Zdjęcia leżą na dysku już od jakiegoś czasu
i wreszcie doczekały się swoich pięciu minut na Dzidziulkowym blogu…
Post powstawał na raty, bo albo nie mogłam się zdecydować, które z ponad setki zdjęć wybrać,
albo Dzidziulka budziła się akurat w momencie, gdy dotykałam laptopa,
albo padnięta na oczy ledwo patrząca nie miałam siły na nic.
I stwierdziłam, że pisać tym razem nie będę.
Zresztą co tu pisać.
Lukru ostatnio mało, chyba cukier puder na wyczerpaniu i nie ma z czego zrobić. A co to za blogowanie bez lukru?
Powiem tylko, że pewnego całkiem słonecznego, choć nieco chłodnego popołudnia, wybraliśmy się Dzidziulkową rodziną w piękne miejsce.
Położone bowiem na wysokiej skarpie nadnarwiańskiej, na wprost ujścia Pisy.
Choć mamy je całkiem blisko, rzadko tam jeździmy. Teraz zapewne to się zmieni.
Z Dzidziulką wszystko nabiera innego znaczenia i zdecydowanie więcej czasu spędzamy na łonie natury.
Uradowana bowiem twarzyczka malusia jest najpiękniejszym dla nas widokiem.
A że przyroda niesamowicie fascynuje Dzidziulkę, chcemy pokazać jej jak najwięcej.
Nie żebyśmy my za przyrodą nie przepadali, wręcz przeciwnie.
Jednak jak to w dorosłym życiu bywa, brakuje czasu na takie rzeczy.
Zaś teraz, z Dzidziulką, człowiek choć czasu ma jeszcze mniej, znajdzie chwilę, by zatrzymać się pod drzewkiem, by popatrzeć na liście, nad kamyczkiem porozkminiać, znalezionym gdzieś przy drodze…
Zaś park, przez który kiedyś przemykało się jak strzała, lecąc nie wiadomo gdzie, stał się najfajniejszą miejscówką, którą wciąż odkrywamy i która wciąż zaskakuje.
A co najważniejsze wcale się nie nudzi…
sukienka – carter’s
sweter – h&m
buty – tesco
spinka – reserved
opaska – osiedlowy handlarz
Chyba wiem co będziemy robić z chłopakami w niedzielę. 🙂 Karola
piękna sukieneczka 🙂