Na tę porę roku wszyscy wyczekują z utęsknieniem długie miesiące. Uwielbiamy lato za te długie dnie, dzięki czemu mamy czas na tuptanie w miejscu i oglądanie każdego źdźbła trawy. W tym roku lato jest wyjątkowo piękne. Aby w pełni korzystać z pogody, trzeba jednak pamiętać o kilku rzeczach. Najważniejsze jest bowiem, by umiejętnie korzystać ze słońca, które oprócz plusów, może zrobić wiele złego.
Słońce jest niezbędne do życia. Z nim nawet najgorszy dzień może zostać uratowany. To magiczne żółte ciepło, którego nie da się nawet dobrze zobaczyć, sprawia, że łatwiej się uśmiechamy, a pełni sił gotowi jesteśmy przenosić góry. Czy wiedzieliście, że słońce wzmacnia odporność, poprawia przemianę materii, normalizuje ciśnienie krwi, wzmacnia kości a nawet poprawia płodność?
Nic dziwnego, że wszyscy uwielbiają lato. Dzień jest na tyle długi, że wreszcie mamy czas na wszystko. Lato z dziećmi jest tyle łatwiejsze. Świat stoi otworem, a ciepłe temperatury zachęcają do jego poznawania. Dalekie wojaże, nie kończące się spacery, aktywności wszelakie, sprawiają, że polepszamy swą kondycję, częściej się uśmiechamy. Świat jest piękny, a my opaleni chętniej zaglądamy w lustro, posyłając uśmiech do swojego odbicia. Oprócz jednak swych niewątpliwych plusów, słońce ma kilka minusów. Choć wyczekiwane wiele miesięcy ciepło, sprawia, że chcemy się nim nacieszyć, pamiętać trzeba, że należy korzystać ze słońca z głową.
Ciemna strona słońca
Przed tymi ciemnymi stronami słońca od dawna jesteśmy bombardowani przez lekarzy. A mimo wszystko, wciąż świadomość ludzi w Polsce jest znikoma. Chodzi oczywiście o groźne dla skóry, oczu czy włosów promieniowanie ultrafioletowe, czyli o promieniowanie elektromagnetyczne, które podzielono na trzy zakresy: UVA, UVB i UVC. Warto zgłębić wiedzę na ten temat, wszak każda mama jest niczym chodząca encyklopedia, co tam jeden wątek więcej.
O UVC możemy się nie martwić, ponieważ jest blokowane przez warstwę ozonową, a tym samym zatem praktycznie nie występuje na Ziemi.
UVB stanowi pięć procent promieniowania ultrafioletowego i to ono stymuluje wytwarzanie pigmentu, wpływając na naszą opaleniznę. To ono odpowiada również za syntezę witaminy D, bardzo potrzebnej w organizmie. UVB powoduje również oparzenia słoneczne, to właśnie one w głównej mierze powodują rumień po ekspozycji na słońce, ich działanie skupia się na powierzchownych warstwach skóry. To promieniowanie choć nie przenika przez szkło czy większość materiałów, przenika przez wodę, dlatego tak łatwo poparzyć się, kiedy nie odczuwamy zbytniego przegrzania, chłodząc się w zbiorniku wodnym, a wracamy do domu i wieczorem okazuje się, że wyglądamy jak raki.
Na koniec celowo zostawiłam UVA bo stanowi aż 95% promieniowania, które dociera na Ziemię. W latach osiemdziesiątych okrzyknięte zostało bezpiecznym, tymczasem okazało się, że jest bardziej niebezpieczne niż UVB, którego ślady mamy widoczne prawie natychmiast (od 2 do 5 godzin po ekspozycji). Promieniowanie UVA przedostaje się do skóry właściwej, uszkadza warstwy kalogenu i elastyny, a także odpowiada za reakcje alergiczne na słońce. Melanocyty chronią nas przed działaniem słońca i to dzięki nim mamy taki a nie inny kolor skóry. Promieniowanie UVA sprawia, że zawarte w naskórku melanocyty umierają, w ich miejsce pojawiają się białe plamy. Czasem melanocyty wykazują wzmożoną aktywność przejawiającą się brązowymi plamami na ciele. Promieniowanie UVA jest groźne przede wszystkim dlatego, że jego skutki widoczne są nie po kilku godzinach, jak w przypadku promieniowania UVB, tu proces jest o wiele dłuższy i może zająć nawet i kilka lat. Ponadto jego siła jest niezależna od położenia ziemi względem słońca, a promienie przenikają przez chmury, szybę czy warstwy ubrań. Zatem towarzyszy nam cały rok, zarówno w dni słoneczne i ciepłe, jak i deszczowe i zimne.
Po co o tym wszystkim piszę?
Bo jakiś czas temu odezwała się do mnie Adriana i przypomniała, jak ważna jest profilaktyka. Aż 90% przypadków zachorowań na czerniaka zaczyna się od skóry! O bezpiecznym korzystaniu ze słońca, o niepokojących objawach, o świadomym opalaniu przeczytacie TUTAJ.
Czy wiedzieliście, że filtry nie zapewniają 100% ochrony przed promieniami słonecznymi, a zatem nie są w stanie zablokować wytwarzanie się witaminy D w organizmie człowieka w lecie?
Czy wiedzieliście, że czerniak złośliwy nowotwór wywodzi się z komórek barwnikowych, czyli z melanocytów, jednak daje często przerzuty do organów wewnętrznych?
Czy wiedzieliście, że czerniak nie musi być koloru czarnego?
Lato powoli dobiega końca, czas zatem na mały rachunek sumienia. Czy rzeczywiście zrobiliśmy wszystko, by chronić siebie i swoją rodzinę przez czerniakiem? Czy na pewno umieliśmy korzystać z uroków lata i boskiej pogody, niczym z ciepłych krajów?
Jeśli jeszcze nie dotarła do Ciebie informacja o Akcji “Świadome opalanie. Słońce bez czerniaka ” #sloncebezczerniaka zajrzyj TU, przyłącz się i wybierz zdrowie.
Bardzo dobry wpis Asiula. 😉 Ja Antka nie wypuszczalam w te upaly na dwor od godziny 11 do 15.Zawsze smarowalam go kremem z filtrem i obowiazkowo czapa na ta jego platyne 😉 Mam nadzieje, ze uchronie go przed tym zlem slonecznym 😉
Dzięki! 🙂
Bardzo dziękuję za wsparcie akcji i piękne zdjęcia, dzięki takim mamą świat dziecka staje się bezpieczniejszy 🙂
🙂