Archiwum miesiąca: wrzesień 2013


10
Pajacyk. Najcudowniejsze ubranko, jakie wymyślono.  Najprostsze i najwygodniejsze… Pajacyk to najczęściej wybierane ubranko dla niemowlaka i nie bez powodu. Mamy wiedzą, co dobre. Pajacyki uwielbiam. Firmy Carter’s uwielbiam do kwadratu 😉 Najbardziej chyba te mięciutkie, cieplutkie, polarowe. Podstawowy wymóg aktualnie to antypoślizgowe stópki. Carter’s go spełnia oczywiście. Kolory przecudne, żywe, wzory piękne, niespotykane, napisy przesłodkie, zabawne… pisałam o tym w poście Carter’s my love (TU). No cóż… nic się nie zmieniło. Miłość do Carter’s trwa… Moja Dzidziulka nie lubi kocyków, kołderek etc. Nawet w środku nocy potrafi wyczuć, że mama położyła coś na nóżkach i zaraz się budzi, by zdjąć. […]

Little cutie…


7
Bezdzietną Ciocią “dobrą radą” byłam znakomitą. Nie taką, której wtrącenia więcej psuły, niż pomagały, nie. Taką dobrą naprawdę, która pomocą służyła tym, co jej potrzebują. Doradzić mogłam prawie w każdej kwestii … Doskonale wiedziałam, jak wychowam swoje dzieci, długo zanim rodzinę założyłam. Swoje zdanie miałam chyba na każdy temat. Gdy Dzidziulka pojawiła się na świecie, obaliła kilka mitów, m.in. jak to noworodki przez pierwszy miesiąc tylko śpią. Całe życie powtarzałam wszystkim dookoła, że najlepsza różnica wieku między dziećmi to 2 lata. Sama mam dwójkę rodzeństwa, a między nami jest taka różnica wieku, więc wiedziałam, co mówię. Znałam bowiem sytuację od […]

Kokardki…



2
Kto ma szczęście w kartach, ten nie ma szczęścia w miłości mówi stare porzekadło… Może coś w tym jest. Szczęście mam… w miłości.  A cudowna Dzidziulka i jej Tatuś to szczęście większe niż wszelkie dobra tego świata. I z racji tego, że owo szczęście w miłości posiadam, nawet nie próbuję swego szczęścia w kartach.  Kilka razy w lotto zagrałam, jednak nigdy nawet blisko wygranej nie byłam…  Ale ostatnio pokusiłam się, w konkursie udział wzięłam. Plakat konkursowy widziałam kilka razy i w ostatnim dniu trwania konkursu stwierdziłam, że przecież nie tracę nic.  Jakie było me zdziwienie, kiedy zobaczyłam swe nazwisko – […]

Lucky me…


4
Post miał być wczoraj, ale Dzidziulka postanowiła nie dać Mamie wolnego wieczoru.  Z racji tego, że nastawiona dziś jestem bojowo do świata chyba nie powinnam nic pisać, by nie psuć tych zdjęć.  Powiem tylko, że uwielbiam je baaardzo. Miejsce zaś jest dla nas wyjątkowe, ale Dzidziulka jeszcze za mała, by w pełni pokazać jego piękno. Musicie zatem poczekać…     sukienka – zara baby body, koc – h&m rajstopy – smyk buty – od Cioci :*

Zara look



2
Wprowadzenie do jadłospisu Dzidziulki marchewki zajęło nam…miesiąc. I choć dziś patrzę na to wszystko trochę inaczej, kilka miesięcy temu poważnie się zamartwiałam. Wyrzuty sumienia nawet miałam, jaką to złą matką jestem…. Kiedy rodzi się dziecko wcina cycuszka ewentualnie mleko modyfikowane i wszystko jest proste. (Wybór mleka modyfikowanego prosty nie jest.)  Ale nadchodzi moment, gdy dietę niemowlęcia należy rozszerzyć… I tu zaczynają się schody.  Ja wątpliwości nie miałam od czego zacząć. Oczywiście od marchewki. Chciałam jednak być taką wspaniałą matką, co to dzieciątku sama wszystko gotuje, a nie kupuje “gotowce” w słoikach. Bo przecież takie słoiki napakowane chemią na pewno. Termin […]

jedzonko ze “słoiczka”… mniejsze zło?


