Kiedyś pisałam Wam o pewnej Dzidziulkowej obsesji (TU).
Obok wiatraków, wielką miłością Dzidziulka darzy piłki.
Kiedy miała kilka miesięcy nie widziałam w jej zauroczeniu nic nadzwyczajnego.
Pierwsza piłka oczywiście była kolorowa, wykonana z materiału, z dzwoneczkiem w środku.
Ot, kolejna nowa zabawka. Inna, więc interesuje, myślałam.
Przyszła wiosna, a w parku pojawiły się dzieci grający w piłkę.
Dzidziulka patrzyła na biegających za piłką nożną chłopców, jak zahipnotyzowana.
Miała wtedy jakieś osiem miesięcy.
W domu pojawiały się kolejne piłki.
W tej chwili mamy już chyba wszystkie dostępne w naszych sklepach.
Niektóre wręcz zdublowane. Bowiem Dzidziulka za każdym razem, gdy ujrzy w sklepie piłkę, zatrzymuje się przy niej.
Jeśli taki model ma już w domu, sięga po inny kolor.
Brakuje nam tylko tych dużych. Za każdym razem, będąc w galerii, Dzidziulka zatrzymuje się przy sportowych sklepach, z zachwytem wskazując te duże piłki, jednak my wciąż się opieramy 😉
Piłek, piłeczek, które mamy nawet nie próbowałam zliczyć.
Piłki plażowej już nie chowam, bo nie chce się codziennie jej nadmuchiwać.
Zabawa piłką się nie nudzi.
Kiedy gramy we troje, śmiechu Dzidziulki nie ma końca.
Już nie mogę doczekać się wiosny, kiedy będziemy mogli szaleć z piłkami na dworze.
No i lata, by ruszyć z piłką na plażę…
Dzidziulka patrzyła na biegających za piłką nożną chłopców, jak zahipnotyzowana.
Miała wtedy jakieś osiem miesięcy.
W domu pojawiały się kolejne piłki.
W tej chwili mamy już chyba wszystkie dostępne w naszych sklepach.
Niektóre wręcz zdublowane. Bowiem Dzidziulka za każdym razem, gdy ujrzy w sklepie piłkę, zatrzymuje się przy niej.
Jeśli taki model ma już w domu, sięga po inny kolor.
Brakuje nam tylko tych dużych. Za każdym razem, będąc w galerii, Dzidziulka zatrzymuje się przy sportowych sklepach, z zachwytem wskazując te duże piłki, jednak my wciąż się opieramy 😉
Piłek, piłeczek, które mamy nawet nie próbowałam zliczyć.
Piłki plażowej już nie chowam, bo nie chce się codziennie jej nadmuchiwać.
Zabawa piłką się nie nudzi.
Kiedy gramy we troje, śmiechu Dzidziulki nie ma końca.
Już nie mogę doczekać się wiosny, kiedy będziemy mogli szaleć z piłkami na dworze.
No i lata, by ruszyć z piłką na plażę…
Laura też darzy piłki miłością 🙂 Od rana tylko "pi" i "pi" , jak je nazywa… Dogadałyby się dziewczyny 🙂
kto wie, może kiedyś pograją razem 😉