Archiwum roku: R


6
Te zdjęcia leżały na dysku od wielu dni… Podchodziłam do nich wielokrotnie i za każdym razem wydawały mi się takie… zwykłe. Ujęcia standardowe, jakich mamy wiele, a i Dzidziulki miny, spojrzenia takie, jak i na pięciu ostatnich “sesjach”. Zaczęłam się nawet zastanawiać, czy nie odstawić aparatu na jakiś czas, by nabrać dystansu i spojrzeć z innej perspektywy.  Dzisiaj oddałabym wiele za taki właśnie “zwykły” rodzinny spacer, wypełniony tymi “zwykłymi” kadrami, “zwykłymi” spojrzeniami i “zwykłymi” uśmiechami… Wspomniana ‘inna’ perspektywa przyszła sama, zupełnie niespodziewanie. Oczywiście nie o taką zmianę perspektywy mi chodziło. Choć wydaje się, że matka to taka istota, która jakby […]

matka (nie) choruje


8
Ostatnio zrobiłam się bardzo sentymentalna.  Chyba muszę zwalić wszystko na zaburzoną gospodarkę hormonalną.  Jeszcze nie tak dawno kręciłam kółka w pobliskim parku z naszym czerwonym wózeczkiem i maleńką Dzidziulką.  Dzisiaj wózek się kurzy w przedpokoju, zaś Dzidziulka kręci kółka w tym samym parku ze swoim wózeczkiem i lalą. A jeszcze tego lata będziemy w tym samym pobliskim parku kręcić kółka z dwoma wózkami.  Większym z maleńkim Dzidziusiem oraz mniejszym z Dzidziulkową lalą.  sweter, kapelusz – h&m spodnie – f&f chustka – deichmann buty – chamiopns

sentymentalnie…



8
Różową kurteczkę już widzieliście na naszym blogu (o tutaj). Muszę przyznać, że jest to jeden z najlepszych zakupów, jakich dokonałam.  Znalazłam ją rok temu, na wiosnę, w rozmiarze 80. Dzidziulka wówczas była niespełna ośmiomiesięcznym bobasem, zaczynającym właśnie nosić rozmiar 74. Co prawda latem nie zakładałyśmy jej zbyt często, jednak wczesną wiosną, z grubszym swetrem pod spodem była jednym z ulubionych naszych okryć wierzchnich. Rękawki mają guziczki, a podszewka fajny print w kwiatki, więc dobrze wygląda z podgiętymi rękawami. Jest fajnie skrojona, na ramionach nie ma szwów i nawet, gdy była na Dzidziulkę za duża, jej fason świetnie się prezentował. Była […]

różowa kurteczka


5
  Nie miałam zamiaru publikować tego typu postu. Aparat wrzuciliśmy do wózka, by zrobić fotkę do rodzinnego albumu. Kiedy jednak wróciliśmy do domu i ujrzałam zdjęcia, stwierdziłam, że nie mogę ich tak po prostu zakopać na dysku komputera. W ubiegłe Święta Wielkanocne Dzidziulka była siedmiomiesięcznym bobasem, z katarem i wychodzącymi pierwszymi ząbkami. Za oknem było śniegu po pas, więc z koszyczkiem wielkanocnym wydelegowałyśmy Tatusia, który zresztą pojechał autem. W Wielkanocny niedzielny poranek jeździliśmy po mieście szukając otwartej apteki, by kupić jakąś maść na bolące dziąsła dla naszej malusiej Dzidziulki. W tym roku jest inaczej. Ze święconką poszliśmy  pieszo całą rodzinką. […]

