Noszę je zawsze przy sobie… Jeśli nie na nosie, to wciąż gdzieś w zasięgu mej ręki. Bo z nimi jakoś wszystko zdaje się łatwiejsze, a świat jakby piękniejszy. Problemy zaś skomplikowane, które marynarskie supły przypominają, rozwiązują się jednym ruchem ręki…
Takie czary!
Jednak ostatnio w niewiadomych okolicznościach zaginęły.
Zapodziały się gdzieś i znaleźć ich nie mogę. I tak, zaglądałam do lusterka…
Więc jeśli znajdziecie gdzieś przy drodze moje różowe okulary, nie pogniewam się, możecie śmiało je założyć, spojrzeć na świat z lepszej strony, ale odeślijcie je później do mnie.
Bo choć Dzidziulkowe piękne, są małe i długo się w nich chodzić nie da, a potrzebne czary…
koszulka – cherokee
spódnica – sh
buty – osh kosh
Co te hormony z toba robia???u mnie tez beznadzieja,ale wiedz o tym ze po tych szarych dniach zaswieci sloneczko i tego sie trzymajmy��Judyta
hehe no nie?! 🙂
Jaka słodzinka 🙂
Jak przypadkiem znajdę to dam znać, ale chetnie je troche ponoszę 😛
trochę ponosić można 😉 pozwalam 🙂
I ze mną trochę ostatnio było gorzej. Emilka od kilku dni jest mocno absorbująca, albo to mnie potrzeba trochę więcej swobody…ale wiem, że to minie. Zdarza się czasami, że coś jest nie tak i najczęściej, kiedy zaczniemy sobie z tego zdawać sprawę wszystko wraca do normy. Mam nadzieję, że znajdą się te okulary prędko! 🙂
Dzidziulka wygląda ślicznie, jak zawsze zresztą 😉 Ma wspaniałą spódniczkę.
dzięki!
Na pewno się odnajdą! A nowy obiektyw zrobił swoje- cudne zdjęcia
dzięki! Te zdjęcia jeszcze starym 😉
Dzidziulka jest prze-sło-dziutka! Ma takie delikatne, proste włoski. Samo patrzenie na nią sprawia przyjemność i napawa optymizmem, więc po co różowe okulary? 🙂
PS. Baaardzo lubię Was podglądać:) Pozdrawiamy:)
no właśnie okazuje się, że Dzidziulkowy uśmiech całkiem nieźle zastępuje różowe szkiełko 😉
Dziękujemy za miłe słowa i również pozdrawiamy!