Archiwum roku: R


2
Dwa razy zaczynałam ten post… A potem kasowałam to, co napisałam.  Migający kursor na białym tle tym razem nie motywował, a rozpraszał. Nie, to absolutnie nie o brak weny chodzi. Po prostu bywają w życiu człowieka takie dni, kiedy żadne słowa nie oddadzą tego, co w duszy gra. A wówczas milczenie znaczy więcej niż jakiekolwiek słowa. Podobno zaś jedno zdjęcie może wyrazić więcej niż tysiąc słów. Mam zatem dla Was trzy… 

tysiąc słów


13
W niedzielę wielki dzień. Choć drugi raz organizujemy chrzciny, mały stresik jest. Bo to bardzo ważny dzień zarówno dla nas, jak i małego Dzidziusia. Jako, że mieszkamy w niewielkiej miejscowości, ruszyłam na zakupy internetowe, poszukując w sieci idealnego stroju. Dzidziuś w dniu chrztu będzie miał siedem tygodni, jest więc jeszcze chudziutkim maleństwem, ale całkiem długim. Powiem szczerze, nie było lekko. Ze względu na porę roku, nieodzownym elementem garderoby takiego malucha jest… kurtka. Ręce opadały mi milion razy, zanim znalazłam Asanti for kids (klik). Bardzo nie chciałam, by Dzidziuś swój stylowy strój przykrywał polarową kurtką przypominającą te bazarowe, a tylko takie w […]

kurtka na chrzest – Asanti for kids



10
Co myśmy się przez te dziewięć miesięcy mieliśmy z imieniem Dzidziusia… nawet nie wiecie.  O wybieraniu imienia idealnego pisałam już – oooo TU (KLIK). Pytaliście i pytaliście, ale wiecie co? Nie tylko Wy, bo nasi najbliżsi również. A my ciągle nie mogliśmy podjąć decyzji. Nawet jeśli wydawało nam się, że już wiemy i chodziłam przez tydzień mówiąc do brzuszka “Bartusiu”, potem nie wiadomo skąd, nijak nam owy Bartosz nie pasował. Szukaliśmy wobec tego dalej. A kiedy znowu wydawało się, że już “Kubuś” będzie i koniec i basta, nie wiadomo skąd przyszedł moment, kiedy stwierdzaliśmy, no nieee, to nie jest to, chyba jednak […]

imię idealne…


12
Od jakiegoś czasu zasypujecie mnie komplementami dotyczącymi zdjęć, które umieszczane są na naszym blogu. Dziękuję za każde słowo. Fakt, że zauważacie różnicę, unosi mnie pod sufit. Zwłaszcza, że pojawienie się Dzidziusia na świecie mocno ograniczyło mój czas, który mogę poświęcić na fotografię. Zastanawiacie się jak powstają nasze zdjęcia. Otóż na spacerze, w pośpiechu, piętnaście minut intensywnego biegania, wstawania, kucania. W domu zaś nie ma czasu na zabawy w programach graficznych, w grę wobec tego wchodzi ewentualnie szybka korekta ekspozycji, jeśli ujęcie jest naprawdę fajne i szkoda je wyrzucić. Pytacie się często o sprzęt. Szczerze powiedziawszy to nic nadzwyczajnego – canon […]

bo liczy się pasja



Niedziela. Przeciągając się w łóżku leniwie razy kilka, popijając kawę małymi łykami, jedząc śniadanie, które na co dzień zwykle brakuje czasu, spędzamy niedzielny poranek. Nie mamy większych planów na ten dzień. Chcemy po prostu po ostatnich zabieganych tygodniach nieco zwolnić, zatrzymać się. Odpocząć tym razem nie poprzez aktywność. Nie spieszymy się zatem, snujemy się po domu w piżamach do południa, bawiąc się z dziećmi, co raz tylko odrywając się od reszty rodziny na chwilę, by wykonać  jakieś obowiązki domowe, na które zabrakło czasu w minionym tygodniu. Takiej leniwej, bezproduktywnej niedzieli nie było w naszym domu dawno, bardzo dawno nawet. Normalnie […]

