CODZIENNOŚĆ


6
Za miesiąc o tej porze, będę nerwowo tupać nogą, powtarzając w myślach plan działania, układany w głowie od tylu długich tygodni. Nie, za miesiąc o tej porze, będę w głowie przeglądać stworzone listy rzeczy do spakowania, zastanawiając się czego mogłam zapomnieć. Nie, za miesiąc o tej porze będę przełykać ślinę, by powstrzymać zatykanie uszu spowodowane zmianą ciśnienia, jednocześnie zatykając/odtykając tyci uszka naszego Dzidziusia, spoglądając ponadto na Dzidziulkę, którą te same czynności wykonywać będzie z Tatą.  Nie, za miesiąc o tej porze będę zerkać na zegarek, zastanawiając się, jak przetrwamy najbliższe godziny i nadchodzącą porę snu dzieciaków. Nie, za miesiąc o […]

odliczamy…


2
Kiedy usłyszysz słowo przyjaciel, jakie zwierze, jako pierwsze przychodzi Ci na myśl? Pies. Oczywiście. Od lat zwierze to jest uznawane za najlepszego przyjaciela człowieka. Najwierniejszego. I pewnie jest w tym sporo racji. Sama miałam czworonoga, najcudowniejszego pod słońcem i wiele długich wieczorów przepłakałam, gdy go straciłam. Tak to już jest z psiakami, że prędzej czy później przyjdzie się czas pożegnać. Obiecałam sobie wówczas, że nigdy więcej się tak nie przywiążę. W bardzo prosty sposób, nigdy nie będę posiadała kolejnego. Dlatego też między innymi nie posiadamy psa. Dzidziulka bardzo kocha te zwierzęta i nie raz dopominała się, że bardzo chciałaby takiego […]

psi przyjaciel…



2
Dopadają Was czasem takie dni, kiedy na samą jego myśl macie ochotę zostać w łóżku? Coś czuję, że matki mają takie dni częściej niż reszta świata. I częściej, niż się do tego przyznają… Tak, tak, bo przecież nie wypada narzekać. Nie wypada przyznać się, że to szczęście, które kopnęło tak mocno raz, dwa, albo i więcej razy odbijać się może czkawką. Całkiem niedawno miałam taki dzień właśnie. Milion rzeczy do załatwienia, ale w końcu listę ‘to do’ sama zrobiłam. Niby lubię taką zwariowaną codzienność. Lubię to zabieganie. Lubię zostawiać na chwilę rutynę i dać się porwać szaleństwu. Ale najbardziej lubię, […]

crazy… life!


1
Jeszcze Wam nie pokazywaliśmy, ale oczywiście ciocia Marta z wielkim okiem odwiedziła nas po raz kolejny, gdy tylko udało nam się z Dzidziusiem opuścić szpitalne mury. Dzidziulka czuła się na tyle swobodnie przy cioci, że popisywała się bardzo i ciężko było ją ‘ogarnąć’. Dzidziuś z kolei, który raczej należał do grupy tyci terrorystów, zachowywał się wyjątkowo spokojnie. Zaś kiedy Fotomia ululała go w czasie sesji, to spał jeszcze półtorej godziny po jej wyjściu. Oto kilka naszych ulubionych kadrów z tego spotkania. Wczoraj Dzidziuś skończył sześć miesięcy. I choć czas ten nie należał do najłatwiejszych, mimo wszystko, kiedy patrzę na te […]

w obiektywie fotomii… po raz czwarty!



7
Miłości najpiękniejszej, najcudowniejszej, najszczerszej… Miłości bezgranicznej, bezinteresownej, bezwarunkowej… Miłości tak wielkiej, tak czystej, tak idealnej… Nie kupisz nigdzie, nie spotkasz nigdzie, ale możesz tę miłość urodzić… Na dodatek nie raz, a dwa (i więcej) razy. I nie ma cudowniejszego uczucia, niż dzielenie tej miłości. Nie tylko w walentynki. Codziennie. Czy to leniwy poniedziałkowy poranek, czy rozbrykany piątkowy wieczór. Miłość tryska z każdej strony. Nie ma piękniejszego widoku. Serca nasze się radują, gdy widzą te dwa małe serduszka, tak przepełnione miłością. Tą najpiękniejszą, najcudowniejszą, najszczerszą. Tą bezgraniczną, bezinteresowną, bezwarunkową. Miłością tak wielką, tak czystą, tak idealną. Nie tylko w walentynki…   […]