4
Czytacie gazetę Dziecko? W najnowszym numerze jest fajny dodatek o zabawach wspierających rozwój maluchów i starszaków. A w nim m.in. artykuł masujemy rymujemy, o zabawach które można połączyć z zabiegami pielęgnacyjnymi np. smarowaniem ciałka po kąpieli… Jesteśmy jak najbardziej za! W ogóle to trochę taka matka wariatka ze mnie. Najchętniej Dzidziulkę bym… zjadła.  Lubię ją ściskać, całować, przytulać, masować, głaskać, skubać, podgryzać, łaskotać. Muszę więc się mocno powstrzymywać, by Dzidziulki za często ‘nie męczyć’. Głośny chichot Dzidziulki uwielbiam. A najlepszymi zabawami, wywołującymi najpiękniejszy śmiech na świecie, są zabawy oparte na dotyku. Dzieci poznają przecież świat i uczą się go spontanicznie, […]

idzie raczek… nieboraczek..



3
Cały weekend Tatuś Dzidziulki się kurował, bo dopadło go przeziębienie. Mama Dzidziulki walczy z katarem już kilka dni. Według zasłyszanej gdzieś zasady katar leczony trwa siedem dni, zaś nie leczony trwa tydzień. Sprawdzam wobec tego opcję numer dwa.  Weekend mało aktywny i narzekający Tatuś, jaka to jesień zła i niedobra sprawił, że lenistwo dopadło i mnie. Złościło mnie to bardzo, że wszystko odkładam na później i nic mi się nie chce. A zatem, by przerwać to rozleniwienie postanowiłam działać. Aktywność jest przecież najlepszym lekarstwem. Żółwim tempem, ale jednak, robiłam cokolwiek, byleby być czymś zajęta. Zadziałało. Dzisiaj wstałam z power’em i […]

today…


1
Szaro, buro, mokro… A zatem cieszymy się domkiem, zabawkami. Lala emmi to jeden z prezentów urodzinowych Dzidziulki. Nie jest to zwykła zabawka. To nowy członek rodziny – pierwsza Lala Dzidziulki. Lala Emmi jest naprawdę wyjątkowa. Pomijam już fakt, że zapewne Mama na każdą lalę w sklepie otwierałaby buzię ze zdziwienia, mówiąc za moich czasów takich cudnych nie było. Ta Lala jest niezwykle… prawdziwa. Rączki, nóżki, buzia gumowe, wykonane z taką starannością, dokładnością. Każdy paluszek zgięty inaczej, nóżki i rączki pulchniutkie, słodziutka buzia, usteczka piękne. Aż sama mam ochotę ją przytulić. Zaś idealne, malusie, paznokcie proszą się o pomalowanie i coś […]

Lala emmi



4
Każdy z nas ma swoje “ubraniowe bziki”.  I gdy dziecko jest małe, chcąc nie chcąc rodzicielskie bziki znosić musi. Przynajmniej do czasu, gdy zacznie pokazywać swoje ja i ewentualnie buntować się rodzicom.  Ja muszę się przyznać, że mam bzika… na punkcie apaszek/szalików/chustek. Po pierwsze jestem zmarzlakiem, więc uwielbiam mieć otuloną szyję ciepełkiem, a po drugie są one świetnym dodatkiem, którym łatwo, szybko i tanio można zmienić swój look. Dzidziulka Mamine bziki znosić musi, a w związku z tym w jej szafie apaszek/szalików/chustek jest sporo. Na razie buntów nie ma i gdy jest chłodno, Dzidziulka daje sobie otulić szyjkę ciepełkiem.  Apaszki […]

