Codzienność


10
Te chwile grozy na szczęście już za nami. Zrobione nawet wszelakie badania kontrolne, więc i tygodnie stania w kolejkach minęły, a antybiotyk wyrzucony do kosza. Swoją drogą, ten mały, zdaje nic nie znaczący gest, wyciągnięcia ręki w stronę fioletowego, foliowego worka, pachnącego lawendą, przyniósł tak ogromną ulgę. Przeżyłam, teraz będę silniejsza. Choć okazuje się, że morze łez wylane wtedy, w sierpniu, na oddziale noworodkowym, wcale nie było takie bezsensowne… Ostatnie tygodnie przyniosły nam szczęście. Ale nie potrafiliśmy się nim cieszyć. Bo paraliżował nas strach o zdrowie dzieci. Strach o życie, które przecież dopiero dostali, nie zdążyli nawet go dobrze poznać. […]

Kiedy dziecko choruje…


6
Co roku, po przeciągającej się zimie, ba! nawet jeśli wcale nie była długa, marzymy o wakacjach. Chyba całkiem sporo osób o tej porze roku zamyka oczy i szybko zostawia codzienne obowiązki i pracę, choćby była tą wymarzoną, do której chodzi z uśmiechem na twarzy. Co najmniej raz w roku każdy marzy rzucić rutynę i po prostu wyjechać, najlepiej daleko od domu. I kiedy decyzja zapada – czas na wakacje, okazuje się, że zadecydować w jaki sposób się będzie wypoczywać nie jest wcale takie proste. Jedni wolą spokojny relaks, romantyczne spacery brzegiem morza, drudzy szaloną aktywność, górskie wspinaczki i dreszcz emocji. […]

Aktywne czy leniwe? Jakie są Twoje wymarzone wakacje?



14
Choć smok nie jest Dzidziusiowi do życia niezbędny, dobrze od czasu do czasu mieć go pod ręką. Właściwie z uwagi na fakt, że w ciągu dnia rzadko go potrzebuje, trzeba pilnować go jeszcze bardziej. Bo łatwo go zgubić, położyć gdzieś i totalnie zapomnieć, zaś w sytuacji kryzysowej, kiedy potrzebny na już, znaleźć najtrudniej. Żałuję wówczas, że ma ten cudny pomarańczowo brązowy kolor i zlewa się z każdym podłożem, niczym kameleon. Wybawieniem jest zawieszka. Właściwie to obowiązkowy gadżet do każdego smoka, zwłaszcza dla dzieci, które przestały być noworodkami i łatwo potrafią, zwłaszcza na spacerze, swego ‘zatykacza’ rączką wyjąć. Rozglądałam się w […]

ujarzmiamy smoka, czyli nasza zawieszka idealna…


5
Poniekąd już się kiedyś przyznałam. Mieszka we mnie zwierz. Chyba zapadł w zimowy sen, albo nadmiar spraw schował go gdzieś, a upływ czasu zagrzebał kurzem i totalnie zapomniałam, że go w sobie mam. Przyszła wiosna i nadszedł czas obudzić w sobie tego dzikusa. Wypatrzyłam na blogach u dziewczyn i przypomniało mi się, że przecież nawet lubiłam być tym zwierzem. Zapolować. Poczuć dreszcz emocji. Niepewności, udając się do celu i zastanawiając nad strategią polowania. Nadziei podczas wyszukiwania i ogromu satysfakcji po udanych łowach. Dziś się chwalę. Zwierz się zbudził. Przypomniałam sobie, jak fajnie jest kupować, a jednocześnie nie zauważyć, by cokolwiek […]

kiedy budzi się zwierz…



6
Za miesiąc o tej porze, będę nerwowo tupać nogą, powtarzając w myślach plan działania, układany w głowie od tylu długich tygodni. Nie, za miesiąc o tej porze, będę w głowie przeglądać stworzone listy rzeczy do spakowania, zastanawiając się czego mogłam zapomnieć. Nie, za miesiąc o tej porze będę przełykać ślinę, by powstrzymać zatykanie uszu spowodowane zmianą ciśnienia, jednocześnie zatykając/odtykając tyci uszka naszego Dzidziusia, spoglądając ponadto na Dzidziulkę, którą te same czynności wykonywać będzie z Tatą.  Nie, za miesiąc o tej porze będę zerkać na zegarek, zastanawiając się, jak przetrwamy najbliższe godziny i nadchodzącą porę snu dzieciaków. Nie, za miesiąc o […]

