Już w sobotę walentynki. Należę do grona osób, które uważają, że uczucia należy pokazywać codziennie, a nie od święta. Pokazywać, nie drogimi prezentami, choć i te od czasu do czasu nie zaszkodzą. Pokazywać przede wszystkim drobnymi gestami, czułymi spojrzeniami, miłymi słowami. Ot tak, po prostu. Pokazywać miłość by codzienność, zwłaszcza ta szaro bura, choć odrobinę nabrała koloru. Jestem ponadto zdania, że walentynki do dobra okazja, by mimo wszystko zatrzymać się na chwilę i zastanowić, jak sprawić tej drugiej połówce radość. Nie trzeba od razu wpadać w wir komercyjnej strony tego święta. Nikt nie zmusza kupować wszystkich napotkanych pluszaków z serduchem, których dzień później nie wiadomo, gdzie upchnąć. Nie trzeba kupować wszystkich kwiatów w kwiaciarniach i wszystkich czekoladek w spożywczakach… ale czemu od razu rezygnować z okazji do świętowania? Zwłaszcza, że pochłonięci pracą, obowiązkami, życiem w pędzie często zapominamy, że miłość należy pielęgnować. Walentynki o tym przypominają, a robią to wyjątkowo głośno.
walentynki 2
Ostatnie tygodnie były dla nas bardzo trudne, zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. Najbardziej przeżywaliśmy oczywiście troskę o nich. O te nasze Dzidziulki, które przecież są naszym całym światem. Nie spaliśmy wiele nocy. Czuwaliśmy, co trzydzieści, sześćdziesiąt minut sprawdzając, czy oddycha, czy gorączkuje, czy nosek zatkany, czy kołderkę poprawić… Strach o zdrowie dzieci jest najgorszym uczuciem na świecie. Wsparcie drugiej połówki w tych trudnych dniach było nieocenione. Po gorszych chwilach rodzicielstwa na walentynkowy wieczór czekamy oboje. Nie musimy wychodzić na miasto. Wystarczy nam zacisze domowe. Wieczór we dwoje, kiedy w domu nastaje błoga cisza, a Dzidziulki słodko śpią za ścianą. Swoją drogą, uwielbiam ten moment. Spełnienie, że daliśmy z siebie wszystko, by ten dzień był dla nich wyjątkowy. By stanowił istotną część tworzonego z miłością beztroskiego dzieciństwa. Ten zasłużony wieczorny moment ciszy i czas tylko dla nas jest równie ważny. By zrelaksować się, odetchnąć w ramionach ukochanej osoby, nabrać sił na kolejny dzień.
Otuleni blaskiem świec, oglądając komedię romantyczną, z ulubioną czekoladą pod ręką i lampką wina. Tak właśnie będziemy spędzać najbliższe walentynki. Banalnie? Pewnie tak, ale właśnie takich banałów nam teraz trzeba. Pytałam Was ostatnio na fp o tę czekoladę. Przez pięć i pół miesiąca nie jadłam, choć czasem zastrzyk cukru się marzył, choćby na poprawę humoru, po trudnym dniu. W walentynki pozwolę sobie na kilka kostek tej ulubionej. A dzięki winabezalkoholowe.pl i lampkę wina po tylu miesiącach wypiję. Ta lampka wina przy zapalonych świecach u boku miłości mojego życia przez wiele miesięcy była tylko mglistym wspomnieniem, marzeniem wyidealizowanym, jawiącym się jako relaks najwyżej jakości, nieosiągalny. Jako rodzic nie mogę sobie przecież pozwolić na niedyspozycję. W środku nocy muszę być na każde zawołanie, w pełni gotowa na wszystko. A i ssaczek do wykarmienia jeszcze doszedł. Dzisiaj jednak mogę relaksować się do woli, popijając wino. Wino, które pozbawione zostało jednego składnika – alkoholu, za którym i tak nigdy nie przepadałam. To świetne rozwiązanie nie tylko dla kobiet w ciąży czy mam karmiących. To świetna alternatywa dla ludzi dbających o swe zdrowie, którzy mimo wszystko nie chcą rezygnować z aktywności towarzyskiej, wyróżniając się z tłumu ze szklanką wody w ręce.. Że o kierowcach nie wspomnę. Spotkałam raz takiego, co to po procentach jechał od rowu do rowu, nie potrafiąc utrzymać kierownicy, do sklepu zapewne, bo zabrakło. Jeszcze w ciąży byłam, z Dzidziulką u boku. Serce w gardle miałam, wyostrzając wszystkie me zmysły, by dureń nam krzywdy jakiej nie zrobił. Wina bezalkoholowe dzięki wyeliminowaniu alkoholu są ponadto nisko kaloryczne.
Walentynki świetnie wpasowują się w nasze barwy, więc przy okazji tego święta możemy uzupełnić łatwo dodatki do salonu. Kwiatki lubię bardzo, kiedy luby nie przynosi, kupuję sama w Tesco (KLIK), stoją zawsze długo, bo odżywka dołączona gratis, a i cukru jeszcze dosypuję. Truskawkowe świece, bo truskawek jeść nie mogę, więc wąchanie pozostaje, zakupione w Biedronce (KLIK). Jeśli chcecie wprowadzić nieco walentynkowego nastroju czerwone dodatki znajdziecie w Pepco (najnowsze promocje – KLIK). Nasza taca właśnie stamtąd pochodzi. Wazon zresztą też. A wina bezalkoholowe kupicie i to bez wychodzenia z domu w sklepie internetowym (KLIK). Jeszcze zdążycie zaopatrzyć się na walentynki, jeśli tak jak ja nie możecie alkoholu.
Świetne są te wina 🙂
A co do propozycji filmowych to nie mam do polecenia akurat komedii romantycznej ale ciekawy film, który ostatnio oglądaliśmy: "Girl gone". Polecam, bo wciąga 🙂
Zgadzam się z tobą. Uczucia okazujemy na co dzień a nie tylko z okazji jednego święta. Skoro żyjemy razem to dbajmy o uczucie które jest między nami. Raz do roku to trochę mało. Pozdrawiam, ciekawe zdjęcia w ciekawej aranżacji;)