love


2
Już w sobotę walentynki. Należę do grona osób, które uważają, że uczucia należy pokazywać codziennie, a nie od święta. Pokazywać, nie drogimi prezentami, choć i te od czasu do czasu nie zaszkodzą. Pokazywać przede wszystkim drobnymi gestami, czułymi spojrzeniami, miłymi słowami. Ot tak, po prostu. Pokazywać miłość by codzienność, zwłaszcza ta szaro bura, choć odrobinę nabrała koloru. Jestem ponadto zdania, że walentynki do dobra okazja, by mimo wszystko zatrzymać się na chwilę i zastanowić, jak sprawić tej drugiej połówce radość. Nie trzeba od razu wpadać w wir komercyjnej strony tego święta. Nikt nie zmusza kupować wszystkich napotkanych pluszaków z serduchem, […]

walentynki



4
Pytanie zaczerpnięte oczywiście z Krainy Lodu, którą odkryliśmy stosunkowo nie dawno, a którą pokochaliśmy całą rodziną. Nawet Domik uradowany patrzy w ekran, gdy tylko damy mu ku temu sposobność. Dzidziulka od wielu tygodni zadaje to pytanie, wypatrując śniegu za oknem. A kiedy prószy, pyta, czy napada go tak dużo, że będzie można ulepić bałwana. No i pewnego weekendu wyczekiwana zima przyszła. Taka prawdziwa, biała, gdzie śniegu pod dostatkiem. W tygodniu nie ma opcji, by ciągnąć wózek i sanki, więc obecność Taty chciałam wykorzystać, by pokazać Dzidziulce, że oprócz zabawy w lepienie bałwana, zima ma wiele do zaoferowania. Ubrałam ją, po […]

ulepimy dziś bałwana?


18
Długie, zimowe wieczory wcale nie muszą być nudne. Zamiast narzekać na brak światła bądź żółto/zielone światło żarówek, można wykorzystać ciemność i stworzyć właśnie takie zdjęcia, które na pewno urozmaicą rodzinny album. Nasze powstały spontanicznie, zainspirowane Dzidziusiowymi tyci nóżkami, podczas wieczornej gimnastyki. Było nieco późno, chwilę przed porą kąpieli, więc nasi mali modele nie byli już  zainteresowani taką zabawą. Mimo wszystko, jak na pierwsze zdjęcia myślę wyszły całkiem fajnie. Uwielbiam taką fotografię, zacięcie szlifuję umiejętności, więc z pewnością to nie będą jedyne zdjęcia tego typu w naszym albumie. Was również zachęcam do zabawy. Wyciągajcie aparat wieczorową porą, nie bójcie się ciemności. […]

w ciemnościach…



6
Życie, tak nieprzewidywalne, zaskakujące. Czasem mam wrażenie, jakby tam gdzieś na górze bawiło się dziecko. Niedojrzała, mała dziewczynka, kapryśna bardzo. W czerwonej sukience, bez rajstop, w białych podkolanówkach i czarnych lakierkach. Ułożonych, prostych włosach do ramion, wielkich piwnych oczach i porcelanowych polikach. Siedzi na strychu i nieco znudzona, bawi się jak marionetkami, kierując życiem nic nie świadomych ludzi. W zależności od humoru zapala słoneczko, albo po prostu rzuca kłody pod nogi. Najpierw przytula, a po chwili odpycha. Wyrzuca, jak nic nie znaczącą zabawkę, by za chwilę znów ściskać, jak najcenniejszy skarb. My, jak lalki, bezwiednie wykonujemy rozkazy, dopasowując się do […]

dzień za dniem


Nigdy nie przywiązywałam większej wagi do noworocznych postanowień. Nie widziałam sensu  spowiedzi przed samą sobą i przyrzekań poprawy. Poza tym obiecywać lubię tylko wówczas, gdy wiem, że będę potrafiła dotrzymać danego słowa. Zdarzały się plany i oczekiwania większe czy mniejsze na dany rok, ale nie zastanawiałam się nad tym zbyt długo, nie przywiązywałam się do tych luźnych, często mocno nieuporządkowanych, myśli. Zaletą prowadzenia bloga jest to, że człowiek więcej filozofuje. Ponieważ uważam, że wszystko zależy od nas, że nasze życie jest w naszych rękach, nadchodzący rok będzie dokładnie taki, jakim go sobie stworzymy. Przed nami więc 365 czystych kartek, które […]

