
Zdjęcia leżą na dysku już od jakiegoś czasu i wreszcie doczekały się swoich pięciu minut na Dzidziulkowym blogu… Post powstawał na raty, bo albo nie mogłam się zdecydować, które z ponad setki zdjęć wybrać, albo Dzidziulka budziła się akurat w momencie, gdy dotykałam laptopa, albo padnięta na oczy ledwo patrząca nie miałam siły na nic. I stwierdziłam, że pisać tym razem nie będę. Zresztą co tu pisać. Lukru ostatnio mało, chyba cukier puder na wyczerpaniu i nie ma z czego zrobić. A co to za blogowanie bez lukru? Powiem tylko, że pewnego całkiem słonecznego, choć nieco chłodnego popołudnia, wybraliśmy się Dzidziulkową […]