Z jakim kolorem kojarzy Wam się New York? Nawet jeśli na myśl od razu przyszedł Wam kolorowy Times Square, to jednak żółty jest kolorem rozpoznawczym Wielkiego Jabłka, za sprawą żółtych taksówek, które kursują po Manhattanie. Właściwie już teraz nie tylko po Manhattanie. Właściwie to już nie tylko żółte… ale zacznijmy do początku…
Tak zwana Yellow cab czyli żółta taksówka to prawdziwa ikona Nowego Jorku. Prawie pięćdziesiąt lat temu, z uwagi na coraz większą ilość taksówek bez licencji, miasto nakazało, by wszystkie taksówki z medalionami miały jednakowy, żółty kolor, w internetach wyczytałam, że podobno był to ulubiony kolor żony szefa departamentu. W ten sposób wyróżniały się taksówki, które posiadały nowojorską koncesję na jej prowadzenie. Wspomniany medalion to znaczek zamocowany na masce, wielkości tabliczki czekolady i choć taksówek z medalionem jest w Nowym Jorku ponad trzynaście tysięcy, taksówkarzy jest co najmniej trzy razy tyle. Oficjalną żółtą taksówkę charakteryzuje także przedziałek z grubego plastiku, oddzielający kierowcę od pasażerów.
Na dachu taksówki są dwa oznaczenia świetlne. Jeśli numer taksówki jest włączony, oznacza to, że taksówka jest wolna i przyjmuje pasażerów; jeśli światło off-duty jest włączone lub wszystkie światła są wyłączone, oznacza, że taksówka jest zajęta lub nie bierze pasażerów. Czasami jednak, pomimo wyłączonych obydwu świateł lub włączonego światła off-duty, taksówkarz zatrzyma się po czekającego pasażera – oznacza to, że taksówkarz kończy zmianę, ale jedzie w kierunku, w którym czeka pasażer, co daje mu ostatnią szansę na ostatni zarobek.
Niejednokrotnie znajdując się na skrzyżowaniu, często stojąc na przejściu, podskakiwałam, kiedy znienacka słyszałam nagły dźwięk klaksonu. Jak na matkę przystało, początkowo wystraszona odskakiwałam na bok, od razu upewniając się, czy moje dzieci są bezpieczne i nie wychodzą na ulicę pod pędzące auta. Następnie szukałam winnego, bo byłam pewna, że ten klakson to takie ostrzeżenie. Okazało się, że to wolne taksówki, dają w ten sposób znać, że mogą wziąć pasażera. Było mi ciężko się przyzwyczaić do tych klaksonów, gdyż w Nowym Jorku jest wiele taksówek, nie tylko żółtych. Od czterech lat do żółtych taksówek dołączyły jasno zielone. Rzeczywiście wyróżniają się na ulicach, ale nie wpisują się w ten klimat Wielkiego Jabłka, jak te żółte. To chyba za sprawą tych wszystkich filmów, które faszerują nas magią Nowego Jorku. Dziś żółte taksówki zobaczymy nie tylko na Manhattanie, ale i innych dzielnicach.
Yellow cab przez nowojorczyków traktowane były i w sumie wciąż są jak część publicznego transportu. To dla mnie nie do końca zrozumiałe, gdyż w godzinach szczytu o wiele szybciej byłoby poruszać się np. metrem, niż najpierw trwonić cenny czas, by złapać wolną taksówkę, a następnie stać w korkach, tylko po to, by przejechać się żółtą taksówką. Pamiętać trzeba, że oprócz naliczonej opłaty, należy samemu doliczyć napiwek, który zazwyczaj wynosi około 10-20%. Do pasażera należy także pokrycie dodatkowych opłat za mosty czy tunele. Mimo wszystko, nowojorczycy wydają rocznie na taksówki aż milion dolarów.
Żółte taksówki nadają niewątpliwie klimat temu miastu. Nie wyobrażam sobie panoramy miasta, bez tych wszechobecnych żółtych punktów. Uwielbiam fotografie z nimi w roli głównej i już dawno wymyśliłam sobie, że ścianę w naszym przedpokoju właśnie takie zdjęcia będą zdobiły. Nie sądziłam wtedy jednak, że do ramki powędrują fotografie wyjątkowe, bo zrobione własnymi rękoma. Teraz ich widok nie tylko cieszy oko, ale i przywołuje piękne wspomnienia.
Ale one fajnie wyglądają 🙂 Czasami ogarnia mnie taki mały żal, że u mnie w mieście co taksówka to inna.
nooo, mogłyby być żółte 🙂 Mielibyśmy cząstkę Nowego Jorku w Polsce 😀
Już nawet nie, że żółte, ale takie w jednym stylu 🙂 Człowiek patrzyłby na drogę i widział taką z daleka. Ale cóż, mamy kolorowo, taki klimat 😉