I wish…



4
Dziś ostatni dzień roku. Wyjątkowego roku, który w pamięci nosić będę do końca świata, a nawet jeden dzień dłużej. Rok może nie należał do najłatwiejszych, jednak zdecydowanie zaliczymy go do tych wartych zapamiętania. Mimo tego, że  nie zawsze było kolorowo. I choć stan błogosławiony, zwłaszcza w pierwszym trymestrze, dał mi nieźle w kość, czas ten będę wspominać z uśmiechem. Zawsze. A pomagać mi w tym będzie sesja, którą odważyłam się zrobić. Trzydziesty szósty tydzień ciąży nie jest może idealnym momentem na tego typu akcje. Napięty kalendarz letnich, wyjazdowych weekendów, niedopisująca pogoda – ciągle coś przeszkadzało. Uparcie jednak nie dałam za […]

sesja ciążowa – czy warto uwiecznić brzuszek?


Cztery tygodnie wyczekiwania. Trzy dni przygotowań.  A to wszystko dla tych dwóch dni. Może nie były to święta idealne. Może brakowało połowy najbliższych. Może dzieciaki zbyt długo wieczorem zasypiały. Może za dużo wrażeń im zafundowaliśmy. Może zmęczenie przyszło za wcześnie. Może za dużo zjedliśmy. Może mogliśmy lepiej się zorganizować. Może trochę fałszowaliśmy śpiewając w wigilijny wieczór kolędy. Może trochę zmarzliśmy w słoneczny, ale mroźny bożonarodzeniowy poranek, ganiając się po śniegu. Może zbyt długo zwlekaliśmy się z łóżka i zbyt długo chodziliśmy w piżamach, leniąc się i bawiąc zabawkami w blasku choinki. Może choinka nie była idealna. Może lampki nierówno rozłożone. […]

święta (nie)idealne…



1
W tym roku Dzidziulka po raz pierwszy bardzo aktywnie uczestniczy w świątecznych przygotowaniach.  Staramy się celebrować ten przedświąteczny czas. Mimo zabiegania, natłoku zajęć, niekończących się zakupów, porządków i ogromnego bałaganu w kuchni, jest to fajny czas, który jeszcze intensywniej pozwala docenić świąteczne, błogie, lenistwo.  W tym roku choinka zagościła u nas wyjątkowo późno. Ubieraliśmy ją kilka dni, a gdy wreszcie stanęła gotowa, kupiliśmy żywą! Szczerze powiedziawszy nigdy nie przepadałam za żywą choinką. W zasadzie nie tyle nie przepadałam, co nie robiła na mnie większego wrażenia. Nie kumałam tych wszystkich zachwytów. Zapach igliwia nie wzbudzał we mnie euforii, zaś nieregularna, zazwyczaj […]

choinka


10
Przedłużający się pobyt w szpitalu, stres o zdrowie synka, tęsknota za córką i mężem, a do tego wszystkiego szpitalne, słabe odżywianie, skończyły się przeziębieniem. Jako matka karmiąca, skazana na domowe sposoby leczenia, nie potrafiłam się wykurować. Niby tylko katar i niby tylko od czasu do czasu dające o sobie znać bolące gardło. Z pozoru nie utrudniające codziennego życia. Witaminy raz wzięłam, dwa razy zapomniałam i tak w kółko. W codziennej gonitwie, natłoku spraw, banalne przeziębienie szybko zlekceważyłam, stawiając potrzeby mojej rodziny na pierwszym miejscu. Ciągły brak snu, aktywnie spędzane dnie oczywiście nie sprzyjały poprawie mojego stanu zdrowia. Po trzech miesiącach nastąpiło apogeum. Ból gardła, […]

najważniejsza…