CODZIENNOŚĆ


2
Było pięknie, choć nie do końca wiosennie. Jednak szybko sobie przypomniałam, o ile łatwiej jest spędzać dzień, kiedy jest ciepło. Jak cudnie jest we trójkę (khm… prawie czwórkę) jeszcze przed kolacją zaliczyć kolejny spacer danego dnia. Dreptać po osiedlowym parku, tętniącym życiem.  Ale… wróciła zima. Całe szczęście na krótko.  W dodatku tydzień ten minął nadzwyczaj szybko. Dni uciekały mi przez palce. Ledwie się obejrzałam, już był wieczór. Położyłam głowę do poduszki, a tu wstawać trzeba. Nie zrobiłam nawet połowy rzeczy, które sobie zaplanowałam na dany dzień, a znowu wieczór.  Zmęczenie, które dokuczało w pierwszych tygodniach ciąży, powróciło. Mam wrażenie, że ze zdwojoną siłą. Nie […]

taka tam… kartka z pamiętnika


6
‘A jeśli nie będziemy kochać? A jeśli nie będziemy kochać jak Dzidziulkę?’ – zapytałam. Nie czekając jednak na odpowiedź, ciągnę dalej… ‘A jeśli Dzidziulkę będziemy kochać mocniej? Bo jak to tak, można dwoje kochać tak samo?’ – mówię drżącym głosem, sama nie wierząc, że mówię to na głos… Kilka dni później… Piątkowy poranek.  Krew, która zazwyczaj jest zwiastunem dobrych wieści, dziś nie powinna się pojawić. Godzina mocno poranna, więc mózg wciąż we śnie. ‘ojoj… nawet nie czułam, że nadchodzi…’ pomyślałam.  ‘jak to okres? przecież jestem w ciąży!’ Sprowadziłam siebie na ziemię, a moje serce zamarło… Oddycham. Wyjście było jedno. Doskonale […]

love



16
Pisałam jakiś czas temu, że grudzień, oprócz masy wirusów, przyniósł wiele dobrego, że spełniły się nasze marzenia… Grudniowy piątek trzynastego na zawsze zostanie w naszych serduchach. Rozpoczął się bowiem nowy etap w życiu dzidziulkowej rodziny. Dużo się zmieni, ale jesteśmy gotowi. Bo jesteśmy, prawda Dzidziulkowy Tato? Zmieni się nasze dzidziulkowo… Wy jesteście gotowi na zmiany? 😉 Dziś wyjątkowy dzień! Do tej pory wiedziała tylko najbliższa rodzina, dzisiaj dzielimy się naszym szczęściem z Wami. Dziś właśnie rozpoczynamy 13 tydzień… Tak, my… Bo Mama Dzidziulki od 12 tygodni w swoim ciele nosi maleńkie serduszko. Słowa my może więc nadużywać przez najbliższe miesiące […]

new… life!


2
Zdjęcia trochę niewyraźne… jednak cały nasz tydzień był właśnie taki.  Przedświąteczny czas, pełen świątecznego klimatu przyćmił wirus, który najpierw zaatakował małą Dzidziulkę i bardzo szybko również Mamę Dzidziulki.  Dzidziulka z wirusem radzi sobie świetnie. W między czasie wyszły dwa zęby. I zdarzyły się nawet całe przespane noce. Tyle że rano, po przebudzeniu Dzidziulka ma atak kaszlu. Za nami dwie wizyty u lekarza. Pierwsza nie usatysfakcjonowała nas ani diagnozą ani podjętym leczeniem. Z Mamą Dzidziulki jest gorzej… Doktor zalecił nieprzygotowywanie świąt w tym roku. Zamiast świątecznych porządków i gotowania – leżenie i wygrzewanie się. Jakieś pięć świątecznych stylizacji, które miały się […]

