Archiwum miesiąca: lipiec 2014


8
Słowa doktora, po wizycie potwierdzającej ciążę brzmiały: i proszę zapomnieć o wszystkim, co działo się w pierwszej ciąży, bo Mamy, które mają choć jedną ciążę za sobą myślą, że są takie doświadczone, a każda ciąża jest inna… i teraz wszystko może być zupełnie inaczej. Tak naprawdę to po cichu troszkę liczyłam na to, by była inna, z nadzieją, by ominąć wszystkie ‘nieprzyjemności’ (KLIK), z którymi przyszło się zmierzyć za pierwszym razem.   Rozwiązanie zbliża się wielkimi krokami i coraz częściej pytana jestem o poród, a ja do tej pory starałam się o tym po prostu nie myśleć. Teraz jednak słowa doktora brzmią wyjątkowo […]

aaaaa! to już???


5
Przyglądam się Dzidziulce uważnie. Wciąż jest maleńką dziewczynką, ale wiem, że już niedługo jej malusie rączki przestaną wydawać się takie malusie. Bo porównywać je będziemy do tych naprawdę tycich, które w tej chwili trącają Mamine wnętrzności. Ostatnie tygodnie były czasem intensywnego rozwoju u Dzidziulki. I nie potrzebuję osób z zewnątrz, by mi to uświadomiły. Widzę to sama.  Przede wszystkim Dzidziulka zaczyna pięknie mówić. I jak się łatwo domyślić komentuje wszystko dookoła.  Do tej pory praktycznie wszystkie wyrazy, które umiała wypowiedzieć, mówiła czysto i nikt nie miał najmniejszych wątpliwości, co miała na myśli. Teraz, kiedy naprawdę zaczęła mówić wszystko, powtarzać wszystko, co […]

bo ja mówić chcę…



4
Karuzela. Wyprawa numer cztery. Ostatnia, jako że weekend mamy wyjazdowy, więc gdy wrócimy, karuzeli już nie będzie. Dzidziulka idzie spokojnie, choć wciąż z tym błyskiem w oku. Powoli rozgląda się co się dzieje, kierując się w stronę kas. Nie trzeba jej przypominać, że najpierw kupimy bilety. Nie trzeba się zatrzymywać i wskazywać drogi… Podchodzę do kasy, a Dzidziulka cierpliwie czeka z Tatą. Daję jej kupiony bilet. Ta bardzo poważna podchodzi do Pana, oddaje żeton i idzie z Tatą zająć miejsce. Wybiera pojazd i czeka, aż karuzela ruszy. Po kilku minutach karuzela się zatrzymuje, Dzidziulka wyciąga jak dama rączkę w stronę […]

karuzela


9
“Do rozwiązania pozostały już cztery tygodnie. Z jednej strony to aż cztery tygodnie, z drugiej zaś tylko cztery tygodnie…” – napisałam kilka dni temu i zarówno post, jak i pakowanie poszło w odstawkę. A zatem jeszcze raz… Trzy tygodnie i trzy dni do terminu, a moja torba do szpitala wciąż nie spakowana. Jest postęp, bo przynajmniej zakupy zrobione. Zaczęłam mieć czarne myśli, że obudzona w środku nocy bólami będę w biegu pakować torbę, a nawet nie mam listy zrobionej, więc wcześniej musiałabym szukać i sprawdzać, co w tej torbie powinno się znaleźć, bo choć jedna wyprawa na porodówkę za nami, […]

Torba porodowa – pakujemy się do szpitala!



2
Dziś pierwszy post dotyczący letnich przekąsek (nie tylko) dla dzieci. Możliwości są nieograniczone, tak naprawdę ile pomysłów, tyle pysznych słodkości. Na pierwszy ogień idą lody domowe, bo od prawie dwóch tygodni testujemy NUKowe foremki.  Domowe lody to świetny sposób na to, by pogodzić dziecięce zachcianki z dbałością o ich zdrowie. Chyba każdy zdaje sobie sprawę, że lody w sklepach nie są zbyt zdrowe i zawsze warto sprawdzić ich skład na etykiecie. I nie trzeba pisać, że im więcej konserwantów, barwników i ulepszaczy, tym bardziej mogą być szkodliwe.  Oczywiście Dzidziulka zajada lody kupowane, jednak tylko i wyłącznie lody ze sprawdzonej, bezpiecznej […]

lody domowe – foremki do lodów NUK


10
Będąc w ciąży z Dzidziulką robiłam zdjęcia prawie co tydzień. Nie czułam się atrakcyjna, więc nie odważyłam się na profesjonalną sesję. W ostatnim momencie, bo właśnie w dniu terminu porodu załapałam się na kilka ujęć u fotografa, który akurat przyszedł się zareklamować do szkoły rodzenia. Już po dwóch tygodniach od porodu patrzyłam na moje ciążowe fotki z łezką w oku. Obiecałam sobie wówczas, że następnym razem będę cieszyć się każdym dodatkowym kilogramem. Niestety kiedy hormony buzują ciężko jest tym brzuszkiem się cieszyć tak, jakby się chciało. Tym razem jednak schowałam swoje obawy i kompleksy głęboko w kieszeń i zdecydowałam się […]

sesja brzuszkowa backstage



6
    Na początku był chaos… Wydaje się zatem, że jesteśmy na dobrej drodze. Chaos, który zagościł już chwilę temu, jest zapowiedzią nowego. Zamiast przygotowywać się na członka rodziny, który już niebawem przyjdzie na świat, wzięliśmy się za malowanie przedpokoju. Przedpokoju, który malowania wcale nie wymagał, a który został pomalowany nie raz, a cztery razy. Można by niezłą bajkę o tym napisać i być może nawet napiszę któregoś wieczoru. Chaos w domu zainfekował również moją głowę. Ciężko mi się skoncentrować, tysiące myśli, nad którymi nie sposób zapanować…  Zapominam o wszystkim, więc notesu już nawet nie chowam, by na bieżąco zapisywać rzeczy do zrobienia. […]

