Szafa


2
Dziś Dzidziulka była w lesie… I niby nic w tym takiego nadzwyczajnego. Przecież to tylko las… ok. Ale to był pierwszy wypad Dzidziulki do lasu. Do tej pory Dzidziulka podziwiała las z daleka. Najczęściej przez okno bądź zza szklanego dachu samochodu. Swoją drogą za każdym razem patrzyła na korony drzew jak zahipnotyzowana. Czemu? Bo iść do lasu najzwyczajniej w świecie się bałam.  Ale od początku… Las uwielbiam. W dzieciństwie spędzałam dużo czasu na wsi, więc przyrodę kocham mocno.  Do lasu chodziłam nawet sama. Taka byłam odważna.  Do czasu, gdy poznałam Tatusia Dzidziulki…  On omija las jak może. Nie dlatego, że […]

leśne black and white


Zdecydowanie lato się kończy. Jako, że należę do grupy zmarźlaków, nie ma szans na spacerowanie w krótkim rękawie, gdy na dworze raptem 18 stopni i wiatr. Dzidziulka choć gorąca dziewuszka, jeszcze dzieciątko, więc letnie ubranka odkładamy na bok. I choć wielkimi krokami zbliża się jesień ja się cieszę. Jak to Tatuś Dzidziulki wciąż powtarza: “ja jestem inna niż reszta świata” i ” bo ja zawsze odwrotnie niż wszyscy na świecie”. No cóż. Drugiej takiej nie ma na pewno :p Ludzie ‘płaczą’, że lato się kończy, jesienne depresje łapią. Ja za latem zatęsknię dopiero zimą, kiedy góry białego cudnego puchu zamienią […]

idzie jesień… jupi…



2
  Zdjęcia leżą na dysku już od jakiegoś czasu i wreszcie doczekały się swoich pięciu minut na Dzidziulkowym blogu… Post powstawał na raty, bo albo nie mogłam się zdecydować, które z ponad setki zdjęć wybrać, albo Dzidziulka budziła się akurat w momencie, gdy dotykałam laptopa, albo padnięta na oczy ledwo patrząca nie miałam siły na nic. I stwierdziłam, że pisać tym razem nie będę. Zresztą co tu pisać. Lukru ostatnio mało, chyba cukier puder na wyczerpaniu i nie ma z czego zrobić. A co to za blogowanie bez lukru? Powiem tylko, że pewnego całkiem słonecznego, choć nieco chłodnego popołudnia, wybraliśmy się Dzidziulkową […]

skansen bez lukru


3
Kolejny post z cyklu ‘pierwszy raz’… Tym razem pierwsze wesele Dzidziulki. Obaw mieliśmy sporo. Różnych. Bo z roczniakiem, do tego ząbkującym, bywa różnie. Miałam tylko nadzieję, że w Kościele, w czasie składania przysięgi przez Młodą Parę, Dzidziulka nie będzie płaczącym bąblem, zagłuszającym najważniejszą część imprezy. Udało się. I pogoda dopisała. Było rewelacyjnie ciepło i słonecznie, choć prawie cały tydzień padało. Wesele też bardzo udane. Nie tylko Dzidziulka, ale i rodzice wybawili się że hej.  Dzidziulka oczywiście całą imprezą zachwycona. Obawy nasze okazały się niepotrzebne. Dużo ludzi, wszyscy się uśmiechają. Muzyka gra. Jej świat. A jeszcze miała towarzystwo najlepsze… Dzieciaczkowe. Najchętniej […]

Weselny klimat…



2
Przed nami imprezowe dwa tygodnie. Przygotowań masa. Jeszcze nie ogarnęłam się po Tatusiowym urlopie, nie jest lekko się przestawić. Brakuje czasu na kawę, którą z Tatusiem Dzidziulki piłam litrami. Brakuje nawet czasu na jedzenie, więc co tu o entej kawie marzyć. Ale i tak lubię to… W weekend pierwszy ślub i wesele, na którym będzie nasza Dzidziulka. Mam nadzieję, że ząbkowanie przycichnie na ten dzień i mała tancereczka będzie bawić się, że hej. Kreacje, zarówno Dzidziulkowa, jak i Mamy Dzidziulki, wiszą wreszcie gotowe, zaś Tatusiowy garnitur gotowy zawsze. No cóż, faceci mają lepiej. Ale chwilę jeszcze wcześniej święto, na które […]