niewyraźnie…



1
Pisałam jakiś czas temu, że czekamy na wyjątkowego gościa… No i tak odległy, 10 grudzień, wymarzony, wyczekiwany nastąpił. Kiedy mówiliśmy, że na lotnisko ruszamy z Dzidziulką, wszyscy patrzyli z niedowierzaniem. My natomiast nie wyobrażaliśmy sobie inaczej. Nasza Dzidziulka od zawsze z nami wszędzie podróżuje i jazdę samochodem lubi bardzo… Tym razem Dzidziulka nas zaskoczyła. Po trzydziestu minutach jazdy mieliśmy wyciągnięte wszystkie asy z rękawa, a Dzidziulka znudzona atrakcjami przez nas przygotowanymi koniecznie z fotelika chciała wyjść. Mama zatem stawała na rzęsach, uszach i czym tylko, by przez kolejne dwie godziny dzieciątko jednak w foteliku siedziało… Lekko nie było. Droga powrotna […]

the tenth december…


3
O ile na raczkowanie, pierwsze kroki czy pierwsze zęby nie wyczekiwałam niecierpliwie, na pierwsze słowa już tak… Dzidziulka bardzo szybko zaczęła wydawać z siebie dźwięki, a ja z ogromną ekscytacją czekałam wciąż na więcej. Zwłaszcza, że przez prawie dwa miesiące nasłuchaliśmy się jej płaczu, z powodu kolek, na które, nie znaleźliśmy cudownego lekarstwa. Dzidziulka mając 6 miesięcy pięknie zaczęła mówić ‘tata’. Całymi dniami słuchałam więc opowieści o Tacie. ‘A tata ta-ta-ta, tata, ta-ta’ itd… Jak na córeczkę Tatusia przystało, mówiła ‘tata’ na każdą jego prośbę. Ba! Mówiła nawet ‘tata’ na prośbę Mamy, by powiedziała ‘mama’. Słowo ‘mama’ jednak zarezerwowane było […]

15 miesięcy…



5
Maleńkie białe pudełeczko trzymane głęboko ukryte przed całym światem i nawet… samym sobą. Otulone nadzieją, przykryte miłością, przygniecione codziennością. Jednak przychodzi taki dzień, w którym choćby schowane najlepiej zostaje odnalezione. Małe białe pudełeczko odkurzam starannie. Tylko raz w roku pozwalam sobie je otworzyć. Zajrzeć w głąb siebie. Poczuć żal… Gorycz… Ogromny smutek… I złość, że los tak niesprawiedliwie potraktował, że takich ludzi na drodze postawił, że zabrał, a nie powinien. Ucisk w gardle, kłucie w klatce piersiowej, rozpalona łza na policzku. Tak, pozwalam sobie uronić łzę tego dnia. Albo nawet i tonę łez, jednak tylko w poduszkę. Tylko raz w […]

little white box…


6
Pokażę Wam, jak zrobić bukiet róż z liści! To bardzo proste. Moja Dzidziulka jest jeszcze za mała na takie zabawy, ale bukiet możecie stworzyć razem z dzieckiem, ćwicząc przy okazji zręczność.  Najpierw jednak trzeba się udać na spacer… do parku po liście, najlepiej różnokolorowe. No a potem przygotować tylko zwykłą nitkę i ewentualnie kawałek sreberka…  Macie wszystko? No to zaczynamy 🙂  Bierzemy liść klonu. Zginamy jego nierówne końce do środka, a następnie zwijamy. Zawiązujemy nitką i powstaje nam różyczka /jej pąk/. Czynność powtarzamy, aż uzbiera nam się wystarczająca ilość kwiatów na bukiet. Ponieważ bukiet zrobiony przeze mnie jest dosyć duży, […]

Jesienny bukiet róż… z liści!



1
Średnio raz w miesiącu muszę odwiedzić pewne miejsce. Niby cywilizowane, ale nie do końca ludzi tam spotykanych cywilizowanymi bym określiła. Najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że za każdym razem przysięgam sobie, że to ostatni raz… A potem mija miesiąc, a ja robię dokładnie to samo. Sytuacja się powtarza, ja wychodzę równie wściekła, zmęczona i pytam sama siebie – ‘a czego się spodziewałaś?’… Nic się nie zmienia. Mija miesiąc za miesiącem, rok za rokiem, ale miejsce się przecież nie zmieni, bo zmienić musieliby się ludzie. Wydaje mi się wręcz, że z każdym kolejnym razem jest nawet gorzej. A może […]

