Dzidziulkowa szafa


5
“Dziiiidziaaaa gdzie Ty? Dzidziaaaa?” woła Dzidziulka… Oficjalnie ogłaszam, że przestaje być zabawnie. Wieczorne wygibasy dzieciątka i napinanie brzucha już całkiem bolesne dają nadzieję, że to będzie dziś. A potem kładę się, wreszcie usypiam i… budzę się rano. Oczywiście w jednym kawałku. Telefony bliższe i dalsze, z pytaniami, czy już po wszystkim, czy już w szpitalu, choć wiem że z troski i dobrego serca, nakręcają jeszcze bardziej. Przecież taką wieścią podzielilibyśmy się ze światem i przecież nie mamy na to wpływu, a Dzidziuś w ogólne nas nie słucha. To nie tak, że specjalnie go przytrzymujemy. Przecież my sami chcielibyśmy już go […]

ostatnie słowo


6
Byłam pewna, że Wiercipiętek, mieszkający pod moim serduchem, nie wytrzyma do terminu porodu. Byłam pewna, że aktywny tryb życia z Dzidziulką pomoże przyspieszyć ten dzień… Z Dzidziulką nie pomogło mycie okien, kładzenie dekoracyjnych tynków, fugowanie, że o bieganiu po schodach nie wspomnę.  Co prawda tym razem jakieś oznaki zbliżającego się porodu są, więc i nadzieja jest, zaś termin za dwa dni (dopiero). Postanowiłyśmy z Dzidziulką pogadać z naszym brzuszkowym maluszkiem i zaprosić go, by nie bał się przyjść na świat, przekonując, że już wszyscy jesteśmy na niego gotowi i tylko czekamy, kiedy on się zdecyduje do nas dołączyć. Dzidziulka bardzo […]

gotowi…



5
Przyszedł e-mail. Co potrafią wysyłać ludzie na skrzynkę blogera, lepiej przemilczeć. Czytam wszystkie wiadomości, ta jednak był inna niż wszystkie. Dlatego możecie przeczytać teraz ten post. Dwie Mamy, które postanowiły stworzyć coś… nowego. Proste, niedrogie, a zarazem piękne. Wykonane oczywiście ręcznie, starannie z myślą o najmłodszych dziewczynkach, zwłaszcza tych, które nie urodziły się z burzą loków. Wiecie już o czym mowa? O spinkach – rzepkach… Są to spinki dla niemowląt i małych dziewczynek, które mają zbyt cienkie, krótkie włosy, by trzymała się na nich jakakolwiek spinka. Rzepki trzymają się na włosach dzięki rzepce fryzjerskiej, która oczywiście jest miękka i nie […]

muszelki motylki i… rzepki! + KONKURS


8
 Lato w pełni. W dodatku bardzo piękne lato, pełne cudnego słońca. Nasze poranki może nie są już tak aktywne, jak wcześniej, jednak popołudnia, kiedy z pomocną dłonią przychodzi Tata, staramy się jak najbardziej wykorzystywać. Nawet kiedy każdy mój mięsień się buntuje – idę, biegnę… Dzidziuś wciąż w brzuszku. Chyba całkiem mu tam wygodnie. Emocje zeszłego tygodnia zostawiłam za sobą. Przypomniałam sobie motto: ‘Bądź odważna! A kiedy nie jesteś, udawaj że jesteś. Nikt nie zauważy różnicy’. Sprawdziłam w mym życiu już kilka razy. Działa… i tego się będę trzymać. Przynajmniej na razie. Tymczasem cieszymy się latem i łapiemy je w kadry. […]

lato…



8
Słowa doktora, po wizycie potwierdzającej ciążę brzmiały: i proszę zapomnieć o wszystkim, co działo się w pierwszej ciąży, bo Mamy, które mają choć jedną ciążę za sobą myślą, że są takie doświadczone, a każda ciąża jest inna… i teraz wszystko może być zupełnie inaczej. Tak naprawdę to po cichu troszkę liczyłam na to, by była inna, z nadzieją, by ominąć wszystkie ‘nieprzyjemności’ (KLIK), z którymi przyszło się zmierzyć za pierwszym razem.   Rozwiązanie zbliża się wielkimi krokami i coraz częściej pytana jestem o poród, a ja do tej pory starałam się o tym po prostu nie myśleć. Teraz jednak słowa doktora brzmią wyjątkowo […]

aaaaa! to już???


