Archiwum miesiąca: październik 2013


4
Kiedy Dzidziulka była malusia, wszyscy mówili, że zanim się obejrzymy, będzie biegać po domu. Żadna nowość, myślałam wtedy. Starałam się na maksa cieszyć każdą chwilą. Nie wyczekiwałam pierwszych zębów, pierwszych kroków. Wiedziałam, że na to przyjdzie czas, a im później, tym lepiej. No i tak właśnie znaleźliśmy się w tym właśnie miejscu, o którym mówiono nam praktycznie od dnia narodzin Dzidziulki. I fakt, obejrzeć się nie zdążyliśmy ;P Już wiem, że powiedzenie ‘małe dziecko mały kłopot, duże dziecko duży kłopot’ to prawda. Choć wcześniej wydawało się, że kiedy Dzidziulka będzie starsza wszystko będzie łatwiejsze.  Niestety nie jest. Choć odchodzą problemy […]

szaro-różowa jesień…


2
O ile zmiana czasu z letniego na zimowy nie budziła wielkiej euforii, z letniego na zimowy zawsze wywoływała uśmiech. Bo kto by się nie cieszył z dłuższego wylegiwania się rano w łóżku? Już teraz wiem… rodzice. Zwłaszcza tych malusich bobasków. Bo cóż to za zmiana? Odebrana godzina snu… Kto to słyszał wstawać o 5! Współczuję rodzicom, którym pociechy tańcują już od 4 rano! A może raczej od 4 w nocy!  Ale jak wytłumaczyć dziecku, żeby spało godzinkę dłużej? Jeśli ktoś wie, chętnie posłucham.  Nie wiem jak inne Mamy, ale ja uważam, że dla dziecka najważniejsze są pory. Pory na wszystko: […]

zmiana czasu… nie, dziękuję!



2
Do Dzidziulkowej szafy wpadło… futro.  Oczywiście to ‘sprawka’ Babusi Dzidziulki.  Rozpieszcza nas mocno, a właściwie Dzidziulkową szafę, ale absolutnie nie narzekamy (:*).  Kamizelka jest dwustronna. A zatem okrzyknięta rewelacyjną została już na dzień dobry.  Futro sprawia jednak, że kamizelka wygląda na dużą. Oglądając zdjęcia byłam lekko w szoku. Od razu pomyślałam, przecież ona jest na Dzidziulkę za duża, ale czemu nie widziałam tego gołym okiem, hmmm. Może jest nieco przy duża, ale na zdjęciach efekt ten jest bardziej widoczny.  Kiedy jednak założyłam misiem do środka wydaje się sporo mniejsza. A może wszystkie futra tak mają?  Na razie nosimy futerkiem do […]

futro


2
Ten plan skazany był na niepowodzenie już na starcie.  Co więcej, doskonale wiedziałam, że tak będzie. Mimo to, przystanęłam na pomysł zorganizowania imprezki dzień przed podróżą. Wyjazd do stolicy mieliśmy zaplanowany i nie byliśmy w stanie daty zmienić. Cel był jeden, ale chcąc wykorzystać to, że wybieramy się tam tak rzadko, szybko pojawiły się kolejne, do zrealizowania tak przy okazji.  Budzik nie zadzwonił, choć ustawiałam na pewno.  Na szczęście obudziła nas Dzidziulka. Rzadko zdarza się, żeby rodzic cieszył się, gdy dziecko budzi o 5:48,  ale tym razem uratowała nas, więc fuksem udało się wyjechać zgodnie z planem, o 7.  Musiałam […]

