Tatusiowe rączki… lekiem na całe zło… 3


Od początku ciąży wiedziałam, że będzie córka. Czułam to pod skórą. Chociaż całe życie byłam przekonana, że pierwsze dziecko to będzie chłopczyk! A dopiero potem, młodsza siostrzyczka.
Ale gdy tylko test pokazał dwie kreski, lekarz pokazał bijące serduszko, zapragnęłam córeczki. Bałam się marzyć o tym, jak to będzie, żeby żadnego zła nie przyciągnąć. Ale chłopczyk nie pasował mi wcale, nie potrafiłam sobie wyobrazić nas i małego chłopca…
Mała Dzidziulka już podczas pierwszego usg pokazała ‘charakterek’.
Tyci fasolka, stojąca w poprzek pęcherzyka, utrudniała badanie, ale my tylko się uśmiechaliśmy. Długo też nie dała doktorowi potwierdzić swojej płci, jednak ja żadnego potwierdzenia nie potrzebowałam. Nosiłam pod sercem córeczkę. Tata Dzidziulki droczył się ze mną, że pewnie będzie chłopak i na następnym usg już się ukaże. Nie ukazał się :p
Wszyscy pytali, czy Tatuś niezadowolony, że będzie dziewczynka. Ależ skąd!
Tatuś kocha swoją córeczkę nad życie! To właśnie On wybrał imię dla Dzidziulki. I gdy tylko raz je wypowiedział, nie było wątpliwości. Żadne inne imię nie pasowało.

Notkę tę kilka razy pisać zaczynałam. I ciągle coś nie tak. Tyle powiedzieć by się chciało, ale żadne słowa nie oddają tego, co serce czuje. Bo miłość ich tak wyjątkowa, tak niezwykła…
Jeszcze nie wiecie, że Dzidziulka to taka Tatusiowa córa właśnie.
Jego ‘oczko w głowie’.
I wypisz wymaluj Tatuś… Cieszę się, że ma Tatusiowy uśmiech z wądołkami, mega długie rzęsy, które mam nadzieję jeszcze się podkręcą jak te Tatusiowe, a nie zostaną proste, jak u Mamusi.
Usta, nosek, wszystko Taty.
Za to charakterek do Maminego podobny. Bowiem uparta jest Dzidziulka… jak Mama. Ale myślę sobie, że  to dobrze, bo w dzisiejszym, okrutnym świecie trzeba być upartym.
Po Tatusiu Dzidziulka ma także inżynierskie zapędy poznawania świata.
Nową zabawkę zawsze ogląda dokładnie, zajrzy w każdą śrubkę, rozszyfrowuje, jak to działa. Uwielbiam ją taką małą ‘inteligentną’ na swój niemowlęcy, jakże uroczy, sposób.

I Dzidziulka miłością wielką darzy Tatusia.
To właśnie ‘Tata’ było pierwszym jej słowem. Do tego wypowiedzianym w niedzielny poranek, w dzień mężczyzn. Taki prezent Tatusiowi zrobiła.
 Codziennie rano Dzidziulka daje buziaka Tacie na pożegnanie i robiąc ‘papa’ zamyka drzwi. A gdy popołudniu zbliża się godzina powrotu Taty z pracy, zagląda co raz na przedpokój, nasłuchuje, czy ktoś nie idzie. Zaś kiedy usłyszy odgłos otwieranych drzwi, podskakuje zaskoczona i uradowana raczkiem w turbo przyspieszeniu pędzi do Taty.
Bo Tatusiowe rączki najwspanialsze.
Kiedy Dzidziulka miała zaledwie dwa tygodnie zaczęły się kolki. Niesamowite kolki. Płakała Dzidziulka i płakała… Godzinę, dwie… Serce pękało, bo żaden sposób nie przynosił Dzidziulce ulgi, więc kończyło się na tym, że  płakałyśmy we dwie. Wreszcie zapłakana Mama dzwoniła do Taty, a ten wracał do domu i Dzidziulkowe kolki przechodziły.
Gdy wszystkie sztuczki Mamusi zawodzą, ukoją zawsze Taty ręce. Wtula się wtedy Dzidziulka w Tatusiowe ramiona mocno, obejmując swoimi malusimi rączkami.

Uwielbiam ten widok.
Uradowanej Dzidziulki, wpatrzonej w Tatusia i dumnego Tatusia, zafascynowanego małą Dzidziulką.
Ich miłość jest najwspanialszą rzeczą na świecie!

tunika – J by Jasper Conran
getry – mayoral
opaska – znaleziona u mamy

Tunika to tak naprawdę sukienka w rozm. 0-3 miesiąca!
Upolowana w sh. Gdy wpadła w moje ręce, nie mogłam nie kupić. 


Leave a Reply

3 komentarzy do “Tatusiowe rączki… lekiem na całe zło…