszym parku. Brzmi groźnie? Spokojnie, możecie wypuścić powietrze, aż tak dziko w Kadzidłowie to nie jest. Jeśli będziecie wybierać się na mazurskie jeziora, a na trasie pojawią się Ruciane Nida, możecie rozważyć lekkie opóźnienie i na półtorej godzinki wskoczyć na łono natury, by podpatrzeć chociażby rysia nizinnego, których w Polsce żyje tylko około dwustu.
Uwaga! Dzikie zwierzęta
Kozy, osiołki to raczej mało ‘dzikie’ zwierzęta powiedziałabym. Ale tego dnia przekonałam się, że jednak może być różnie. Wchodzimy do zagrody. Tak, do środka. Na wybiegu, będącym ogromną łąką, w otoczeniu lasu, mieszkają sobie kozy i osiołki. Razem. Kucam sobie, by zrobić zdjęcie, aż tu nagle, coś wielkiego podchodzi do mnie i zagląda przez moje ramię, a następnie obciera się o mnie, niczym kot dopominający się głaskania. Odskakuję na bok. O to tylko osiołek, jaki słodki. A już widzę, że Dzidziulkowego Tatę z Domisiem na brzuchu również goni jakiś nowy ‘przyjaciel’. Dzidziulka zaś z Babcią za rękę krzyczy, że nie chce tych zwierzątek, uciekając jak najdalej, a kozy i osiołki, twardo dotrzymują im kroku. Dzikusy, a nie zwierzęta. Biedne one takie spragnione nie towarzystwa człowieka, a jedzenia… Wychudzone kozy z żebrami, które policzyć można gołym okiem, dopominają się czegokolwiek do przegryzienia, jakby wcale nie były karmione. Odprowadzają więc ludzi pod samą furtkę, licząc, że coś im się dostanie. A są przy tym bardzo nachalne. Dlatego choć zwierzęta są zaprzyjaźnione z człowiekiem, trzeba mieć oczy dookoła głowy. Łania, która niby tylko szła sobie wzdłuż szlaku, co raz schyliła się spróbować włosów małych dziewczynek, a nawet nadeptując jednego ze zwiedzających, byle tylko zwrócić na siebie uwagę i dostać coś do jedzenia.
Pan Przewodnik
Ponieważ Park zajmuje rozległy teren (ok. tysiąca metrów kwadratowych), a ścieżka dla zwiedzających często przebiega przez środek wybiegu, po parku poruszamy się z przewodnikiem. Nasza grupa zwiedzających była dość liczna, więc by zrobić zdjęcie bez dodatkowych towarzyszy musieliśmy trzymać się z tyłu, tym samym z opowieści przewodnika nic Wam niestety nie powtórzę. No oprócz jego ‘idziemy dalej’, które powtarzał nad wyraz często i donośnie, narzucając tempo zwiedzania, by przypadkiem ktoś za długo na osiołka nie popatrzył.
Przydatne rady
Bilet do parku kosztuje. Normalny to wydatek 18 zł, ulgowy dla dzieci w wieku od trzech do szesnastu lat – 9 zł, a dzieci do lat trzech, jak już wspomniałam, wchodzą bez biletu. Można karmić zwierzęta, jeśli kupi się w kasie specjalnie przygotowane torebki z pokrojonymi warzywami i owocami.
Park lata świetności ma już za sobą. Większość ogrodzeń sprawia wrażenie wymagających naprawy. Liczba zwierząt także nie zwala z nóg. Jako, że większość opinii, które odnaleźć można w internecie, pochodzą sprzed wielu lat, kiedy Park cieszył się uznaniem, a pod swym dachem posiadał naprawę bogatą listę zwierząt, reklama tego miejsca stała się nieaktualna. Upływ czasu widać gołym okiem, aż człowiek ma wrażenie, że cena biletu jest wygórowana. Oprócz zwierząt, które widzicie na zdjęciach, park posiada kilka gatunków ptactwa.
Proponuję zaopatrzyć się w wygodne obuwie i odpowiednie ubranie, bowiem cała trasa liczy około ośmiu bramek, które trzeba pokonać wspinaczką (tylko raz przewodnik otworzył bramę). Nas uratowała Tula, a nie wiem, co by było, gdybyśmy jednak mieli wózek.
Dla dzieci, poza zagrodą z nachalnymi kozami i osłami, to była fajna wyprawa, dzięki której mogły z bliska podpatrzeć zwierzęta, w ich naturalnych warunkach. Sporo frajdy mieliśmy wypatrując z daleka wilki, czy spotykając w lesie łosia.
Fantastyczne miejsce!!!! Wyslij linka do Maluszkowych inspiracji – jest akcja Podróże kształcą – jak najwięcej ludzi powinno o tym przeczytać 🙂 Wspaniale, że mozna tam pospacerować wśród zwierząt – dla dzieciaków to musi byc niezłe przezycie 🙂
dzięki za cynk :*
Byliśmy tam w zeszłym roku z dzieciakami i odniosłam takie same wrażenie jak Ty. Cena zbyt wygórowana za możliwość pogłaskania sarenki :), ale my wówczas również miło spędziliśmy dzień poza parkiem, więc nie narzekaliśmy za bardzo.
ooo no proszę, a znacie jeszcze jakieś fajne miejsca w naszej okolicy? 🙂
Zdecydowanie więcej mogłabym Ci polecić takich fajnych miejsc do odwiedzenia z dziećmi w Beskidach i na Śląsku, bo my głównie tam spędzamy wakacje (u babci :)). I tam aż kipi od atrakcji dla dzieci. W naszych okolicach jest tego zdecydowanie mniej, nad czym ubolewam, bo lubimy podróże z maluchami. W ten dzień co odwiedziliśmy Kadzidłowo, byliśmy jeszcze w Mikołajkach i w Mrągowie w miasteczku Mrongoville. W Rynie jest fajny zamek 😉 w Jurowcach byliśmy w parku dinozaurów i w skansenie (Muzeum Wsi Białostockiej), W Augustowie na początku sierpnia jest Pływanie na Byle czym 🙂 …tez ciągle szukamy nowych kierunków i atrakcji, ale tak jak pisałam na początku, my głównie korzystamy z nich będąc na południu Polski 🙂 Do zobaczenia we wrześniu w przedszkolu
! 🙂
Piękne zdjęcia 😉