Sposoby na blogowy kryzys… Punkt trzeci Cię zaskoczy! 8


 

Szóstka… Nie, nie wygrałam w totka, a szkoda. Sześć dni ciszy. Dla blogera, zwłaszcza uzależnionego od działania, to bardzo długo. Podobno każdemu się zdarza taka ‘chwila’ zwątpienia. Lato, na które czekaliśmy cały rok wreszcie nadeszło. Dzień długi, wydawałoby się wystarczająco długi, by nadrobić wszelakie zaległości, jednak okazuje się za krótki. Nawet fakt, że do łask powróciły Dzidziulkowe drzemki w ciągu dnia, dające dwugodzinną chwilę ciszy, okazuje się nie wystarczający. Bo kiedy dzieci przytną komarka w tym samym czasie, ja popadam w marazm. Z tej radości chyba. Czasem  tak się cieszę, że  rzucam wszystko i… idę spać. Głowa pomysłów pełna, nawet nie nadążam czasem tych myśli ogarnąć, ubrać w słowa. Zdjęcia piętrzą się na dysku, aż mój asus co wieczór krzyczy, że nic robić nie będzie, dopóki tego nie uporządkuję. A ja co? No co? Nic! Podobno to wszystko chwilowe. To ‘nie chcę mi się’ pożegnam i wrócę. Ze zdwojoną siłą, podobno. Tymczasem zapraszam Was na podróż do krainy uśmiechu, zamkniętej w kadrach. Tego najpiękniejszego uśmiechu, bo dziecięcego. Tak właśnie chcę pamiętać tegoroczne lato…

 

 

Wróć. Mam Wam jeszcze zdradzić trzy sposoby na ten blogowy kryzys. Prawie zapomniałam… Jeśli od kilku dni na blogu nie pojawiło się nic nowego, a Ciebie dopadają wyrzuty sumienia, jeśli próbujesz, ale nie możesz nic wymyślić, jeśli wydaje Ci się, że to koniec świata (blogowego) i chcesz zbierać manatki, zatrzymaj się, weź głęboki oddech. Zostaw walizki, nie musisz się od razu pakować i zwijać ‘interesu’. Co więcej, możesz odetchnąć z ulgą i już spać spokojnie, bo takie zwątpienie dopada nawet największe blogowe ‘gwiazdy’. Wystarczy wcielić w życie jeden z poniższych punktów i nawet nie zauważysz kiedy kryzys stanie się mglistym wspomnieniem:

 

1. Odetchnij! Nabierz dystansu…
Ja wiem, że samo się nie zrobi. Że zdjęcia czekają, że post trzeba napisać. Ale jak widzisz patrzenie w migający kursor myszki nie pomaga. A zatem… weź głęboki wdech. Zrób sobie przerwę. Najlepiej zostaw komputer na kilka dni. I tak nic produktywnego teraz nie zrobisz. Zapomnij o internetach i idź kosztuj życie. Idź wieczorem na łąkę, złapać zachodzące słońce, albo rano, pobiegać boso po rosie. Pamiętaj, by oddychać głęboko. By powietrze czerpać garściami, aż rozbolą płuca. To ważne, by mózg się dotlenił. Idź tam, gdzie nigdy nie chodzisz. Zmień perspektywę. Zmień otoczenie. Spędź czas z rodziną, zróbcie coś, co uwielbiacie robić, albo to, na co zawsze brakowało Wam odwagi. Działaj. Żyj…
2. Poszukaj inspiracji. 
Jeśli wszystko z punktu pierwszego zostało odhaczone, a Ty wciąż masz kryzys blogowy i nie wiesz, o czym pisać, poszukaj inspiracji. Odpal internety. Zobacz o czym piszą koleżanki po fachu. Może masz zupełnie odmienne zdanie na jakiś temat, możesz wykorzystać to odpowiadając w swoim poście. Inspiruj się życiem. Wypożycz fajną książkę, albo trzy i po przeczytaniu napisz recenzję. Ugotuj coś dobrego, czego nigdy nie próbowałaś i stwórz o tym post.
3. Rzuć wszystko i idź się całować. 
Jak i tak nic nie pomaga, to po prostu idź i zrób coś, co sprawi Ci przyjemność. Całowanie jest przecież fajne. Mąż też się zapewne ucieszy, a i kalorie polecą. WIN -WIN jak to mówią. A jak już endorfiny pójdą w górę to i natchnienie wróci. Samo…
4…  (dopisz sobie)
Blogujesz? No właśnie, a może dopiszesz, co Ci pomaga przetrwać kryzys? Tylko nie mów, że takich nie miewasz, bo i tak Ci nie uwierzę!

 


Leave a Reply

8 komentarzy do “Sposoby na blogowy kryzys… Punkt trzeci Cię zaskoczy!