5
Przyglądam się Dzidziulce uważnie. Wciąż jest maleńką dziewczynką, ale wiem, że już niedługo jej malusie rączki przestaną wydawać się takie malusie. Bo porównywać je będziemy do tych naprawdę tycich, które w tej chwili trącają Mamine wnętrzności. Ostatnie tygodnie były czasem intensywnego rozwoju u Dzidziulki. I nie potrzebuję osób z zewnątrz, by mi to uświadomiły. Widzę to sama.  Przede wszystkim Dzidziulka zaczyna pięknie mówić. I jak się łatwo domyślić komentuje wszystko dookoła.  Do tej pory praktycznie wszystkie wyrazy, które umiała wypowiedzieć, mówiła czysto i nikt nie miał najmniejszych wątpliwości, co miała na myśli. Teraz, kiedy naprawdę zaczęła mówić wszystko, powtarzać wszystko, co […]

bo ja mówić chcę…



6
    Na początku był chaos… Wydaje się zatem, że jesteśmy na dobrej drodze. Chaos, który zagościł już chwilę temu, jest zapowiedzią nowego. Zamiast przygotowywać się na członka rodziny, który już niebawem przyjdzie na świat, wzięliśmy się za malowanie przedpokoju. Przedpokoju, który malowania wcale nie wymagał, a który został pomalowany nie raz, a cztery razy. Można by niezłą bajkę o tym napisać i być może nawet napiszę któregoś wieczoru. Chaos w domu zainfekował również moją głowę. Ciężko mi się skoncentrować, tysiące myśli, nad którymi nie sposób zapanować…  Zapominam o wszystkim, więc notesu już nawet nie chowam, by na bieżąco zapisywać rzeczy do zrobienia. […]

chaos i szyszka


8
Bejsmis był jednym z pierwszych moich odkryć, krótko po założeniu bloga. Tak, tak… należę do tej grupy mam, które dopiero po założeniu bloga dowiedziały się o całym wirtualnym świecie blogowym i świecie cudów hand made. Wcześniej chyba nie miałam po prostu na to wszystko czasu, co może wydawać się dziwne. Ale nie oszukujmy się, człowiek mając ograniczony czas lepiej nim gospodaruje. Wracając jednak do tematu, bo o Bejsmis miało być… Kiedy już odkryłam świat hand madowych cudów… Mysia baletnica skradła moje serducho. Trochę trwało, zanim do nas dotarła, przez rollercoster, który wówczas zapanował w naszym domu, życiu. Kiedy już dotarła skradła […]

Mysia baletnica Bejsmis



18
Kiedy urodziła się Dzidziulka, w jej szafie różu nie było prawie wcale. Ciągle tłumaczyłam się zaczepiającym, że to dziewczynka, bo jednak ludzie widząc nieróżowe od stóp do głów niemowlę, zakładają że to chłopiec. Potem od czasu do czasu róż zaczął się pojawiać i uwielbiałam Dzidziulkę w różowym, bo jej oczy robiły się wówczas jeszcze bardziej niebieskie… Ostatnio zauważyłam natomiast, że od kiedy zajęłam się zakupami ciuszkowymi naszego Dzidziusia coraz więcej zaczęło pojawiać się różu w szafie Dzidziulki. Kiedy już napatrzyłam się na te wszystkie szare, niebieskie, granatowe i od czasu do czasu beżowe łaszki dla chłopców, kupując dla Dzidziulki wybierałam… […]

róż w szafie Dzidziulki


6
Pisałam kiedyś o tym, jak nasza Dzidziulka uwielbia piłki. Jej kolekcja od tego czasu mocno się powiększyła, choć myślałam, że to już niemożliwe. Żółtą tenisową piłkę, którą widzicie na zdjęciach Dzidziulka darzy wyjątkową sympatią. Jest to bowiem prezent od pana.  Na każdym spacerze Dzidziulka musi zatrzymać się przy tenisowych kortach, by choć chwilę popatrzeć na grających akurat ludzi. Pewnego dnia, wychodząc z domu zapomnieliśmy piłki. Właściwie Dzidziulka zapomniała, a przypomniała sobie właśnie przy kortach tenisowych w pobliskim parku. Stanęła pod samą siatką i jak zahipnotyzowana patrzyła na latające piłki. Nie byliśmy w stanie jej przekonać, by iść dalej, więc staliśmy […]