chaos i szyszka


6
Zwykłe zdjęcia z podwórka, jednak dla mnie niezwykłe. Dlaczego? Jeśli czytacie naszego bloga regularnie, to na pewno już zauważyliście… Dzidziulka po raz pierwszy w kucyku! Jeszcze nie tak dawno miałam dylematy – ścinać nie ścinać. Nawet post o tym był – o TU KLIK. Wreszcie zdecydowałam, że Dzidziulkowych włosków nie ścinamy. Dzidziulka lubiła kiedy bawiłam się jej włosami, czesałam, dotykałam. Nie mogłam się wówczas doczekać, kiedy zaczniemy pleść warkocze. Kiedy jednak długość stała się odpowiednia, coś się zmieniło (coś, bo do tej pory nie wiem co) i Dzidziulka czesać się nie chciała. Kucyk nosiła kilka sekund, albo w ogóle nie […]

kucyk



6
Ostatnio nieco nas mniej, ale obiecuję poprawę. Do rozwiązania pozostały raptem cztery tygodnie i oczywiście nie jesteśmy gotowi. Nawet torba do szpitala nie spakowana! Zaczęłam tworzyć listy z rzeczami do zrobienia, bo i z pamięcią jakoś gorzej.  Aktywnie spędzany czas z Dzidziulką wyczerpuje mnie na tyle, że jej drzemkę w ciągu dnia wykorzystuję na… sen. Ile bym nie spała, wciąż mi mało. Jako, że już niedługo nie będę mogła sobie pozwolić na ten luksus, korzystam ile się da. Podobno nie można się wyspać na zapas, ale nic nie szkodzi spróbować…   bluzka – baby gap/ spodenki – reserved/ buty – pepco

bo czasu brak….


8
Bejsmis był jednym z pierwszych moich odkryć, krótko po założeniu bloga. Tak, tak… należę do tej grupy mam, które dopiero po założeniu bloga dowiedziały się o całym wirtualnym świecie blogowym i świecie cudów hand made. Wcześniej chyba nie miałam po prostu na to wszystko czasu, co może wydawać się dziwne. Ale nie oszukujmy się, człowiek mając ograniczony czas lepiej nim gospodaruje. Wracając jednak do tematu, bo o Bejsmis miało być… Kiedy już odkryłam świat hand madowych cudów… Mysia baletnica skradła moje serducho. Trochę trwało, zanim do nas dotarła, przez rollercoster, który wówczas zapanował w naszym domu, życiu. Kiedy już dotarła skradła […]

Mysia baletnica Bejsmis



18
Kiedy urodziła się Dzidziulka, w jej szafie różu nie było prawie wcale. Ciągle tłumaczyłam się zaczepiającym, że to dziewczynka, bo jednak ludzie widząc nieróżowe od stóp do głów niemowlę, zakładają że to chłopiec. Potem od czasu do czasu róż zaczął się pojawiać i uwielbiałam Dzidziulkę w różowym, bo jej oczy robiły się wówczas jeszcze bardziej niebieskie… Ostatnio zauważyłam natomiast, że od kiedy zajęłam się zakupami ciuszkowymi naszego Dzidziusia coraz więcej zaczęło pojawiać się różu w szafie Dzidziulki. Kiedy już napatrzyłam się na te wszystkie szare, niebieskie, granatowe i od czasu do czasu beżowe łaszki dla chłopców, kupując dla Dzidziulki wybierałam… […]

róż w szafie Dzidziulki


6
Pisałam kiedyś o tym, jak nasza Dzidziulka uwielbia piłki. Jej kolekcja od tego czasu mocno się powiększyła, choć myślałam, że to już niemożliwe. Żółtą tenisową piłkę, którą widzicie na zdjęciach Dzidziulka darzy wyjątkową sympatią. Jest to bowiem prezent od pana.  Na każdym spacerze Dzidziulka musi zatrzymać się przy tenisowych kortach, by choć chwilę popatrzeć na grających akurat ludzi. Pewnego dnia, wychodząc z domu zapomnieliśmy piłki. Właściwie Dzidziulka zapomniała, a przypomniała sobie właśnie przy kortach tenisowych w pobliskim parku. Stanęła pod samą siatką i jak zahipnotyzowana patrzyła na latające piłki. Nie byliśmy w stanie jej przekonać, by iść dalej, więc staliśmy […]

żółta piłka



3
Rozpoczęły się wakacje…  Po ostatniej wycieczce, podczas której spędziłam dwie godziny w pozycji siedzącej, doszłam do wniosku, że mój plan krótkiego wypadu nad polskie morze raczej trzeba będzie przełożyć. Lipiec zapowiada się zatem głównie miesiącem przygotowań do nieuniknionej podróży… na porodówkę. Choć mam nadzieję, że krótkie, nawet jednodniowe wypady nad jakąkolwiek wodę się udadzą, bo wiem, że naszej Dzidziulce sprawiłyby wiele radości… Jeśli planujecie wakacyjne wojaże, jeśli chcecie korzystać z pogody i łapać słonko garściami, warto zajrzeć do nowości, które oferuje INFANTE (klik). Zwłaszcza Mamusie małych dzieciaczków.  Dziewczyny z Infante wprowadziły właśnie do sklepu nowy produkt, który jest ich autorskim pomysłem. Nie […]

Letnie nowości Infante