3
Do napisania tego postu skłonił mnie komentarz, zostawiony na blogu w zakładce o nas…  Nie odpowiedziałam na niego do dziś, choć wiele razy myślałam o tym, co napisać. Za każdym razem jednak, nie dało się w jednym czy dwóch zdaniach zawrzeć tego, co chciałabym adresatowi tego komentarza przekazać.  W treści komentarza poruszony został bardzo istotny temat. Nie chciałabym, by ktokolwiek z naszych czytelników mylnie odebrał naszą Rodzinę. Zastanawiacie się o co be? Chodzi o nasze 2+1 i zdanie numer jeden to Dzidziulka.  Choć równanie już za 5 miesięcy się zmieni i Dzidziulka przestanie być ‘numerem jeden’. Owo użycie numeru jeden […]

2+1


6
No właśnie, prawie. To prawie, które robi wielką różnicę. Siedząc w domu, wyglądając przez okno, jest wiosna. Piękne słonko, które już od rana zagląda w nasze okna, cudny błękit nieba, zachęcają do spędzania czasu na dworze. Nawet termometr, który wskazuje 10 stopni na plusie i to w cieniu, krzyczy do nas – wiosna. Kiedy jednak wychodzimy na podwórko, łapać witaminkę d3, po czterdziestu minutach już tak fajnie nie jest. Okazuje się, że Mama za cienki szalik założyła i jej wieje, że w uszy zachodzi i jednak trzeba było nauszniki wziąć, że ręce czerwone i suche, do kieszeni chować trzeba.  No […]

prawie wiosna



19
Kiedy para decyduje się na pierwsze dziecko, zazwyczaj płeć nie ma znaczenia. Choć rzadko zdarza się, by przyszły rodzic zapytany o płeć, nie miał żadnych oczekiwań. Nie wiem czy “oczekiwań” to dobre słowo. Każdy marzy o córce bądź synu, rzadko więc usłyszymy – marzymy o dziecku, po prostu. Za pierwszym razem płeć może nie mieć większego znaczenia. Kiedy jednak w domu jest już dzieciątko, a rodzice decydują się na kolejne dziecko, zazwyczaj mają jakąś cichą nadzieję na określoną płeć, zazwyczaj przeciwną. Nie wiem dlaczego w naszym społeczeństwie tzw. parka to sytuacja idealna. Marzeniem wielu rodziców, nie mówię, że wszystkich, lecz […]

czy płeć można zaplanować?


2
 Choć przed nami jeszcze sporo czasu, myśli powoli biegną w stronę szykowania wyprawki.  Jako że płeć była wciąż tajemnicą, padło na książki.  No właśnie, była. Już nie jest, ale o tym kolejnym razem, obiecuję. Może jutro?  Dzidziulka uwielbia książki. Być może pasję odziedziczyła po Tacie, a może to zasługa Mamy, która od początku z książkami Dzidziulkę zapoznawała, wciąż szukając tych idealnych, które Dzidziulkę zainteresują. W każdym razie mam nadzieję, że nowy członek rodziny ową pasję będzie podzielać, zaś jeśli nie – miłości do książek nauczymy 😉 W biblioteczce Dzidziulki takich czarno – białych książeczek zabrakło. Jednak swe pierwsze zabawki miała […]

oczami maluszka – pierwsza książeczka twojego dziecka



6
‘A jeśli nie będziemy kochać? A jeśli nie będziemy kochać jak Dzidziulkę?’ – zapytałam. Nie czekając jednak na odpowiedź, ciągnę dalej… ‘A jeśli Dzidziulkę będziemy kochać mocniej? Bo jak to tak, można dwoje kochać tak samo?’ – mówię drżącym głosem, sama nie wierząc, że mówię to na głos… Kilka dni później… Piątkowy poranek.  Krew, która zazwyczaj jest zwiastunem dobrych wieści, dziś nie powinna się pojawić. Godzina mocno poranna, więc mózg wciąż we śnie. ‘ojoj… nawet nie czułam, że nadchodzi…’ pomyślałam.  ‘jak to okres? przecież jestem w ciąży!’ Sprowadziłam siebie na ziemię, a moje serce zamarło… Oddycham. Wyjście było jedno. Doskonale […]

