Tęsknota za letnią beztroską przyszła już dawno. Zazwyczaj dopada mnie dopiero w lutym, kiedy nacieszymy się śniegiem i zaczyna on stawać się uciążliwą brudną breją, bardziej przypominającą błoto, niż biały puch, z którego lepimy bałwana. Tym razem jednak o lecie zaczęłam marzyć już w listopadzie. Święta oczywiście skutecznie od tej tęsknoty mnie odciągnęły, ale kiedy rozebraliśmy choinkę, powróciła ze zdwojoną siłą. Siedzę więc i odkurzam wspomnienia. Wygrzebuję na dyskach letnie przygody i cieszę oko kadrami, które pozostały po tych wojażach. Zdjęcia z tego postu do taki mały backstage z letniego spotkania z pewnym rodzeństwem. Jeszcze wówczas z wielkim brzucholem, w […]