bankowe umilacze…


Choć może się wydawać inaczej, założenie bloga to nie prosta sprawa…  Ja wahałam się kilka miesięcy. W głowie wciąż biły się myśli. Plusy, minusy liczyłam…  Blog istnieje i ma się dobrze, więc jak się domyślacie plusy przeważyły.  Jednak minusy blogowania w mojej głowie wciąż siedzą. Wielkim zagrożeniem jest udostępnianie wizerunku Dzidziulki.  My po prostu chcemy się dzielić z Wami naszym Szczęściem, bo wiemy, że szczęście się mnoży, gdy się je dzieli…  Ale absolutnie nie zgadzamy się, by ktokolwiek bez naszej zgody, udostępnione na blogu zdjęcia kopiował i wykorzystywał.  Zresztą ten problem nie dotyczy tylko osób prowadzących bloga, a  każdego, kto […]

Moje zdjęcia – moja własność prawna! Kampania Makóweczek.pl



2
Pisałam jakiś czas temu o pierwszej sesji Dzidziulki (TU). Bez zastanowienia zaprosiliśmy Fotomię po raz drugi i już wiemy, że nie ostatni. Chciałam nieco wcześniej, jednak Dzidziulka choć rwała się do siedzenia mając 3,5 miesiąca, gdy skończyła 6 miesięcy siedzenie nie było atrakcją i wolała leżeć, pełzać, turlać się… i tak do 8 miesiąca. Zdecydowaliśmy się wobec tego zaczekać aż skończy 12 miesięcy  i sprawić Dzidziulce i sobie (egoiści z nas ;p) prezent w postaci kolejnej cudnej pamiątki. I powiem Wam, że mimo tego, iż wiedziałam, jak taka sesja wygląda od kulis, a Dzidziulka nie jest już malusią, kruchą istotką, […]

W obiektywie Fotomii…


2
Kto ma szczęście w kartach, ten nie ma szczęścia w miłości mówi stare porzekadło… Może coś w tym jest. Szczęście mam… w miłości.  A cudowna Dzidziulka i jej Tatuś to szczęście większe niż wszelkie dobra tego świata. I z racji tego, że owo szczęście w miłości posiadam, nawet nie próbuję swego szczęścia w kartach.  Kilka razy w lotto zagrałam, jednak nigdy nawet blisko wygranej nie byłam…  Ale ostatnio pokusiłam się, w konkursie udział wzięłam. Plakat konkursowy widziałam kilka razy i w ostatnim dniu trwania konkursu stwierdziłam, że przecież nie tracę nic.  Jakie było me zdziwienie, kiedy zobaczyłam swe nazwisko – […]

Lucky me…



3
Cały weekend Tatuś Dzidziulki się kurował, bo dopadło go przeziębienie. Mama Dzidziulki walczy z katarem już kilka dni. Według zasłyszanej gdzieś zasady katar leczony trwa siedem dni, zaś nie leczony trwa tydzień. Sprawdzam wobec tego opcję numer dwa.  Weekend mało aktywny i narzekający Tatuś, jaka to jesień zła i niedobra sprawił, że lenistwo dopadło i mnie. Złościło mnie to bardzo, że wszystko odkładam na później i nic mi się nie chce. A zatem, by przerwać to rozleniwienie postanowiłam działać. Aktywność jest przecież najlepszym lekarstwem. Żółwim tempem, ale jednak, robiłam cokolwiek, byleby być czymś zajęta. Zadziałało. Dzisiaj wstałam z power’em i […]

today…


7
Pierwsze Urodziny Dzidziulki za nami. Świętowaliśmy je dwa razy. Najpierw w domku, w naszym rodzinnym składzie 2+1.  Jako, że weekendu zabrakło, większa impreza odbyła się nieco po czasie 🙂 Ale jak zawsze wszystko super się złożyło. Dzidziulka przeszła bowiem kolejny skok rozwojowy i mogła w pełni cieszyć się imprezką i radosnym uśmiechem zabawiać swych gości. Większą imprezkę zrobiliśmy poza domem. W “świecie zabaw”, a więc w miejscu, które kochają chyba wszystkie dzieci. Moda na sale zabaw trwa w najlepsze. W naszym niby małym mieście, sal jest kilka, więc było w czym wybierać. My zdecydowaliśmy się na taką, w której można […]

Look who’s one!