odliczamy…


2
Kiedy usłyszysz słowo przyjaciel, jakie zwierze, jako pierwsze przychodzi Ci na myśl? Pies. Oczywiście. Od lat zwierze to jest uznawane za najlepszego przyjaciela człowieka. Najwierniejszego. I pewnie jest w tym sporo racji. Sama miałam czworonoga, najcudowniejszego pod słońcem i wiele długich wieczorów przepłakałam, gdy go straciłam. Tak to już jest z psiakami, że prędzej czy później przyjdzie się czas pożegnać. Obiecałam sobie wówczas, że nigdy więcej się tak nie przywiążę. W bardzo prosty sposób, nigdy nie będę posiadała kolejnego. Dlatego też między innymi nie posiadamy psa. Dzidziulka bardzo kocha te zwierzęta i nie raz dopominała się, że bardzo chciałaby takiego […]

psi przyjaciel…



2
Dopadają Was czasem takie dni, kiedy na samą jego myśl macie ochotę zostać w łóżku? Coś czuję, że matki mają takie dni częściej niż reszta świata. I częściej, niż się do tego przyznają… Tak, tak, bo przecież nie wypada narzekać. Nie wypada przyznać się, że to szczęście, które kopnęło tak mocno raz, dwa, albo i więcej razy odbijać się może czkawką. Całkiem niedawno miałam taki dzień właśnie. Milion rzeczy do załatwienia, ale w końcu listę ‘to do’ sama zrobiłam. Niby lubię taką zwariowaną codzienność. Lubię to zabieganie. Lubię zostawiać na chwilę rutynę i dać się porwać szaleństwu. Ale najbardziej lubię, […]

crazy… life!


12
Marzec przywitał nas słonkiem. Już nie raz przekonałam się, że ciepłe promyki potrafią rozbudzić nadzieję na lepsze jutro. Wczoraj właśnie tego potrzebowałam. Luty choć to najkrótszy miesiąc roku, dłużył się strasznie. Był dla naszej rodziny niekończącym się pasmem strachu o zdrowie dzieci. Chyba ze trzy wpisy w zakładce roboczych czekają na swój happy end, którego niestety nie dostały. Tak już jest, że trzeba mieć dobre zdrowie, by móc chorować. Niestety ostatnie tygodnie dały mi odczuć tę kiedyś zasłyszaną maksymę na własnej skórze. Trzydniowe kolejki do lekarza pierwszego kontaktu, podczas gdy w przypadku dzieciątka w kilka godzin przeziębienie potrafi przerodzić się […]

March… please be good!



4
Jelenie, znowu. Ten motyw zachwycił mnie na tyle, że postanowiłam uszczęśliwić dwoje moich dzieci. Właściwie, od kiedy zostałam mamą ‘parki’ jeszcze bardziej doceniam rzeczy unisex, które posłużą dłużej, obu maluchom. Widzieliście już Dzidziulkowy zestaw czapa plus komin, który zapewne kiedyś odziedziczy młodszy brat, a tymczasem on otrzymał – kocyk. Tych nigdy za wiele. Dwustronny koc, z grubej dresówki, z modnym printem, służy nam całą zimę. Rewelacyjnie się sprawdza, zarówno w domu, jak i w terenie. Simon&Sophie odkryłam oczywiście przypadkiem. Trafiłam przez pomorze, do mazowieckiego, a ostatecznie okazało się, że Ania to dziewczyna z podlasia! I to nasze małe miasto nagle stało […]

simon&sophie


1
Jeszcze Wam nie pokazywaliśmy, ale oczywiście ciocia Marta z wielkim okiem odwiedziła nas po raz kolejny, gdy tylko udało nam się z Dzidziusiem opuścić szpitalne mury. Dzidziulka czuła się na tyle swobodnie przy cioci, że popisywała się bardzo i ciężko było ją ‘ogarnąć’. Dzidziuś z kolei, który raczej należał do grupy tyci terrorystów, zachowywał się wyjątkowo spokojnie. Zaś kiedy Fotomia ululała go w czasie sesji, to spał jeszcze półtorej godziny po jej wyjściu. Oto kilka naszych ulubionych kadrów z tego spotkania. Wczoraj Dzidziuś skończył sześć miesięcy. I choć czas ten nie należał do najłatwiejszych, mimo wszystko, kiedy patrzę na te […]

w obiektywie fotomii… po raz czwarty!



