Wchodzę do kuchni i chcąc nie chcąc widzę lodówkę. I za każdym razem kiedy ją widzę moja buzia śmieje się od ucha do ucha. I za każdym razem z bananem na ustach mam ochotę wziąć do ręki telefon i zrobić zdjęcie. To tylko głupia wiewiórka z ogonem z liści, naklejona na kolorową kartkę papieru, a ja mam ochotę pokazać ją wszystkim, jakby to był najcenniejszy obraz świata. W sumie jest – dla mnie. Bo to pierwsza wykonana przez Dzidziulkę praca. Choć pomagałam jej mazać klejem, bo jak się okazało brudną robotę Dzidziulka wolała zostawić mamie. O tym momencie marzyłam na […]