love


2
Kiedyś pisałam Wam o pewnej Dzidziulkowej obsesji (TU). Obok wiatraków, wielką miłością Dzidziulka darzy piłki. Kiedy miała kilka miesięcy nie widziałam w jej zauroczeniu nic nadzwyczajnego.  Pierwsza piłka oczywiście była kolorowa, wykonana z materiału, z dzwoneczkiem w środku. Ot, kolejna nowa zabawka. Inna, więc interesuje, myślałam.  Przyszła wiosna, a w parku pojawiły się dzieci grający w piłkę.  Dzidziulka patrzyła na biegających za piłką nożną chłopców, jak zahipnotyzowana. Miała wtedy jakieś osiem miesięcy. W domu pojawiały się kolejne piłki. W tej chwili mamy już chyba wszystkie dostępne w naszych sklepach. Niektóre wręcz zdublowane. Bowiem Dzidziulka za każdym razem, gdy ujrzy w […]

piłka



9
Tłusty czwartek.  Dzień, w którym można pójść do sklepu, kupić dziesięć i więcej pączków i nikogo to nie zdziwi.  Dzień, w którym można zjeść pięć pączków jeden po drugim i nikt nie spojrzy, jak na szaleńca.  Dzień, w którym nie liczymy kalorii, bowiem dozwolone, a wręcz wskazane jest objadać się. Kto nie zje ani jednego pączka w tłusty czwartek, temu nie będzie się w dalszym życiu wiodło, mówią przesądy. Tłusty czwartek to dzień, chyba jedyny w roku, kiedy do głowy mi przychodzi szalony pomysł – pieczenia pączków. Pączki jednak są czasochłonne, więc dzisiaj mam dla Was świetną alternatywę.  Serowe rogaliki!  […]

serowe oponki i mini pączusie


12
Nie wierzymy w zabobony, które mówią, że nie wolno ścinać włosów dziecku do ukończenia pierwszego roku życia. Nie obetniemy dziecku rozumu czy nie odbierzemy lekkiej mowy. To tylko stare mity i nikt nie potrafi wytłumaczyć, skąd się wzięły. Nasza Dzidziulka jednak nie miała bujnej czupryny, więc do ukończenia pierwszego roku, nie było problemu. Potem zaś wystarczyło podciąć wystające, nierówne kosmki grzywki, by nie wchodziły do oczu. Przez ostatnie trzy miesiące natomiast włosy Dzidziulce mocno podrosły. Pojawił się więc dylemat, czy udać się do fryzjera. Wybieramy się i wybieramy, ale jakoś wybrać się nie możemy. Już dwa razy jechałyśmy samochodem, raz […]

ścinanie włosów u dziecka



6
Pamiętacie, jak pisałam Wam o naszym wyprawach do banku? Jak to z Dzidziulką stoimy po godzinę, półtorej, w kolejkach i stajemy się bankowymi umilaczami osób towarzyszących nam w tej kolejce?  Jeśli nie, to KLIK Ostatnio zdarzyło się coś niewiarygodnego! Tyle miesięcy, mogłabym rzec śmiało nawet tyle lat i nie sądziłam, że takie rzeczy mogą się dziać! Jednak dzieją się, a mi ostatnio przyszło tego miłego czynu doświadczyć… Z uwagi na mój błogosławiony stan i nudności, które nasilają się z każdą godziną, wybrałyśmy się z Dzidziulką do banku wcześniej niż zwykle. Byłyśmy jeszcze przed otwarciem placówki, licząc mocno, że nikt na […]

dobro w ludziach jest.