 Po raz kolejny potwierdziła się reguła, że każde dziecko jest inne. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że nasze doświadczenie zdobyte przez dwuletni okres bycia rodzicem jest nieprzydane. Po raz kolejny sprawdzone sposoby okazały się niewłaściwe… Smoczuś podobnie, jak poprzednio, kupiony czekał na maluszka, zanim ten pojawił się na świecie. Tak, na czarną godzinę, na wszelki wypadek, by w razie kryzysu, który zapewne nastąpiłby w najmniej właściwym momencie, nie pędzić na przykład w środku nocy do apteki, a potem jeszcze wyparzać, podczas gdy dzieciątko mocno płacze, doprowadzając rodziców (głównie z bezradności) na skraj załamania nerwowego. Dzidziulka smoka nie potrzebowała. Nie upominała […]

chicco przyjaciel


9
  Dochodzi godzina dziesiąta. Zamykam oczy. Promienie słońca grzeją mą twarz. Czuję ciepło i szybko myślami odpływam w przyszłość. Już wkrótce taka pogoda będzie codziennością. Trzymam tyci Dzidziulkową rączkę, tiptopkami poruszamy się do przodu. Drugą ręką pcham wózek z Dzidziulkiem, który odpłynął w ramiona Morfeusza, gdy tylko poczuł świeży powiew powietrza. Zerkam co chwila, czy nie zbaczamy z drogi, by znów przymknąć oczy i zatrzymać się w myślach tym razem nieco dłużej. Na sekundę zapominam o zabieganym poranku, o tym szykowaniu się w pośpiechu, umilanym jękami i płaczem, o trudach wpakowania się do auta, o tym, że właśnie zmierzamy do […]

słońce!



7
Miłości najpiękniejszej, najcudowniejszej, najszczerszej… Miłości bezgranicznej, bezinteresownej, bezwarunkowej… Miłości tak wielkiej, tak czystej, tak idealnej… Nie kupisz nigdzie, nie spotkasz nigdzie, ale możesz tę miłość urodzić… Na dodatek nie raz, a dwa (i więcej) razy. I nie ma cudowniejszego uczucia, niż dzielenie tej miłości. Nie tylko w walentynki. Codziennie. Czy to leniwy poniedziałkowy poranek, czy rozbrykany piątkowy wieczór. Miłość tryska z każdej strony. Nie ma piękniejszego widoku. Serca nasze się radują, gdy widzą te dwa małe serduszka, tak przepełnione miłością. Tą najpiękniejszą, najcudowniejszą, najszczerszą. Tą bezgraniczną, bezinteresowną, bezwarunkową. Miłością tak wielką, tak czystą, tak idealną. Nie tylko w walentynki…   […]

love


4
Podpowiada mi. Podpowiada od zawsze. Czasem bardzo głośno, czasem tylko szeptem. Jednak zawsze coś do powiedzenia ma. Intuicja…  Ufam jej, choć zdarza się, że Tata Dzidziulkowy uśmiecha się tym swoim uśmiechem. Takim kuszącym, nieco nieśmiałym, który znaczy, że uważa inaczej, ale przecież serca rozumem nie przegada. Odpuszcza więc i tylko delikatnie się uśmiecha. Niby ukradkiem, ale ukochane moje, choć tak naprawdę to jego, wądołki w polikach wszystko zdradzają. I wtedy nawet trochę wątpię. Później okazuje się, że intuicja podpowiada dobrze, a wtedy zaufanie znowu większej mocy nabiera. Bywa, że Tata Dzidziulkowy nazywa mnie czarownicą, albo wroną, co kracze. Ale przecież […]

intuicja