Dzidziulkowo


 Po raz kolejny potwierdziła się reguła, że każde dziecko jest inne. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że nasze doświadczenie zdobyte przez dwuletni okres bycia rodzicem jest nieprzydane. Po raz kolejny sprawdzone sposoby okazały się niewłaściwe… Smoczuś podobnie, jak poprzednio, kupiony czekał na maluszka, zanim ten pojawił się na świecie. Tak, na czarną godzinę, na wszelki wypadek, by w razie kryzysu, który zapewne nastąpiłby w najmniej właściwym momencie, nie pędzić na przykład w środku nocy do apteki, a potem jeszcze wyparzać, podczas gdy dzieciątko mocno płacze, doprowadzając rodziców (głównie z bezradności) na skraj załamania nerwowego. Dzidziulka smoka nie potrzebowała. Nie upominała […]

chicco przyjaciel


9
  Dochodzi godzina dziesiąta. Zamykam oczy. Promienie słońca grzeją mą twarz. Czuję ciepło i szybko myślami odpływam w przyszłość. Już wkrótce taka pogoda będzie codziennością. Trzymam tyci Dzidziulkową rączkę, tiptopkami poruszamy się do przodu. Drugą ręką pcham wózek z Dzidziulkiem, który odpłynął w ramiona Morfeusza, gdy tylko poczuł świeży powiew powietrza. Zerkam co chwila, czy nie zbaczamy z drogi, by znów przymknąć oczy i zatrzymać się w myślach tym razem nieco dłużej. Na sekundę zapominam o zabieganym poranku, o tym szykowaniu się w pośpiechu, umilanym jękami i płaczem, o trudach wpakowania się do auta, o tym, że właśnie zmierzamy do […]

słońce!



7
Miłości najpiękniejszej, najcudowniejszej, najszczerszej… Miłości bezgranicznej, bezinteresownej, bezwarunkowej… Miłości tak wielkiej, tak czystej, tak idealnej… Nie kupisz nigdzie, nie spotkasz nigdzie, ale możesz tę miłość urodzić… Na dodatek nie raz, a dwa (i więcej) razy. I nie ma cudowniejszego uczucia, niż dzielenie tej miłości. Nie tylko w walentynki. Codziennie. Czy to leniwy poniedziałkowy poranek, czy rozbrykany piątkowy wieczór. Miłość tryska z każdej strony. Nie ma piękniejszego widoku. Serca nasze się radują, gdy widzą te dwa małe serduszka, tak przepełnione miłością. Tą najpiękniejszą, najcudowniejszą, najszczerszą. Tą bezgraniczną, bezinteresowną, bezwarunkową. Miłością tak wielką, tak czystą, tak idealną. Nie tylko w walentynki…   […]

love


4
Podpowiada mi. Podpowiada od zawsze. Czasem bardzo głośno, czasem tylko szeptem. Jednak zawsze coś do powiedzenia ma. Intuicja…  Ufam jej, choć zdarza się, że Tata Dzidziulkowy uśmiecha się tym swoim uśmiechem. Takim kuszącym, nieco nieśmiałym, który znaczy, że uważa inaczej, ale przecież serca rozumem nie przegada. Odpuszcza więc i tylko delikatnie się uśmiecha. Niby ukradkiem, ale ukochane moje, choć tak naprawdę to jego, wądołki w polikach wszystko zdradzają. I wtedy nawet trochę wątpię. Później okazuje się, że intuicja podpowiada dobrze, a wtedy zaufanie znowu większej mocy nabiera. Bywa, że Tata Dzidziulkowy nazywa mnie czarownicą, albo wroną, co kracze. Ale przecież […]

intuicja



2
Już w sobotę walentynki. Należę do grona osób, które uważają, że uczucia należy pokazywać codziennie, a nie od święta. Pokazywać, nie drogimi prezentami, choć i te od czasu do czasu nie zaszkodzą. Pokazywać przede wszystkim drobnymi gestami, czułymi spojrzeniami, miłymi słowami. Ot tak, po prostu. Pokazywać miłość by codzienność, zwłaszcza ta szaro bura, choć odrobinę nabrała koloru. Jestem ponadto zdania, że walentynki do dobra okazja, by mimo wszystko zatrzymać się na chwilę i zastanowić, jak sprawić tej drugiej połówce radość. Nie trzeba od razu wpadać w wir komercyjnej strony tego święta. Nikt nie zmusza kupować wszystkich napotkanych pluszaków z serduchem, […]

