Jesień się z nami droczy. Jednego dnia cudne słonko i 18 stopni. Drugiego zaledwie 5 stopni, mgła, szaro, buro. Albo jeszcze lepiej. Rano zaledwie 7 stopni, pochmurnie, a popołudniu 17 stopni i cudne słonko. Zaczynam bzikować i totalnie nie wiem, jak Dzidziulkę ubierać. Ubieram więc na cebulkę, a w torbę ze sobą biorę cienką i grubą czapę, cienką i grubą chustkę… Wciąż się ubieramy, rozbieramy, znów ubieramy. Getry z norweskim wzorem, nieco grubsze, milusie od środka, są z pepco. Totalnie nie wiedziałam do czego Dzidziulka będzie je nosić, ale kosztowały grosze, więc nie mogłam nie wziąć. Teraz zaś poszukuję do […]