Zima za naszym oknem szaleje w najlepsze.
Jako, że jestem uziemiona, nie możemy się w pełni cieszyć białym szaleństwem.
Ostatni nasz spacer skończył się pobytem w szpitalu.
Szalejemy więc z Dzidziulką w domu.
Zima w domu nie jest zbyt fajna.
Szybko wpadłam w rutynę.
Codziennie na pupę dres. Sobie i Dzidziulce.
Aż wzięłam się za łaszkowe porządki. W moje ręce wpadły… sukienki.
Zapomniałam o sukienkach, bo ostatnio ciągle ten dres. Wygodny i ciepły, a przecież zima za oknem.
Dzisiaj wyciągnęłam więc sukienkę. Dla Dzidziulki, bo ja wciąż w dresie :p
Jak się Dzidziulka ucieszyła!
Nie musiałam chodzić za nią trzydzieści minut i powtarzać milion razy, żeby przyszła się ubrać.
Pomagała nawet zakładać rajstopki.
A swe czarne lakierki uwielbia od zawsze i próbuje zakładać, gdy tylko znajdzie je w swym zasięgu. Pozwoliłam więc i w butach chodzić po domu, a nawet wejść na kanapę.
Ileż było radości.
Zapomniałam już, jak uwielbiam Dzidziulkę w sukienkach.
sukienka – od Cioci :* (ashley ann)
body – carter’s
body – carter’s
opaska – reserved
rajstopy – baby gap
buty – george
Śliczniutko wygląda Dzidziulka w tej sukience! 🙂
U nas też królują lakierki w ostatnim poście 🙂
Dzidziulka pięknie wygląda w zimowej kreacji!
Ślicznotka!