gdy muzyka w sercu gra…


2
Pogoda popsuła nam plany tego dnia. Ale pewnie przypadek tak chciał…  Wróciliśmy bowiem w pewne miejsce, które tak się złożyło odkryliśmy podczas spontanicznej wyprawy rok temu. Zbliżony dzień i godzina sprawiły, że poczułam się dokładnie tak samo… Ale minął rok!  Tyle się zmieniło… W naszym życiu, oczywiście. Wtedy brzuchata, w 39 tygodniu ciąży, namówiłam wreszcie Tatusia na wypad za miasto, by sfotografować owe dodatkowe kilogramy. Choć wtedy nie czułam się wcale fotogeniczna i najchętniej schowałabym się w domu do czasu rozwiązania. Wiedziałam jednak, że to ostatni moment, i że jak go nie wykorzystam, będę później żałować. I rzeczywiście… Zdjęcia wtedy […]

Wiatrak, Dzidziulkowa obsesja…



3
Od początku ciąży wiedziałam, że będzie córka. Czułam to pod skórą. Chociaż całe życie byłam przekonana, że pierwsze dziecko to będzie chłopczyk! A dopiero potem, młodsza siostrzyczka. Ale gdy tylko test pokazał dwie kreski, lekarz pokazał bijące serduszko, zapragnęłam córeczki. Bałam się marzyć o tym, jak to będzie, żeby żadnego zła nie przyciągnąć. Ale chłopczyk nie pasował mi wcale, nie potrafiłam sobie wyobrazić nas i małego chłopca… Mała Dzidziulka już podczas pierwszego usg pokazała ‘charakterek’. Tyci fasolka, stojąca w poprzek pęcherzyka, utrudniała badanie, ale my tylko się uśmiechaliśmy. Długo też nie dała doktorowi potwierdzić swojej płci, jednak ja żadnego potwierdzenia […]

Tatusiowe rączki… lekiem na całe zło…


6
Dzidziulkowe posty powstają bardzo spontaniczne. Parę dni temu zauważyłam, że ostatnio dużo w nich niebieskiego. Więc dziś nieco różu. Nie mam nic do różowego, absolutnie nic.  Ładny kolor i przyznaję się: będąc popielatą blondynką nie brakowało go w mojej szafie.  Jednak czasy blondu dawno minęły, przynajmniej dla mnie i mojej szafy. Jakoś tak wyszło, że i u Dzidziulki różu nie było przez dłuższy czas. No może jakieś body były.  Zazwyczaj, model bluzki czy sukienki, który wpadł w oko, w potrzebnym rozmiarze dostępny był tylko… niebieski. A jak dziewczynka nie jest różowa, to ludzie od razu myślą, że to chłopiec. Śmieszne? Prawdziwe! Więc […]

Różowo mi…



Pierwszy dzień ‘pełnej chaty’ za nami. Dzień, który dłuższy już chyba być nie mógł, bo zaczął się po trzeciej rano. Tak, dobrze czytacie. Jakieś dwadzieścia minut po trzeciej Dzidziulka się wyspała. Powiedzmy.  I powtórka z rozrywki, którą już dobrze znamy… Tylko tym razem nie pomogło nic. Tańcowaliśmy we trójkę do rana. Na palcach, by nie zbudzić dwójki dzieciaków za ścianą. W pewnym momencie nagle spać się odechciało… Przyszedł dzień, Dzidziulka nawet się uśmiechać zaczęła, więc zwątpiliśmy w dalsze spanie. Zajrzałam w Dzidziulkową paszczę szukając “usprawiedliwienia”, bo całą noc tylko gdybać mogliśmy. Jest! Mamy wreszcie tak długo wyczekiwaną górną jedynkę.  Nieprzespana […]

Pełna chata i panterrra


 Pogoda nie rozpieszcza. Iście jesienna sprawia, że trudniej spędzać czas na dworze.  Choć Dzidziulka od rana paluszkiem wskazuje na drzewa za oknem i robi “papa”,  komunikując Mamie, że pora na spacer. Narzekaliśmy na upał, bo Dzidziulka ciężko znosi gorące dni, jednak takie zimne też do przyjemnych nie należą. Zwłaszcza w środku lata.  Już nawet zaczyna mnie w gardle drapać.  I Dzidziulka jakaś nieswoja. Jednego dnia nie śpi prawie wcale, bo trzydziestominutową drzemkę w środku dnia, trudno zaliczyć. Drugiego zaś robi sobie dwie drzemki i to po ponad godzinę każda. I tak źle, i tak niedobrze.  Bowiem cały nasz rytm dnia zakłócony, więc […]

Jesień… W środku lata?