Wielkanoc



8
  Kiedy byłam w ciąży z Dzidziulką nie potrafiłam do końca cieszyć się brzuszkiem, choć ciąża była wymarzona i wyczekana. Bardzo długo mojego ciążowego brzuszka po prostu nie było. A może raczej nie był to ciążowy brzuszek z reklamy czy kolorowej gazety 😉 Czułam się jak spasiona, zaniedbana kobieta i miałam wrażenie, że właśnie tak odbiera mnie otoczenie. W szóstym miesiącu coś się zaokrągliło, ale dalej wydawało mi się, że jestem po prostu gruba. A potem przyszedł 7 miesiąc i mój brzuszek już był “ciążowy”. Narzekałam cały miesiąc, a kiedy brzuszek rósł, żałowałam, że narzekałam na jego poprzedni rozmiar… W […]

brzuszek…


6
Od pojawienia się Dzidziulki na świecie, mnóstwo czasu spędzałyśmy na spacerach. Nie było miejsca, którego byśmy nie zwiedziły, sprawy, której byśmy nie załatwiły, poruszając się wózkiem. Od kiedy jednak wyprawy z wózkiem okazały się zbyt niebezpieczne dla maleństwa, które mieszka pod moim sercem, nasz wózek poszedł w odstawkę. Używamy go tylko i wyłącznie, gdy z domu ruszamy z Tatą Dzidziulki. Od kilku ładnych miesięcy poruszamy się pieszo, zaś tam, gdzie Dzidziulkowe nóżki nie dadzą rady dojść, ruszamy autem. Nasze spacery nabrały zupełnie innego blasku. Pierwsze piesze spacery były bardzo fajne. Szłyśmy sobie z Dzidziulką powolutku i cały czas córcia trzymała […]

biegnij Mama, biegnij…



2
Pewnego niedzielnego, jeszcze marcowego, poranka wybraliśmy się na spacer do lasu szukać wiosny.  Jak widać na załączonych zdjęciach, krajobrazy leśne jednak swą kolorystyką bardziej przypominały jesień.  Mimo, iż kalendarzowa wiosna już przyszła, tego dnia widać ją było najbardziej na Dzidziulkowej spódnicy.  Na koniec spaceru udało nam się jednak znaleźć jedną przylaszczkę pospolitą. Te maleńkie fioletowo niebieskie kwiaty pojawiają się wczesną wiosną, zanim jeszcze rozwiną się liście. Podobno rozpoczynają wiosnę. My strasznie się jej nie możemy doczekać…       sweter, czapka -h&m spódnica – sh kamizelka – children’s place chustka – deichmann rajstopy – baby gap buty – champions

szukając wiosny… w lesie


1
Zanim się przeprowadziliśmy do naszego obecnego domu robiliśmy remont. Może nie robiliśmy, bo Mama Dzidziulki bardzo szybko została uziemiona i tym samym straciła miano głównego pomocnika, zajmując niewdzięczną rolę głównej dowodzącej, oczywiście z daleka. Remont robił Tata Dzidziulki. Praktycznie sam, praktycznie wszystko, a przez to nasz remont trwał dłużej niż ciąża. Współczuliśmy sąsiadom, którzy przez wiele miesięcy musieli słuchać stukania, pukania, wiercenia, a nawet kucia. Staraliśmy się bardzo, by po południu choć trochę mogli odpocząć, więc nie hałasowaliśmy po godzinie dziewiętnastej. Sąsiedzi są największą zaletą, a jednocześnie największą wadą mieszkania w bloku. Cudownie jest wyskoczyć w kapciach do sąsiadki na […]

niecodzienna codzienność



1
  Dziś będzie totalna prywata. Mama Dzidziulki postanowiła Wam poopowiadać trochę o sklepie. Wspominałam Wam o nim tu. To z niego pochodzą książeczki z serii Oczami Maluszka. Chciałabym jednak przybliżyć ofertę sklepu, bo książeczki to zaledwie tyci tyci tego, co mają do zaoferowania w swoim wirtualnym kawałku podłogi. W naszym mieście nie ma sklepu z ofertą dla kobiet w stanie błogosławionym, w którym trwam już dobre kilka miesięcy. Był jeden, ale czy wciąż istnieje ciężko określić, ze względu na ciągłe zmiany lokalu, zaś jego asortyment skierowany był do kobiet po czterdziestce powiedziałabym i ograniczał się wyłącznie do odzieży. Bielizny czy […]