ostatnia niedziela


8
Kiedy byłam jeszcze w ciąży, myślałam sobie o tym naszym bąbelku i nie wiedzieć czemu zakładałam z góry, że tym razem będzie wszystko tak, jak być powinno. Że to, co udało się wypracować z Dzidziulką, teraz już takie oczywiste, nie będzie sprawiało problemu. Natomiast wszelkie błędy, które popełniliśmy jako rodzice, naprawimy. Zupełnie jakby drugie dziecko było naszą drugą szansą. Choć w pewnym sensie można powiedzieć, że jest. Bo rzeczywiście bardziej doświadczeni, możemy uniknąć błędów, których nie udało się ominąć kiedy po raz pierwszy zostaliśmy rodzicami. Jednak nie oznacza to, że należy brać za pewnik to, co z Dzidziulką było takie […]

tyci stópki



4
Już oficjalnie możemy powiedzieć, że mamy w domu gadającą dwulatkę, a więc nadszedł ten moment, kiedy na swój język trzeba uważać bardziej niż zwykle, bo obok stoi mała papużka. Papużka, której buzia się nie zamyka, no chyba że akurat przeżuwa mambę. Choć czasem potrzeba komentowania wszystkiego, co dzieje się dookoła bywa silniejsza niż zaklejająca, rozpuszczająca się właśnie w buzi, mamba. Kiedy Dzidziulka zaczynała swą przygodę z nauką mówienia, jak już wypowiadała jakiś wyraz to wyraźnie, albo wyraźnie na tyle, że bez problemu można było zrozumieć o co jej chodzi. Czytałam o dzieciaczkach i ich wymyślaniu, przekręcaniu i tworzeniu wyrazów, które […]

słowa


5
Pięć lat temu, schodziłam właśnie z fryzjerskiego fotela, by udać się lokal dalej – do kosmetyczki. Podekscytowana i przerażona jednocześnie. Podekscytowana, bo na ten właśnie dzień czekaliśmy siedem lat, choć już po dwóch miesiącach byłam pewna, że On jest tym jedynym, wymarzonym, z którym pragnę dzielić życie. Podekscytowana, bo już za niecałe trzy godziny mieliśmy stanąć ramię w ramię przed ołtarzem i w obliczu Boga oraz najbliższych wypowiedzieć słowa przysięgi, która łącząc nas w jedność, miała odmienić nasze życie. Podekscytowana, bo choć był koniec września i dawno przyszło ochłodzenie, tego dnia słońce świeciło wyjątkowo mocno.  Jednocześnie przerażona, czy wybrana przeze […]

5 lat minęło… czyli drewniana rocznica



3
Lato minęło. Pożegnaliśmy je z lekkim żalem, albowiem z wiadomych przyczyn nie wykorzystaliśmy go w pełni. Końcówka zaś zupełnie nam ‘uciekła’, dlatego też ciepła połowa września cieszyła jeszcze bardziej.  Do pełni sił trochę brakuje i choć po spacerze odczuwam dyskomfort, nie potrafię się powstrzymać. Oczywiście aparat jest nieodzownym elementem naszego ekwipunku wraz z akcesoriami do przewijania. Po kilku miesiącach fizycznych ograniczeń, na nowo zakochuję się w mym canonie. Chociaż miesiąc temu nie zdawałam sobie sprawy, że mój brzuszek jest jakimkolwiek ograniczeniem, dzisiaj (prawie dziesięć kg mniej) fotografia jest jeszcze większą przyjemnością. Mogę biegać, skakać, leżeć i nie mam zadyszki po […]

hello autumn


18
Nadszedł wyczekiwany od tylu miesięcy moment… Poznajcie nowego członka naszej rodziny i kolejnego bohatera, który będzie pojawiał się na blogu. Oto mały Dzidziuś, choć wcale nie taki mały, bo urodził się ważąc 3400g i mierząc 57cm, a jego tyci stópki budziły zainteresowanie każdej pielęgniarki, podobno takie duże. Dzidziuś okazał się być silnym mężczyzną i już w czasie porodu się o tym przekonaliśmy. Położony na moim brzuszku zaczął czołgać się i pełzać. W drugiej dobie swojego życia zadziwił rodziców, kiedy leżąc na na brzuszku w inkubatorze, przekręcił główkę na drugą stronę, bez dziobania noskiem. W sumie zadziwia nas codziennie…  kombinezon – […]