Warsaw here we come



2
Ona najstarsza, on najmłodszy…  Ona uśmiechnięta optymistka, on poważny realista…  Ona artystyczna dusza, on inżynierski umysł…  Ona ta ‘zła’, on ten ‘dobry’…   Ona wiecznie zimna (nawet latem śpi w skarpetkach), on ciągle gorący (pod kołdrę wchodzi dopiero w środku zimy).  Mama, tata… Żona, mąż…  Oto my… Małżeństwo (nie)doskonałe.  Choć różnimy się bardzo, tyle nas łączy.  Oprócz miłości, Dzidziulki, węzła małżeńskiego, przyjaźni… łączy nas pasja.  Co raz zarażamy jedno drugiego… Pasje się oczywiście zmieniają, bo my się zmieniamy. Jednak od lat wielu jedna niezmiennie trwa… Pasja do fotografii.  Pamiętam nasz pierwszy kupiony aparat. Nie byliśmy wtedy małżeństwem, mieliśmy raptem po […]

ona i on… małżeństwo (nie)doskonałe


6
Pokażę Wam, jak zrobić bukiet róż z liści! To bardzo proste. Moja Dzidziulka jest jeszcze za mała na takie zabawy, ale bukiet możecie stworzyć razem z dzieckiem, ćwicząc przy okazji zręczność.  Najpierw jednak trzeba się udać na spacer… do parku po liście, najlepiej różnokolorowe. No a potem przygotować tylko zwykłą nitkę i ewentualnie kawałek sreberka…  Macie wszystko? No to zaczynamy 🙂  Bierzemy liść klonu. Zginamy jego nierówne końce do środka, a następnie zwijamy. Zawiązujemy nitką i powstaje nam różyczka /jej pąk/. Czynność powtarzamy, aż uzbiera nam się wystarczająca ilość kwiatów na bukiet. Ponieważ bukiet zrobiony przeze mnie jest dosyć duży, […]

Jesienny bukiet róż… z liści!



1
Średnio raz w miesiącu muszę odwiedzić pewne miejsce. Niby cywilizowane, ale nie do końca ludzi tam spotykanych cywilizowanymi bym określiła. Najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że za każdym razem przysięgam sobie, że to ostatni raz… A potem mija miesiąc, a ja robię dokładnie to samo. Sytuacja się powtarza, ja wychodzę równie wściekła, zmęczona i pytam sama siebie – ‘a czego się spodziewałaś?’… Nic się nie zmienia. Mija miesiąc za miesiącem, rok za rokiem, ale miejsce się przecież nie zmieni, bo zmienić musieliby się ludzie. Wydaje mi się wręcz, że z każdym kolejnym razem jest nawet gorzej. A może […]

bankowe umilacze…


4
Kilka razy zostałam zapytana o misia, którego widać na naszym instagramie. Nie planowałam robić żadnych postów z nim w roli głównej, ale jest. Gdy tak nagle zrobiło się mega zimno, a my nie mieliśmy jeszcze odpowiednio ciepłej kurtki, trafiliśmy w biedronce na misia. Wersja dla dziewczynek nie zrobiła dobrego wrażenia, więc poszliśmy dalej. Jednak ponieważ chleb i mleko szybko wychodzą, na misia natknęliśmy się jeszcze kilka razy 😉 Wreszcie stwierdziłam, że bierzemy. Mamy brązowy, z autkiem, bo jest to wersja dla chłopca, ale ludzie i tak płci nie odróżniają. Zresztą autko często zakrywa szalik. Misiową bluzę chciałam kupić już dawno, […]

miś… z biedronki



Jesień się z nami droczy. Jednego dnia cudne słonko i 18 stopni. Drugiego zaledwie 5 stopni, mgła, szaro, buro. Albo jeszcze lepiej. Rano zaledwie 7 stopni, pochmurnie, a popołudniu 17 stopni i cudne słonko.  Zaczynam bzikować i totalnie nie wiem, jak Dzidziulkę ubierać.  Ubieram więc na cebulkę, a w torbę ze sobą biorę cienką i grubą czapę, cienką i grubą chustkę… Wciąż się ubieramy, rozbieramy, znów ubieramy. Getry z norweskim wzorem, nieco grubsze, milusie od środka, są z pepco. Totalnie nie wiedziałam do czego Dzidziulka będzie je nosić, ale kosztowały grosze, więc nie mogłam nie wziąć. Teraz zaś poszukuję do […]

norweski wzorek…


4
Wiele kobiet, z którymi miałam okazję porozmawiać na ten temat twierdzi, że rodzić nie trzeba się uczyć.  Że i tak na ‘to’ nie da się przygotować, bo przecież nie zaplanujesz porodu. Że instynkt wystarczy, by wydać na świat dzieciątko. Że natura ‘zrobi swoje’, zaś szkoły rodzenia to tylko niepotrzebny wydatek i marnowanie czasu.  Ja jednak na przekór tym negatywnym zdaniom do szkoły rodzenia poszłam.  Po pierwsze uważam, że choćby zjadło się wszystkie rozumy, warto się uczyć. Bo może akurat spotkamy kogoś, kto tych rozumów zjadł jednak o jeden więcej niż my. Po drugie, w internecie jest masa informacji, często sprzecznych, […]

Szkoła rodzenia… (nie)potrzebna?



