O ile na raczkowanie, pierwsze kroki czy pierwsze zęby nie wyczekiwałam niecierpliwie, na pierwsze słowa już tak… Dzidziulka bardzo szybko zaczęła wydawać z siebie dźwięki, a ja z ogromną ekscytacją czekałam wciąż na więcej. Zwłaszcza, że przez prawie dwa miesiące nasłuchaliśmy się jej płaczu, z powodu kolek, na które, nie znaleźliśmy cudownego lekarstwa. Dzidziulka mając 6 miesięcy pięknie zaczęła mówić ‘tata’. Całymi dniami słuchałam więc opowieści o Tacie. ‘A tata ta-ta-ta, tata, ta-ta’ itd… Jak na córeczkę Tatusia przystało, mówiła ‘tata’ na każdą jego prośbę. Ba! Mówiła nawet ‘tata’ na prośbę Mamy, by powiedziała ‘mama’. Słowo ‘mama’ jednak zarezerwowane było na sytuacje kryzysowe. W chwilach wielkiego żalu, wołała ‘mama’, jednak ponieważ nie zdarzały się owe sytuacje często, nie dane mi było słyszeć ‘mama’, jeszcze przez dwa miesiące. Wtedy bowiem przełamała się, jednak wciąż lubiła się przekomarzać i na mą prośbę, by powiedziała ‘mama’, uśmiechała się słodko i mówiła ‘tata’ 😉
15 miesięcy… 3
Zresztą do dziś lubi sobie tak zażartować. Jednak ostatnio słowa ‘mama’ używa, jak przecinka… Choć czekałam na to słowo tak niecierpliwie, teraz nieco tego pożałowałam… Przez pierwszy tydzień, nawet dwa to było oczywiście mega urocze. Na każde ‘mamo’, odpowiadałam “słucham córeczko”, Dzidziulka zaś uśmiechała się i robiła te swoje maślane oczka. Jednak po iluś dniach okazało się, że Dzidziulka bije rozgadaną Mamę na głowę…
Dzidziulka skończyła właśnie 15 miesięcy i z dnia na dzień zaskakuje nowymi… słowami. Jednego dnia chodzi i gwiżdże, btw nie wiem skąd się tego nauczyła, na drugi dzień pięknie mówi ‘a kuku’, zaś już kolejnego cudnie, czyściutko: pokazując na kurę, mówi: ‘ko ko ko ko’ 🙂
Czekałam z niecierpliwością, kiedy Dzidziulka zacznie mówić, by poznać jej głos… Strasznie byłam ciekawa.
Bo jeśli chodzi o samą komunikację to ta od początku była na wysokim poziomie. Dzidziulka bez słów potrafiła dać rodzicom do zrozumienia co chce, czego potrzebuje.
Od pierwszych dni Dzidziulki na świecie dużo do niej mówię. Przyzwyczajona, że i tak mi nie odpowie, wcale na odpowiedź nie czekam. Co więcej byłam przekonana, że Dzidziulka nie słucha mnie nawet. Ale gadałam, bo gaduła ze mnie.
Tymczasem coraz częściej Dzidziulka mnie zaskakuje, odpowiadając na moje pytania.
Kilka dni temu Dzidziulka bawi się w swoim pokoju, a ja działam w kuchni. Słyszę jednak, że coś się Dzidziulce nie podoba… Kiedy zaczyna wydawać dźwięki niezadowolenia, biegnę do jej pokoju, sprawdzić czy wszystko w porządku, po drodze pytając “co się stało córeczko?”…
“NIC”- odpowiedziała Dzidziulka swoim słodziutkim, cieniutkim głosikiem i uśmiechnęła się marszcząc swój maleńki nosek.
Normalnie u nas to samo tylko tata i tata:-)mama to tylko jak cos sie dzieje.Tylko ze jak tata juz jest i wezmie na raczki to po 10sekundach juz tata zamienia sie na mame:-P kobiety zmienne sa i nic na to nie poradzimy:-)Judyta
hehe 🙂 nommm 🙂
Słodko wygląda 🙂 Ja też mam w domu małego gadułę – ma półtora roku 🙂 pozdrawiam
Ola z http://wokoldzieci.blogspot.com/