Dzidziuś



5
    Od dwóch tygodni jesteśmy w domu. Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia, gdzie owe dwa tygodnie się podziały. Wiele razy pytana byłam, jak Dzidziulka zareagowała na swojego braciszka, czas odpowiedzieć na to pytanie. Nie chciałam pisać od razu, by nie zapeszyć, by nie okazało się, że to tylko pierwsze wrażenie, a później rzeczywistość okazałaby się zupełnie inna. Być może nasza długa hospitalizacja odegrała wielką rolę w tym wszystkim, mimo to nie życzę nikomu, by tę teorię sprawdzać. Będąc w szpitalu, Dzidziulkę widziałam dwa razy – krótko, na szpitalnym korytarzu, poza oddziałem. Nie tylko dlatego, że na oddział nie mogą […]

Rodzeństwo


1
Czytając blogi, pewnie w jakimś stopniu i ten nasz, odnieść można wrażenie, że to całe macierzyństwo jest takie piękne. Choć uśmiech dziecka jest rzeczywiście najpiękniejszym widokiem dla każdego rodzica, a wszelkie trudy, o których zaraz przeczytacie, przestają mieć wówczas jakiekolwiek znaczenie, lekko nie jest. Jeśli z jakiegoś powodu zapomniałam o tym, Dzidziuś postanowił mi przypomnieć…  Kiedy po raz pierwszy zostałam Mamą w głowie miałam wizję maleńkiej Dzidziulki, która spała praktycznie całą dobę, budząc się na zmiany pieluszki i karmienia. No i może od czasu do czasu, by uśmiechnąć się do swych stwórców, wpatrzonych w swe piękne dziecię, niczym ósmy cud […]

kiedy świat staje na głowie, czyli o życiu z noworodkiem słów kilka



5
Minął tydzień odkąd jesteśmy w domku. Powoli wracamy do internetowego świata. Wybaczcie blogową ciszę… Potrzebowaliśmy tego tygodnia, by powrócić do normalności. Właściwie ja potrzebowałam tego tygodnia, by opadły emocje. By wydarzenia ostatnich dwóch tygodni w końcu przetrawić. By pogodzić się z tym, na co i tak wpływu nie miałam… Wreszcie, by nacieszyć się moją rodziną, którą musiałam opuścić na dwa tygodnie. To były chyba najdłuższe dwa tygodnie w moim życiu. W murach szpitala musiałam jednak  zmierzyć się nie tylko z tęsknotą, o której pisałam w ostatnim poście.. Nie znoszę szpitali od dawna. Choć w tych murach już dwa razy ‘dostałam […]

home sweet home


4
Praktycznie od momentu, kiedy test pokazał dwie kreski, Tata Dzidziulki zaczął myśleć o tym, jak to będzie, gdy przyjdzie czas rozwiązania. Mnie dziewięć miesięcy wydawało się tak odległe, że wciąż myśli o opuszczeniu mej rodzinki na trzy dni, odkładałam na później. Szybko jednak los wystawił nas na tę próbę, kiedy w dwunastym tygodniu przerażona trafiłam na trzy dni właśnie w szpitalne mury. Nigdy nie rozstawałyśmy się z Dzidziulką na dłużej niż dwie, trzy godziny, więc obaw było sporo. Wszyscy jednak test przeszliśmy na piątkę. Tata z Dzidziulką poradzili sobie znakomicie. Do końca ciąży byliśmy więc spokojni, bo wiedzieliśmy, że to […]

tęsknota