Choć może się wydawać inaczej, założenie bloga to nie prosta sprawa…
Ja wahałam się kilka miesięcy. W głowie wciąż biły się myśli. Plusy, minusy liczyłam…
Blog istnieje i ma się dobrze, więc jak się domyślacie plusy przeważyły.
Jednak minusy blogowania w mojej głowie wciąż siedzą.
Wielkim zagrożeniem jest udostępnianie wizerunku Dzidziulki.
My po prostu chcemy się dzielić z Wami naszym Szczęściem, bo wiemy, że szczęście się mnoży, gdy się je dzieli…
Ale absolutnie nie zgadzamy się, by ktokolwiek bez naszej zgody, udostępnione na blogu zdjęcia kopiował i wykorzystywał.
Zresztą ten problem nie dotyczy tylko osób prowadzących bloga, a każdego, kto zdjęcia zamieszcza w internecie. Zaś konto na Facebooku ma chyba każdy, bo z tego co ostatnio zasłyszałam, na fb kont przybywa więcej niż rodzi się dzieci 😉 Wrzucamy tam nasze prywatne zdjęcia nie po to, by ktoś sobie klikał ‘zapisz obraz jako’ i umieszczał gdzie chce. Wrzucamy, by pokazać naszym znajomym.
A może się mylę?
Niestety cudny wielki plus internetu – anonimowość sprawia, że nikt nie widzi, więc każdy robi co chce, ale… złodziej to złodziej.
Również w sieci!
Na szczęście żadna przykrość nas nie spotkała i mam ogromną nadzieję, że nigdy nie spotka.
Przyłączamy się do kampanii Marleny z Makóweczki.pl. Wy również się przyłączcie!
W artykule Makowej Mamy mnóstwo przydatnych informacji, jak radzić sobie z takim złodziejaszkiem zdjęć i nie tylko.
Poczytać możecie TU.
Udostępniajcie… Niech idzie w świat!
Ja zaś pisemko Makowej Mamy zapisałam na swym dysku, więc jeśli ktoś Dzidziulki zdjęcia ‘ukradnie’ pisemko na pewno dostanie…
Plakaty : Makóweczki.pl