Naszym niezawodnym numerem jeden na spędzenie wakacyjnej niedzieli jest wycieczka. Mimo tego, że wymaga od rodzica wysiłku, bo trzeba trochę przygotowań i dobrej organizacji czasu, buduje rodzinne więzi, których nie zastąpi nic. Oczywiście plusów podróżowania z dziećmi jest dużo więcej…
Podróże uczą!
To podstawowa i najważniejsza zaleta podróżowania. Dzieci poznają świat. Nie ma lepszej lekcji historii, biologii czy fizyki, matematyki niż ta odrobiona w praktyce. A już na pewno więcej z niej zapamiętają, niż siedząc w szkolnej ławce. Przecież dzieci, zwłaszcza maluchy, to prawdziwe gąbki, które chłodną wiedzę. Dzięki podróżom, dzieci rozwijają też swoją wyobraźnię, ciekawość świata i uczą się otwartości. A ponieważ podróże są często nieprzewidywalne, uczą również radzenia sobie w różnych sytuacjach. Nie tylko dzieci, ale i rodziców, którzy muszą być gotowi na każdą ewentualność. Wycieczka to taka lekcja bycia elastycznym dla całej rodziny. To szkolenie swojej cierpliwości i szybkiego reagowania. To poznawanie otaczającego świata i siebie nawzajem, swoich możliwości i ograniczeń.
A przy okazji budujemy wspomnienia…
Wspólnie spędzone chwile to momenty, które zostają w głowach do końca życia. Wspomnienia, do których wraca się nieustannie, które później dzieci już jako osoby dorosłe będą chciały przekazać kolejnym pokoleniom. Te wspomnienia to najlepsza inwestycja w rodzinę. W relacje i zacieśnianie więzi. Nic nie łączy bardziej niż wspólnie spędzony czas.
Dzięki podróżom poznajemy emocje…
Za każdym razem, gdy wyruszamy na wycieczki, Dzidziulki przebierają nóżkami i podekscytowane wielokrotnie pytają, gdzie jedziemy. Ta radość oczekiwania, a później przeżywania, udziela się wszystkim. A radość, którą dzieci czerpią z nauki poznawania świata właśnie dla rodzica staje się ogromną satysfakcją i spełnieniem. Wycieczka to także sposób na poukładanie sobie emocji, które siedzą w nas. Czasem to nabranie dystansu do codzienności, która przytłacza, a czasem to uświadomienie sobie, co jest w życiu ważne. Na chwilę zostawiamy błahe sprawy, żyjemy tu i teraz, a o to chodzi, by czerpać z życia garściami. Na wycieczkach to jest o wiele prostsze. Nie ma rozpraszaczy, więc możemy skupić się na przeżywaniu najpiękniejszych chwil. Chwil, których nie da się ani zaplanować, ani kupić.
I doceniamy to, co mamy.
Nie na próżno mówi się “home sweet home” czyli “nie ma to jak w domu”. Powrót do ukochanego domu i ukochanego pokoju z zabawkami to jedno z najfajniejszych rzeczy w podróżowaniu. Zabawki choć stare cieszą na nowo, zupełnie jak w dniu, kiedy się je kupiło… Czy mam rację?
Pomigacze już odwiedzaliśmy, ale mimo telefonicznego potwierdzenia, że kangury wciąż żyją, postanowiliśmy sprawdzić to na własne oczy. Majątek Howieny to niezwykłe miejsce na podlasiu, w którym każdy może przypomnieć sobie uroki starej polskiej wsi. Ogromna zielona polana, cisza i spokój przerywane głośnym śmiechem wesołych Dzidziulków to wspomnienie, które chcę zatrzymać w mojej głowie. Miejsce zmieniło się przez ostatnie dwa lata. Przybyło staroci. Powstał plac zabaw – duży, drewniany. Zwierzęta już nie chodzą luzem po całym gospodarstwie, ale wciąż są bardzo przyjazne. Dla mnie to była także podróż do wspomnień, ale i poukładanie sobie spraw. Fajnie jest wrócić do znanych miejsc, ale wiem, że do czasów sprzed dwóch lat wracać nie chcę. Budujemy więc nowe, rodzinne wspomnienia – we trójkę…
Jeśli chcesz więcej zdjęć z Majątku Howieny w Pomigaczach, zapraszam Cię do postu sprzed dwóch lat – Tutaj.
Wow, świetna miejscówka i piękne zdjęcia! 🙂
Dzięki 🙂