12
“Ciąża to nie choroba”. Ile razy słyszałyście to zdanie? Ile razy je wypowiedziałyście? Ja powtarzałam je miliony razy przez całe swoje życie. Być może dlatego życie postanowiło mnie kopnąć mocno, bym dłużej tak nie mówiła 😉 Stan błogosławiony w moim przypadku bardzo długo nie miał z błogosławieństwem wspólnego nic a nic. Gdy tylko upragniony test pokazał drugą bladą kreskę bałam się cieszyć.  Po wcześniejszych  doświadczeniach wiedziałam, że może być za wcześnie na radość. Nawet tydzień nie minął, gdy wylądowałam na pogotowiu. Zostałam uziemiona w szpitalnym łóżku, przerażona, nie wiedząc co będzie dalej… Szpitalne łóżko na szczęście udało mi się opuścić. […]

stan (nie)błogosławiony…



8
Śnieg na szczęście już odchodzi, ale zanim będziemy wypatrywać wiosny musi pojawić się dzisiejszy post,  zalegający na dysku już od jakiegoś czasu.   To pierwsza zima Dzidziulki, kiedy może w pełni cieszyć się jej urokami. Kiedy to całe ubieranie na cebulę, trwające długie minuty ma sens… I choć cieszymy się, że śnieg już znika, miło patrzeć na te białe zdjęcia i wspominać naszą pierwszą wyprawę na sanki. Poszukiwanie sanek idealnych rozpoczęliśmy w listopadzie. Niestety wyboru dużego nie było. Śniegu zresztą również.  Zwlekałam więc z kliknięciem kup teraz, licząc że jeszcze pojawi się coś godnego uwagi w przystępnej cenie. A śniegu dalej […]

sanki


3
Zima za naszym oknem szaleje w najlepsze.  Jako, że jestem uziemiona, nie możemy się w pełni cieszyć białym szaleństwem.  Ostatni nasz spacer skończył się pobytem w szpitalu. Szalejemy więc z Dzidziulką w domu. Zima w domu nie jest zbyt fajna. Szybko wpadłam w rutynę.  Codziennie na pupę dres. Sobie i Dzidziulce. Aż wzięłam się za łaszkowe porządki. W moje ręce wpadły… sukienki. Zapomniałam o sukienkach, bo ostatnio ciągle ten dres. Wygodny i ciepły, a przecież zima za oknem. Dzisiaj wyciągnęłam więc sukienkę. Dla Dzidziulki, bo ja wciąż w dresie :p Jak się Dzidziulka ucieszyła!  Nie musiałam chodzić za nią trzydzieści […]

winter dress



16
Pisałam jakiś czas temu, że grudzień, oprócz masy wirusów, przyniósł wiele dobrego, że spełniły się nasze marzenia… Grudniowy piątek trzynastego na zawsze zostanie w naszych serduchach. Rozpoczął się bowiem nowy etap w życiu dzidziulkowej rodziny. Dużo się zmieni, ale jesteśmy gotowi. Bo jesteśmy, prawda Dzidziulkowy Tato? Zmieni się nasze dzidziulkowo… Wy jesteście gotowi na zmiany? 😉 Dziś wyjątkowy dzień! Do tej pory wiedziała tylko najbliższa rodzina, dzisiaj dzielimy się naszym szczęściem z Wami. Dziś właśnie rozpoczynamy 13 tydzień… Tak, my… Bo Mama Dzidziulki od 12 tygodni w swoim ciele nosi maleńkie serduszko. Słowa my może więc nadużywać przez najbliższe miesiące […]

new… life!


4
Weekend. Cudowny, bo rodzinny. Pierwsze zimowe szaleństwo we troje. Były spacery, wyprawy na sanki… Dzidziulce śnieg się bardzo podoba.  W ubiegłą zimę za wiele nie widziała, gdyż całe spacery przesypiała.  Poza tym widok z pozycji leżącej w gondolce nie pozwalał za wiele zobaczyć. Dlatego też w tym roku na śnieg czekaliśmy z utęsknieniem. Doczekaliśmy się.  A teraz śniegiem moglibyśmy się nawet podzielić, tyle go napadało. Te piękne rodzinne chwile uwielbiam i staram się brać całymi garściami,  czasem może zbyt łapczywie, na zapas, ile tylko się da.   kurtka – no name spodnie – reserved czapka – h&m szalik – szafa […]

zimowy weekend