Byłam pewna, że Wiercipiętek, mieszkający pod moim serduchem, nie wytrzyma do terminu porodu. Byłam pewna, że aktywny tryb życia z Dzidziulką pomoże przyspieszyć ten dzień… Z Dzidziulką nie pomogło mycie okien, kładzenie dekoracyjnych tynków, fugowanie, że o bieganiu po schodach nie wspomnę. Co prawda tym razem jakieś oznaki zbliżającego się porodu są, więc i nadzieja jest, zaś termin za dwa dni (dopiero). Postanowiłyśmy z Dzidziulką pogadać z naszym brzuszkowym maluszkiem i zaprosić go, by nie bał się przyjść na świat, przekonując, że już wszyscy jesteśmy na niego gotowi i tylko czekamy, kiedy on się zdecyduje do nas dołączyć. Dzidziulka bardzo […]