Będąc w ciąży z Dzidziulką robiłam zdjęcia prawie co tydzień. Nie czułam się atrakcyjna, więc nie odważyłam się na profesjonalną sesję.
W ostatnim momencie, bo właśnie w dniu terminu porodu załapałam się na kilka ujęć u fotografa, który akurat przyszedł się zareklamować do szkoły rodzenia. Już po dwóch tygodniach od porodu patrzyłam na moje ciążowe fotki z łezką w oku. Obiecałam sobie wówczas, że następnym razem będę cieszyć się każdym dodatkowym kilogramem. Niestety kiedy hormony buzują ciężko jest tym brzuszkiem się cieszyć tak, jakby się chciało. Tym razem jednak schowałam swoje obawy i kompleksy głęboko w kieszeń i zdecydowałam się na profesjonalną sesję brzuszkową. Tym bardziej, że choć aparat w użyciu praktycznie codziennie, przed obiektywem stanęłam zaledwie dwa może trzy razy. Praktycznie nie mam zdjęć, do których mogłabym wrócić z łezką w oku po porodzie.
Efekty tej sesji pokażę na pewno, tymczasem wrzucam kilka naszych (zrobionych przez Tatę Dzidziulki), byście zerknęli na backstage i z niecierpliwością wyczekiwali (z nami zresztą) maila od Fotomii.
EDIT:
Mam zapowiedź sesji od Fotomii. Mimo wahań – wrzucam.
Zdjęcie z Dzidziulką jest jednym z ostatnich ujęć sesji. Szczerze powiedziawszy nie wiem, ile czasu będzie wisiało na blogu, może już jutro je wyrzucę, ale pokazuję… i idę się schować.
Zupełnie nie rozumiem, skąd te wspomniane kompleksy? Wyglądasz cudownie!
dziękuję za miłe słowa 😉
Grubciu, wyglądasz rewelacyjnie! 🙂 Zdjęcia nadają się na okładkę Vogue'a dla ciężarnych! 🙂 A Dzidziulka modelka zawodowa! 🙂 Swoją drogą, Tata też ma niezłe oko do zdjęć. 🙂 Pozdrawiamy Was gorąco!!! Buziaki! 🙂
Dzięki Karola! okładkę mówisz? nie wiem, czy ktoś by kupił ten numer hehe
A Tata ma oko do zdjęć, potwierdzam :* Pozdrawiamy!
pięknie mami! czekam na efekty 😀
dzięki 🙂
Jesteś piękna! Zupełnie nie rozumiem skąd te obawy, wyglądasz naprawdę wspaniale 🙂
Zdjęcia są magiczne, jedne z najpiękniejszych zdjęć brzuszkowych jakie widziałam 🙂
aaaa
Po porodzie na pewno spojrzę inaczej na te kilogramy, teraz po prostu nie potrafię, zapewne przez hormony 😉
Zdjęcia uwielbiam, nie tylko te moje, ale w ogóle zdjęcia Marty – za tę 'magię' właśnie, więc cieszę się, że odważyłam się na taką sesję. Choć nie sądziłam, że 'golasowe' ujrzy światło internetu.
Nie masz co się chować ja doceniam najpiękniejsze to z dzidziulka ♡ dobrze mieć takie wspomnienia a zdradz mi co dzidziusia ma na sobie 😉
http://www.babyciuszkolandia.blogspot.com
dziękuję! co do Dzidziulki – w najnowszym poście opisane, bo tu słabo widać, ale koszulka ze skrzydełkami to wójcik, spódniczka upolowana w sh 🙂 pozdrawiam!