walentynki


4
Pytanie zaczerpnięte oczywiście z Krainy Lodu, którą odkryliśmy stosunkowo nie dawno, a którą pokochaliśmy całą rodziną. Nawet Domik uradowany patrzy w ekran, gdy tylko damy mu ku temu sposobność. Dzidziulka od wielu tygodni zadaje to pytanie, wypatrując śniegu za oknem. A kiedy prószy, pyta, czy napada go tak dużo, że będzie można ulepić bałwana. No i pewnego weekendu wyczekiwana zima przyszła. Taka prawdziwa, biała, gdzie śniegu pod dostatkiem. W tygodniu nie ma opcji, by ciągnąć wózek i sanki, więc obecność Taty chciałam wykorzystać, by pokazać Dzidziulce, że oprócz zabawy w lepienie bałwana, zima ma wiele do zaoferowania. Ubrałam ją, po […]

ulepimy dziś bałwana?



6
Najwspanialsza chwila na świecie – to oczywiście chwila, w której stajemy się rodzicami. Przepełnia nas tak ogromne szczęście, że wówczas nikt nie myśli o tym, że to również chwila, w której oprócz tej ogromnej radości, rozpoczyna się właśnie okres wiecznej troski. Troski, która nie mija. Troski, która trwa nieustannie do końca naszego życia… Po raz pierwszy poczułam tę gorszą część bycia rodzicem miesiąc po urodzeniu Dzidziulki. Trafiłyśmy z przedłużającą się żółtaczką do szpitala, o dzień za późno niestety, więc przyjęte zostałyśmy na oddział dziecięcy, choć Dzidziulka mimo tych kilkunastu godzin po przekroczeniu magicznej granicy trzydziestu jeden dni wciąż przecież była […]

kiedy stajesz się rodzicem…


8
Odwiedzacie Pepco? Jeśli jeszcze nie widzieliście najnowszych promocji – kliknijcie TUTAJ. My regularnie odwiedzamy pobliskie Pepco, które moim zdaniem jest kopalnią prawdziwych skarbów. Dzidziulka zawsze naciągnie rodziców na kolejną piłkę, książkę czy puzzle. Kiedy zaś ja znikam buszować w łaszkach, Dzidziulkowy Tato wyszukuje domowe dodatki, najczęściej łazienkowo – kuchenne, których wciąż brakuje, mimo, że od przeprowadzki minęło ponad dwa lata.  Ostatnio jednak namiętnie szukam czegoś do przechowywania Dzidziulkowych ozdób do włosów. A może Wy mi coś polecicie? Jeśli macie coś ciekawego, podzielcie się w komentarzu.  Dzidziulkowe włosy rosną w zastraszającym tempie, a wraz z nimi rośnie kolekcja ozdób: spinki, spineczki, […]

spineczkowy porządek!



18
Długie, zimowe wieczory wcale nie muszą być nudne. Zamiast narzekać na brak światła bądź żółto/zielone światło żarówek, można wykorzystać ciemność i stworzyć właśnie takie zdjęcia, które na pewno urozmaicą rodzinny album. Nasze powstały spontanicznie, zainspirowane Dzidziusiowymi tyci nóżkami, podczas wieczornej gimnastyki. Było nieco późno, chwilę przed porą kąpieli, więc nasi mali modele nie byli już  zainteresowani taką zabawą. Mimo wszystko, jak na pierwsze zdjęcia myślę wyszły całkiem fajnie. Uwielbiam taką fotografię, zacięcie szlifuję umiejętności, więc z pewnością to nie będą jedyne zdjęcia tego typu w naszym albumie. Was również zachęcam do zabawy. Wyciągajcie aparat wieczorową porą, nie bójcie się ciemności. […]