żółta piłka



4
Nasza Dzidziulka już od jakiegoś czasu jest wulkanem energii.  A może zawsze była takim wulkanem, tylko ja miałam więcej energii albo mniej kilogramów i łatwiej było mi ten wulkan ogarnąć…  Zaczynam jeszcze bardziej doceniać miejsca z dala od ulicznego ruchu, gdzie mogę spokojnie dać się Dzidziulce wyszaleć (bez ciągłego przeżywania zawału).  Od wielu miesięcy spacerujemy na nóżkach, bez wózka. Dzidziulka tak się przyzwyczaiła do ruchu, że teraz bez tych kilometrów nie potrafi przeżyć dnia. Kiedy pogoda nie pozwala na spacer, Dzidziulka truchtem kręci kółka w salonie… A Wy Mamusie, jakie macie sposoby na swoje wulkany energii?  kurtka-children’s place/ sweter-f&f/ spodnie-cool […]

wulkan


10
Noszę je zawsze przy sobie… Jeśli nie na nosie, to wciąż gdzieś w zasięgu mej ręki. Bo z nimi jakoś wszystko zdaje się łatwiejsze, a świat jakby piękniejszy. Problemy zaś skomplikowane, które marynarskie supły przypominają, rozwiązują się jednym ruchem ręki…  Takie czary! Jednak ostatnio w niewiadomych okolicznościach zaginęły.  Zapodziały się gdzieś i znaleźć ich nie mogę. I tak, zaglądałam do lusterka… Więc jeśli znajdziecie gdzieś przy drodze moje różowe okulary, nie pogniewam się, możecie śmiało je założyć, spojrzeć na świat z lepszej strony, ale odeślijcie je później do mnie. Bo choć Dzidziulkowe piękne, są małe i długo się w nich […]

różowe okulary



4
Piękne, mega słoneczne popołudnie… Zaczynający swą przygodę z chodzeniem Buubuś i na maksa rozbrykana Dzidziulka… Jak się zapewne domyślacie, nie było łatwo złapać ich razem w kadrze 😉 Spotkanie z Buubusiową Rodzinką przypomniało mi o ile prościej było, kiedy Dzidziulka dopiero stawała na nogi. Była dokładnie w wieku Buuby. Skończyła trzynaście miesięcy i pewnej niedzieli po prostu sobie wstała i… poszła. Krążyła od Taty do Mamy w salonie dobre dwadzieścia minut. A my ze szczękami na podłodze biliśmy brawo i pękaliśmy z dumy! Dzidziulka widząc naszą radość z jeszcze większą satysfakcją próbowała kolejny i kolejny raz.  Choć człowiek czeka na […]

popołudnie


6
Od kilku miesięcy życie przypomina pędzący ekspres, goniący z zawrotną prędkością, bez jakichkolwiek przystanków. Niby łapię garściami te wyjątkowe momenty, a mimo wszystko wciąż patrzę z wielkim zdziwieniem, kiedy nagle w kalendarzu rozpoczyna się nowy miesiąc… Ostatni weekend pozwolił się na chwilę zatrzymać. O dziwo, prawie sto czterdzieści kilometrów od domu. Tego mi, a właściwie nam, było trzeba. Nie wspomnę już o cichym ogrodzie, leżaku, słońcu, pysznym jedzonku i zimnym napoju. I widoku szczęśliwej Dzidziulki, spędzającej prawie cały dzień na dworze, z masą atrakcji oraz tylko trochę starszą, cudną towarzyszką zabaw…  W ten weekend spojrzałam na Dzidziulkę zupełnie z innej […]

‘mamo’…