Lucky me… 2


Kto ma szczęście w kartach, ten nie ma szczęścia w miłości mówi stare porzekadło… Może coś w tym jest. Szczęście mam… w miłości. 
A cudowna Dzidziulka i jej Tatuś to szczęście większe niż wszelkie dobra tego świata.
I z racji tego, że owo szczęście w miłości posiadam, nawet nie próbuję swego szczęścia w kartach. 
Kilka razy w lotto zagrałam, jednak nigdy nawet blisko wygranej nie byłam… 
Ale ostatnio pokusiłam się, w konkursie udział wzięłam. Plakat konkursowy widziałam kilka razy i w ostatnim dniu trwania konkursu stwierdziłam, że przecież nie tracę nic. 
Jakie było me zdziwienie, kiedy zobaczyłam swe nazwisko – jako zwycięzcę konkursu! 
Aż w prawy górny róg facebook’owego ekranu zerknęłam, czy aby to ja się tak nazywam… 
To było w czwartek. A już w poniedziałek cudna Pink Muffinka zapukała do naszych drzwi.
Dzidziulkę kapelusik muffinkowy zachwycił. Uradowana zaczęła bić brawo i próbowała zdmuchnąć świeczkę! Potem zaś skonsumować ją 🙂
Zapewne zobaczycie jeszcze fotki z muffinkowym kapeluszem, bo jest to extra gadżet do zabaw podczas sesji.
Mnie zaś urzekło bardzo wykonanie ciasteczka. Co za precyzja! Ta malusie elementy, tak idealne. Wielki ukłon dla Pink Muffin robię.
Druga nagroda, tak tak,bo upominki były dwa, to apaszka. A tych nigdy nie za wiele.
Apaszka to dzieło Małego Wielkiego Artysty. Tak, tak, tego Artysty, którego widzieliście wśród sponsorów naszego konkursu.
Cuda Małego Artysty na pewno jeszcze zawitają w Dzidziulki pokoju, bo ten wciąż jest w trakcie urządzania. Na razie korzystając z okazji skusiliśmy się na podusię Koronę. Bo przecież królewna Dzidziulka koronę mieć musi :p
Piękny materiał, cudne sowy, które od jakiegoś czasu są wielkim hitem, ale jakże inne, bo… szare. A ten kolor króluje w naszym domu. No i delikatny fiolet, w cudne groszki, a ten z kolei wraz z szarym rządzi w pokoju Dzidziulki.
Podusia wpasowała się idealnie.
Wykonanie również zachwyca. Zapomniałam chyba już, jak hand made może zachwycać. Nigdzie nie wystają nitki, nigdzie szew nie “zbacza”. Idealna w każdym calu. Teraz kiedy patrzę na poduszki kupione w wielkich sklepach, wcale nie takie tanie, mam ochotę je wyrzucić.
Apaszkę oczywiście Dzidziulka już przetestowała.
Gdy otworzyłam przesyłkę i ujrzałam apaszkę, najpierw pomyślałam sobie, że jakaś sztywna ona. I rzep duży mi się wydał. Zaczęłam mieć wątpliwości, czy oby będzie jej w tym wygodnie.
W domu jest ciepło, znaczy się ciepło na tyle, że Dzidziulka apaszki założyć nie chciała. Ale wyruszyliśmy na zakupy. Idąc na spacer zakładać i okręcać Dzidziulkę szalikiem kilkumetrowym można i jest nawet lepiej, cieplej. Jednak kiedy jedziemy na zakupy, które najczęściej nie kończą się na jednym sklepie, a dwóch – trzech, takie zdejmowanie i zakładanie szalików bywa męczące. I tu do akcji wkracza Apaszka Małego Artysty. Jeden ruch ręką wystarczy by zdjąć, by założyć.
No i okazało się, że moje obawy są zupełnie niepotrzebne. Apaszka bardzo łatwo dopasowuje się do małej szyjki. Cieplutki polar, miły w dotyku super grzeje. Rzep wymierzony idealnie, przy okazji usztywnia tył apaszki, przez co ta świetnie układa się z przodu. Strzał w dziesiątkę!
Polecamy gorąco Małego Artystę i całą ideę kupowania rzeczy hand made, zrobionych przez Mamy, takie jak My, które jednak w wolnym czasie potrafią stworzyć cuda.

Hand Made cuda znajdziecie tu:

Apaszka, Poduszka Korona – Mały Artysta
Kapelusik Muffinka – Pink Muffin

NO I PRZYPOMINAM, ŻE PODUSIĘ KORONĘ MOŻECIE ZDOBYĆ W NASZYM KONKURSIE!
NA WASZE ZGŁOSZENIA CZEKAMY DO 28 WRZEŚNIA DO GODZ. 24:00

Szczegóły w zakładce KONKURSY


Leave a Reply

2 komentarzy do “Lucky me…