Na złotą, piękną jesień czekaliśmy miesiąc… Bo choć temperatura spadła mocno i raptownie, nic więcej na jesień nie wskazywało. Marzyłam wręcz o spacerze w złotych liściach i zastanawiałam się jaka będzie reakcja Dzidziulki, bo w zeszłym roku, była jeszcze malusia i wszystkie spacerki jesienne przesypiała.  Niestety pogoda nie dopisywała i ciągle lało, a świat choć bury i ponury, wciąż zielony był. No ale wreszcie siedząc w salonie widzę piękną czerwoną koronę drzewa jarzębiny i nawet słonko zajrzy od czasu do czasu, więc jest lepiej… Dużo lepiej 🙂 Niestety o spacerze w liściach wciąż możemy tylko pomarzyć.  W naszym osiedlowym parku […]

złota jesień…


Choć może się wydawać inaczej, założenie bloga to nie prosta sprawa…  Ja wahałam się kilka miesięcy. W głowie wciąż biły się myśli. Plusy, minusy liczyłam…  Blog istnieje i ma się dobrze, więc jak się domyślacie plusy przeważyły.  Jednak minusy blogowania w mojej głowie wciąż siedzą. Wielkim zagrożeniem jest udostępnianie wizerunku Dzidziulki.  My po prostu chcemy się dzielić z Wami naszym Szczęściem, bo wiemy, że szczęście się mnoży, gdy się je dzieli…  Ale absolutnie nie zgadzamy się, by ktokolwiek bez naszej zgody, udostępnione na blogu zdjęcia kopiował i wykorzystywał.  Zresztą ten problem nie dotyczy tylko osób prowadzących bloga, a  każdego, kto […]

Moje zdjęcia – moja własność prawna! Kampania Makóweczek.pl



2
Pisałam jakiś czas temu o pierwszej sesji Dzidziulki (TU). Bez zastanowienia zaprosiliśmy Fotomię po raz drugi i już wiemy, że nie ostatni. Chciałam nieco wcześniej, jednak Dzidziulka choć rwała się do siedzenia mając 3,5 miesiąca, gdy skończyła 6 miesięcy siedzenie nie było atrakcją i wolała leżeć, pełzać, turlać się… i tak do 8 miesiąca. Zdecydowaliśmy się wobec tego zaczekać aż skończy 12 miesięcy  i sprawić Dzidziulce i sobie (egoiści z nas ;p) prezent w postaci kolejnej cudnej pamiątki. I powiem Wam, że mimo tego, iż wiedziałam, jak taka sesja wygląda od kulis, a Dzidziulka nie jest już malusią, kruchą istotką, […]

W obiektywie Fotomii…


2
Sportowa elegancja to ulubiony styl większości Mam.  Zdarzają się wyjątki. Mamy, które z niemowlakiem pod pachą śmigają w kilkunastocentymetrowych szpilach i dają radę. Nie mówię, że nie… Ale czy im wygodnie? Być może… Większość jednak Mam stawia na wygodę i uprawiają tzw. sportową elegancję. Mi również ten styl jest najbliższy. Choć wysokie obcasy uwielbiam, zakładam tylko, gdy wiem, że Tatuś idzie z nami. W innym wypadku płaskie obuwie obowiązkowe. Dziś Dzidziulka właśnie w stylu sportowej elegancji. Tiulowa, delikatna spódniczka i bluza. Połączenie rewelacyjne moim zdaniem. Wszystko w bezpiecznych kolorach, zaś totalne szaleństwo to różowe trampy… Jeszcze ciut przy duże, ale […]

Sportowa elegancja