w ciemnościach…


8
Tęsknota za letnią beztroską przyszła już dawno. Zazwyczaj dopada mnie dopiero w lutym, kiedy nacieszymy się śniegiem i zaczyna on stawać się uciążliwą brudną breją, bardziej przypominającą błoto, niż biały puch, z którego lepimy bałwana. Tym razem jednak o lecie zaczęłam marzyć już w listopadzie. Święta oczywiście skutecznie od tej tęsknoty mnie odciągnęły, ale kiedy rozebraliśmy choinkę, powróciła ze zdwojoną siłą. Siedzę więc i odkurzam wspomnienia. Wygrzebuję na dyskach letnie przygody i cieszę oko kadrami, które pozostały po tych wojażach. Zdjęcia z tego postu do taki mały backstage z letniego spotkania z pewnym rodzeństwem. Jeszcze wówczas z wielkim brzucholem, w […]

oby do lata…



6
Życie, tak nieprzewidywalne, zaskakujące. Czasem mam wrażenie, jakby tam gdzieś na górze bawiło się dziecko. Niedojrzała, mała dziewczynka, kapryśna bardzo. W czerwonej sukience, bez rajstop, w białych podkolanówkach i czarnych lakierkach. Ułożonych, prostych włosach do ramion, wielkich piwnych oczach i porcelanowych polikach. Siedzi na strychu i nieco znudzona, bawi się jak marionetkami, kierując życiem nic nie świadomych ludzi. W zależności od humoru zapala słoneczko, albo po prostu rzuca kłody pod nogi. Najpierw przytula, a po chwili odpycha. Wyrzuca, jak nic nie znaczącą zabawkę, by za chwilę znów ściskać, jak najcenniejszy skarb. My, jak lalki, bezwiednie wykonujemy rozkazy, dopasowując się do […]

dzień za dniem


6
Po przeleżanym w domu tygodniu, niedzielne słoneczko nie musiało nas długo namawiać na spacer. Rodzinne chwile na łonie natury zaś umilały nam soki Hipp. Jak już zapewne wiecie testujemy właśnie produkty tej marki. Testujemy to może nie do końca dobre sformułowanie, bo produkty Hipp znamy i lubimy od dawna (Kupujemy wyszukując promocji TUTAJ lub TUTAJ). Czujemy się zatem rozpieszczeni zapasem pysznych, zdrowych soków i nie tylko…  Już po czwartym miesiącu można maluszkowi podawać soki, ale przyznać muszę, że do pierwszego roku życia, a nawet dłużej Dzidziulka nie wiedziała co to sok, a pragnienie gasiła wodą. Ładnie zajadała obiadki, pięknie wcinała […]

Hipp hipp… huuura! KONKURS! + WYNIKI



16
Huśtawka. Bujak. Leżak. Gadżety, które stają się coraz częściej wyprawkowym must have.  Kolejny gadżet, który z Dzidziulką był tylko niepotrzebnym wydatkiem, zaś przy Dzidziusiu okazał się niezbędny. Dwa lata temu mieliśmy huśtawkę, nawet nie pamiętam jaką dokładnie, którąś firmy Bright Starts, ale na Dzidziulce nie robiła wrażenia. Po kilku minutach, zamiast ululanego niemowlaka, wyjmowaliśmy płaczącego, którego trzeba było uspokajać na rękach. Kiedy Dzidziulka nieco podrosła, siedziała w huśtawce dłużej niż trzy minuty, pod warunkiem, że nie zostały zapięte pasy, więc de facto rodzic musiał być tuż obok i czuwać nad bezpieczeństwem. Średnio dobre wyjście. Huśtawka przez rok była głównie zbieraczem […]

huśtawka hybrydowa Bright Starts Sahara


6
Lew od samego początku Dzidziulkę zachwycał. Pośród tylu zabawek zawsze najchętniej, malusimi wówczas kilku miesięcznymi rączkami, sięgała po przeróżne lwy właśnie. Lew  był ulubionym zwierzakiem Dzidziulki. Był, albowiem dziś stoi na równi z każdym innym słodkim zwierzaczkiem, który wpadnie w jej rączki. Wszak wszystkie stworzonka wymagają tulenia. Dzidziulka to lwica zodiakalna, nic dziwnego, że wyróżnia się indywidualnością i lubi podporządkowywać sobie wszystkich dookoła, a przy tym jest mega otwartą małą osóbką, która czaruje swym uśmiechem i wrodzonym wdziękiem wszystkich napotkanych ludzi. Teraz kiedy już pięknie mówi, w kilka chwil podbija serducha nieznajomych… Kiedy zobaczyłam tę czapę wiedziałam, że Dzidziulka będzie […]

lew w kwiatach