Od kilku miesięcy życie przypomina pędzący ekspres, goniący z zawrotną prędkością, bez jakichkolwiek przystanków. Niby łapię garściami te wyjątkowe momenty, a mimo wszystko wciąż patrzę z wielkim zdziwieniem, kiedy nagle w kalendarzu rozpoczyna się nowy miesiąc… Ostatni weekend pozwolił się na chwilę zatrzymać. O dziwo, prawie sto czterdzieści kilometrów od domu. Tego mi, a właściwie nam, było trzeba. Nie wspomnę już o cichym ogrodzie, leżaku, słońcu, pysznym jedzonku i zimnym napoju. I widoku szczęśliwej Dzidziulki, spędzającej prawie cały dzień na dworze, z masą atrakcji oraz tylko trochę starszą, cudną towarzyszką zabaw… W ten weekend spojrzałam na Dzidziulkę zupełnie z innej […]