Happy Belly


9
Uwielbiam puzzle, choć w mym dorosłym życiu nie mam czasu na takie umysłowe przyjemności. Jako dziecko miałam ich wiele i wciąż cieszyłam się z kolejnych, znalezionych np. pod choinką. Puzzle CzuCzu po raz pierwszy zobaczyłam w Empiku, jednak ich cena szybko mnie przepędziła. Poza tym było dużo za wcześnie na takie zabawki dla Dzidziulki. Kilka miesięcy później odkryłam, jak wielką sławą cieszą się w blogowym świecie dziecięcym. Ponieważ sugerowany wiek to 2+ nie spieszyłam się z ich kupnem, choć już wiedziałam, że na pewno znajdą się w naszym domu. Zupełnie przypadkiem znaleźliśmy się w Rossmanie, kiedy na CzuCzu była promocja. […]

CzuCzu – pierwsze starcie



2
Było pięknie, choć nie do końca wiosennie. Jednak szybko sobie przypomniałam, o ile łatwiej jest spędzać dzień, kiedy jest ciepło. Jak cudnie jest we trójkę (khm… prawie czwórkę) jeszcze przed kolacją zaliczyć kolejny spacer danego dnia. Dreptać po osiedlowym parku, tętniącym życiem.  Ale… wróciła zima. Całe szczęście na krótko.  W dodatku tydzień ten minął nadzwyczaj szybko. Dni uciekały mi przez palce. Ledwie się obejrzałam, już był wieczór. Położyłam głowę do poduszki, a tu wstawać trzeba. Nie zrobiłam nawet połowy rzeczy, które sobie zaplanowałam na dany dzień, a znowu wieczór.  Zmęczenie, które dokuczało w pierwszych tygodniach ciąży, powróciło. Mam wrażenie, że ze zdwojoną siłą. Nie […]

taka tam… kartka z pamiętnika


3
Do napisania tego postu skłonił mnie komentarz, zostawiony na blogu w zakładce o nas…  Nie odpowiedziałam na niego do dziś, choć wiele razy myślałam o tym, co napisać. Za każdym razem jednak, nie dało się w jednym czy dwóch zdaniach zawrzeć tego, co chciałabym adresatowi tego komentarza przekazać.  W treści komentarza poruszony został bardzo istotny temat. Nie chciałabym, by ktokolwiek z naszych czytelników mylnie odebrał naszą Rodzinę. Zastanawiacie się o co be? Chodzi o nasze 2+1 i zdanie numer jeden to Dzidziulka.  Choć równanie już za 5 miesięcy się zmieni i Dzidziulka przestanie być ‘numerem jeden’. Owo użycie numeru jeden […]

2+1



6
No właśnie, prawie. To prawie, które robi wielką różnicę. Siedząc w domu, wyglądając przez okno, jest wiosna. Piękne słonko, które już od rana zagląda w nasze okna, cudny błękit nieba, zachęcają do spędzania czasu na dworze. Nawet termometr, który wskazuje 10 stopni na plusie i to w cieniu, krzyczy do nas – wiosna. Kiedy jednak wychodzimy na podwórko, łapać witaminkę d3, po czterdziestu minutach już tak fajnie nie jest. Okazuje się, że Mama za cienki szalik założyła i jej wieje, że w uszy zachodzi i jednak trzeba było nauszniki wziąć, że ręce czerwone i suche, do kieszeni chować trzeba.  No […]

prawie wiosna


19
Kiedy para decyduje się na pierwsze dziecko, zazwyczaj płeć nie ma znaczenia. Choć rzadko zdarza się, by przyszły rodzic zapytany o płeć, nie miał żadnych oczekiwań. Nie wiem czy “oczekiwań” to dobre słowo. Każdy marzy o córce bądź synu, rzadko więc usłyszymy – marzymy o dziecku, po prostu. Za pierwszym razem płeć może nie mieć większego znaczenia. Kiedy jednak w domu jest już dzieciątko, a rodzice decydują się na kolejne dziecko, zazwyczaj mają jakąś cichą nadzieję na określoną płeć, zazwyczaj przeciwną. Nie wiem dlaczego w naszym społeczeństwie tzw. parka to sytuacja idealna. Marzeniem wielu rodziców, nie mówię, że wszystkich, lecz […]

czy płeć można zaplanować?