Bejsmis był jednym z pierwszych moich odkryć, krótko po założeniu bloga. Tak, tak… należę do tej grupy mam, które dopiero po założeniu bloga dowiedziały się o całym wirtualnym świecie blogowym i świecie cudów hand made. Wcześniej chyba nie miałam po prostu na to wszystko czasu, co może wydawać się dziwne. Ale nie oszukujmy się, człowiek mając ograniczony czas lepiej nim gospodaruje. Wracając jednak do tematu, bo o Bejsmis miało być…
Kiedy już odkryłam świat hand madowych cudów… Mysia baletnica skradła moje serducho. Trochę trwało, zanim do nas dotarła, przez rollercoster, który wówczas zapanował w naszym domu, życiu. Kiedy już dotarła skradła również serducho Dzidziulki. Choć przyznać muszę, że od początku Dzidziulka z Myszką obchodziła się… hmm delikatnie. Przywitała się z nią, przytuliła, a następnie posadziła i raczej wolała oglądać z daleka. Nie ciągała, nie rzucała po podłodze, jak to robiła z innymi pluszakami z tzw. ‘masowej produkcji’. Zupełnie jakby wiedziała, że ta zabawka wymaga szacunku, że ktoś włożył swoją pracę, swój czas, swoje serce, by wyglądała tak cudnie, więc należy o nią odpowiednio dbać.
Moje obserwacje potwierdziły się, gdy postanowiliśmy zabrać Mysią baletnicę na spacer. Nasza mała Minnie przypadkiem została na wakacjach u Cioci (nawet nie pytajcie). Pierwszy i już ostatni raz, bo teraz będę zawsze sprawdzać Tatę, a Tata mnie, czy oby na pewno wszystko zostało spakowane. Najczęściej to właśnie Minnie chodziła z nami na spacery, ze względu na swe niewielkie gabaryty.
Pomyślałam sobie, że weźmiemy naszą Mysią baletnicę na spacer to przy okazji pokażemy ją bliżej i Wam, bo ciągle jakoś nie było kiedy. Rozłożyłam kocyk, by usadzić Mysią baletnicę i sfotografować. Dzidziulka natomiast od razu ruszyła jej na ratunek. Zabrała swą ‘przyjaciółkę’ i trzymając za rękę oprowadziła po parku.
Tak, zdecydowanie Mysia baletnica wymaga właściwego traktowania. Wszak uszyta od stóp do głów ręcznie, z największą starannością, z sercem… Bejsmis może być spokojny, Dzidziulkowe malusie rączki opiekują się Myszką najlepiej jak potrafią, z szacunkiem, z miłością…
sukienka – baby gap/ buty – cherokee/ spinka – reserved/ mysia baletniaca – Bejsmis
Wow, ale fajna ta Mysia baletnica. Ale tak patrzę i nie widzę "męskiej wersji" ? Szkoda
no nie ma 'męskiej" Mysi 😉
Piękne zdjęcia w moim klimacie, a córka jest przeuroczą modelką. No i lala też fajna 🙂
Śliczna Mysia.
Zastanawiam się jak to jest, że przeoczyłam tak piękne zdjęcia…wspaniałe są, magiczne wręcz 🙂 Podoba mi się ten efekt tajemniczego, zamglonego tła, które tworzysz dodaje smaczku fotografii 🙂
A z tym blogowym światkiem mam tak samo. Dopiero po urodzeniu Emilki dowiedziałam się o tym wciągającym świecie 😉
Cudne są te zdjęcia! Proszę zdradź mi sekret na jakich ustawieniach robisz tak cudne zamazane tło? Bo ja kombinuję i nic…
a jaki masz sprzęt Robaczkowa Mamusio?
Sony A58 🙂