New York – słów kilka 8


Tokina AT-X 107 DX

Wreszcie. Godzina 2:42 na moim asusie, ale spać mi się nie chce zupełnie. Praktycznie nie potrzebowałam przestawiania. Przebycie tylu stref czasowych zazwyczaj wymaga kilku nocy, by organizm załapał nowe pory dnia i nocy. To chyba zawdzięczam moim dzieciom, bo chroniczne zmęczenie i niewyspanie po wielogodzinnej podróży sprawiło, że zasypiałam gdy tylko głowa dotykała poduszki, o którejkolwiek byłoby to godzinie. Co ja plotę, nawet kiedy i nie dotykała poduszki. Widok z okna wciąż uświadamia, że ostatnie 48 godzin, które oczywiście były najintensywniejszymi godzinami w tym roku, nie są tylko mglistym wspomnieniem jakiegoś dawnego snu, ale zdarzyły się naprawdę. Choć jesteśmy wobec Was sześć godzin do tyłu, czas wciąż nie ubłagalnie płynie. Wolałabym, by najbliższe tygodnie były w miarę spokojne. Bo niezapomniane będą na pewno… Nowy Jork przywitał nas rewelacyjnymi widokami i… ciepłem. Tego nam było trzeba. 

Tokina AT-X 107 DX
*Zdjęcie nr 1 oraz nr 5 zostały zrobione obiektywem: Tokina AT-X 107 DX

Leave a Reply

8 komentarzy do “New York – słów kilka