burza w Dzidziulkowej głowie… 3


Miał być post o skoku rozwojowym Dzidziulki. Jednak musi jeszcze poczekać. I to z bardzo błahego powodu. Całkiem możliwe, że jeszcze “trwa”, choć myślałam, że mamy to za sobą. I cała mądrość ma poszła do kosza. Dzidziulka jak kobieta z burzą hormonów śmieje się i płacze na zmianę średnio co pięć minut. W nocy budzi się i spać nie może. W dzień zaś jak zombie z podkrążonymi oczkami ledwo chodzi. Do tego przebijający się ząbek. Matka z burzą hormonów zaś niby z jednej strony rozumie Dzidziulkę, z drugiej jednak marzy o przespanej nocy i prosi siły wyższe o cierpliwość, bo ręce zaczynają opadać…
Jak nie urok to… chce się powiedzieć. A mimo wszystko, gdy patrzę na zdjęcie takie jak to powyżej zapominam o tej nocy, jak o złym śnie. Przytulam Dzidziulkę mocno pocieszając się, że to wreszcie minie, jak i kolki…
Dzidziulka na zdjęciach w sukience z cudnym haftem, która właśnie zagościła w Dzidziulkowej szafie, za sprawą Kochanej Babusi :*

 sukienka – circo
spinka – reserved


Leave a Reply

3 komentarzy do “burza w Dzidziulkowej głowie…