Przed pojawieniem się Dzidziulki na świecie, nie brakowało spontanicznych wypraw w nieznane… Czasami znane i bardzo lubiane strony ;p Z malutkim dzieciątkiem nie jest to takie łatwe. Nie oznacza to jednak, że spontaniczne wyjazdy są niemożliwe. Po prostu od spontanicznego pomysłu do realizacji schodzi nieco dłużej… Bo, bynajmniej w naszym wypadku, jakieś dwie, trzy godziny  🙂 I oczywiście wszystko “ustawione” pod sen Dzidziulki. Pakowanie Dzidziulkowych toreb, zazwyczaj trzech, Mama opanowała już do perfekcji. Zatem z każdym kolejnym wypadem, bije swoje rekordy czasowe. Oczywiście przy pakowaniu generalną zasadą jest lepiej wziąć więcej, niż mniej, bo nigdy nie wiadomo, co się może […]

ahoj przygodo…


1
Dzidziulka uwielbia spędzać czas na dworze. Czy w ogóle istnieje dziecko, które nie lubi? 😉 Jednak kilka godzin w pozycji siedzącej, półsiedzącej i leżącej, na zmianę, w zapiętych pasach, w wózku, wielką frajdą nie jest. W dodatku na słońcu, gdzie temperatura przekracza 30 stopni. Dla Mamy też średnia przyjemność w skwarze pchać przed sobą ponad 20 kg. A nie zawsze Tatuś Dzidziulki jest z nami, by Mamę wyręczyć. Dlatego też od jakiegoś czasu nieodzownym elementem naszego ekwipunku jest… KOC! Rozkładamy się na trawie, niekoniecznie w miejscach odludnych ;p Podziwiamy przyrodę, którą Dzidziulka tak lubi. A jak Wy, Mamusie, radzicie sobie […]

Piknik style



4
  Ah, jak Dzidziulkowa Mama uwielbia takie dni…  Gdy do szczęścia małej Dzidziulce wystarczy koniczynka albo listek z drzewa. Gdy uśmiech od ucha do ucha praktycznie nie schodzi z twarzy. Ostatnio ciężko o takie dni. Dzidziulka przytulająca buzią zimny gres potwierdziła, że jednak jakiś ząbek idzie. Zaś gdy ugryzła Mamę i ta na ręku zobaczyła ślad trzech zębów, wątpliwości nie było. Trzeci ząb już na horyzoncie. Zatem jest nadzieja, że jeszcze chwila… I znów Dzidziulka stanie się radosnym promyczkiem, której uśmiech z twarzy nie schodzi. A Mama uwielbia radosną Dzidziulkę. I pastele z szarością też uwielbia, zwłaszcza na małej Dzidziulce… […]

Pastelowa radość


  Weekend… Dzidziulka w środku nocy płaczem pobudkę zrobiła. Dwie godziny na maminych rączkach spędziła, opierając malusią główkę na Mamy ramieniu. Ledwo patrząca na oczy Mama, trzymała mocno dziesięciokilogramową Dzidziulkę, tuptając po ciemnym pokoju, lekko kołysząc pół śpiącą królewnę.  Ah “ząbkowanie”. Tylko gdzie te ząbki?  Nie pomogło smarowanie, masowanie, tulenie, całowanie, kołysanie i inne cuda… Butla mleka pomogła :p Dzidziulka, ranny ptaszek… Jednak nie ważne, że wstała skoro świt. Ważne, że radosna, jakby nocne płacze tylko rodzicom się śniły… I choć nici z planów piknikowych, dzień naprawdę udany. Bo Dzidziulka w dobrym humorze. Bo nowymi umiejętnościami rodziców zachwyca. Co chwila na […]

weekend