gwiazdki rulez…


9
Lada chwila i w naszym domu nie będzie już raczkującej Dzidziulki, bo będzie biegająca!  Łapanie równowagi wychodzi Dzidziulce coraz lepiej, zaś zabawa w dwa kroczki do Mamy opanowana prawie do perfekcji. Dzidziulka ma taką frajdę z samodzielnego chodzenia, że nie może przestać. Wczoraj ze dwadzieścia minut wstawała i pędziła do Mamy, do Taty na zmianę, sama sobie bijąc brawo. Do tej pory podnosiła się trzymając choć jedną ręką czegoś stabilnego. Teraz ćwiczy wstawanie na nogi już bez “trzymanki”. Zaś z pchaczem to już nie chodzi, a biega… Jestem przeciwniczką chodzików. Takich, w które wkładasz dziecko i ono siedzi, obciążając swój […]

z drogi… Dzidziulka idzie!



3
Miał być post o skoku rozwojowym Dzidziulki. Jednak musi jeszcze poczekać. I to z bardzo błahego powodu. Całkiem możliwe, że jeszcze “trwa”, choć myślałam, że mamy to za sobą. I cała mądrość ma poszła do kosza. Dzidziulka jak kobieta z burzą hormonów śmieje się i płacze na zmianę średnio co pięć minut. W nocy budzi się i spać nie może. W dzień zaś jak zombie z podkrążonymi oczkami ledwo chodzi. Do tego przebijający się ząbek. Matka z burzą hormonów zaś niby z jednej strony rozumie Dzidziulkę, z drugiej jednak marzy o przespanej nocy i prosi siły wyższe o cierpliwość, bo […]

burza w Dzidziulkowej głowie…


2
Dziś Dzidziulka była w lesie… I niby nic w tym takiego nadzwyczajnego. Przecież to tylko las… ok. Ale to był pierwszy wypad Dzidziulki do lasu. Do tej pory Dzidziulka podziwiała las z daleka. Najczęściej przez okno bądź zza szklanego dachu samochodu. Swoją drogą za każdym razem patrzyła na korony drzew jak zahipnotyzowana. Czemu? Bo iść do lasu najzwyczajniej w świecie się bałam.  Ale od początku… Las uwielbiam. W dzieciństwie spędzałam dużo czasu na wsi, więc przyrodę kocham mocno.  Do lasu chodziłam nawet sama. Taka byłam odważna.  Do czasu, gdy poznałam Tatusia Dzidziulki…  On omija las jak może. Nie dlatego, że […]

leśne black and white



1
Kiedy ziemniaków z obiadu zostanie nawet się cieszę. Czasami celowo obieram więcej. Bo wyczarować z nich można kilka fajnych ziemniaczanych przysmaków. Pierwszy i chyba ulubiony mój sposób na takie ziemniaki to placki. Ziemniaki mielimy przez maszynkę, ewentualnie dobrze rozgniatamy widelcem :p Wsypujemy trochę mąki i zagniatamy ciasto. Dosypujemy co raz mąki, aż otrzymamy ciasto jak na kopytka… Robimy “kuleczki”, które następnie spłaszczamy. Placki smażymy do zarumienienia na gorącym oleju. Uwielbiam je same, czasem na słodko ze śmietaną i dżemem, ale ze względu na męskie podniebienie w domu najczęściej zjadamy z sosem pieczarkowym. Sos ten równie szybko się robi, o ile […]

mój sposób na ziemniaki z obiadu…


7
Pierwsze Urodziny Dzidziulki za nami. Świętowaliśmy je dwa razy. Najpierw w domku, w naszym rodzinnym składzie 2+1.  Jako, że weekendu zabrakło, większa impreza odbyła się nieco po czasie 🙂 Ale jak zawsze wszystko super się złożyło. Dzidziulka przeszła bowiem kolejny skok rozwojowy i mogła w pełni cieszyć się imprezką i radosnym uśmiechem zabawiać swych gości. Większą imprezkę zrobiliśmy poza domem. W “świecie zabaw”, a więc w miejscu, które kochają chyba wszystkie dzieci. Moda na sale zabaw trwa w najlepsze. W naszym niby małym mieście, sal jest kilka, więc było w czym wybierać. My zdecydowaliśmy się na taką, w której można […]

Look who’s one!