Archiwum roku: R


4
Wiele kobiet, z którymi miałam okazję porozmawiać na ten temat twierdzi, że rodzić nie trzeba się uczyć.  Że i tak na ‘to’ nie da się przygotować, bo przecież nie zaplanujesz porodu. Że instynkt wystarczy, by wydać na świat dzieciątko. Że natura ‘zrobi swoje’, zaś szkoły rodzenia to tylko niepotrzebny wydatek i marnowanie czasu.  Ja jednak na przekór tym negatywnym zdaniom do szkoły rodzenia poszłam.  Po pierwsze uważam, że choćby zjadło się wszystkie rozumy, warto się uczyć. Bo może akurat spotkamy kogoś, kto tych rozumów zjadł jednak o jeden więcej niż my. Po drugie, w internecie jest masa informacji, często sprzecznych, […]

Szkoła rodzenia… (nie)potrzebna?


Na złotą, piękną jesień czekaliśmy miesiąc… Bo choć temperatura spadła mocno i raptownie, nic więcej na jesień nie wskazywało. Marzyłam wręcz o spacerze w złotych liściach i zastanawiałam się jaka będzie reakcja Dzidziulki, bo w zeszłym roku, była jeszcze malusia i wszystkie spacerki jesienne przesypiała.  Niestety pogoda nie dopisywała i ciągle lało, a świat choć bury i ponury, wciąż zielony był. No ale wreszcie siedząc w salonie widzę piękną czerwoną koronę drzewa jarzębiny i nawet słonko zajrzy od czasu do czasu, więc jest lepiej… Dużo lepiej 🙂 Niestety o spacerze w liściach wciąż możemy tylko pomarzyć.  W naszym osiedlowym parku […]

złota jesień…



Choć może się wydawać inaczej, założenie bloga to nie prosta sprawa…  Ja wahałam się kilka miesięcy. W głowie wciąż biły się myśli. Plusy, minusy liczyłam…  Blog istnieje i ma się dobrze, więc jak się domyślacie plusy przeważyły.  Jednak minusy blogowania w mojej głowie wciąż siedzą. Wielkim zagrożeniem jest udostępnianie wizerunku Dzidziulki.  My po prostu chcemy się dzielić z Wami naszym Szczęściem, bo wiemy, że szczęście się mnoży, gdy się je dzieli…  Ale absolutnie nie zgadzamy się, by ktokolwiek bez naszej zgody, udostępnione na blogu zdjęcia kopiował i wykorzystywał.  Zresztą ten problem nie dotyczy tylko osób prowadzących bloga, a  każdego, kto […]

Moje zdjęcia – moja własność prawna! Kampania Makóweczek.pl


2
Pisałam jakiś czas temu o pierwszej sesji Dzidziulki (TU). Bez zastanowienia zaprosiliśmy Fotomię po raz drugi i już wiemy, że nie ostatni. Chciałam nieco wcześniej, jednak Dzidziulka choć rwała się do siedzenia mając 3,5 miesiąca, gdy skończyła 6 miesięcy siedzenie nie było atrakcją i wolała leżeć, pełzać, turlać się… i tak do 8 miesiąca. Zdecydowaliśmy się wobec tego zaczekać aż skończy 12 miesięcy  i sprawić Dzidziulce i sobie (egoiści z nas ;p) prezent w postaci kolejnej cudnej pamiątki. I powiem Wam, że mimo tego, iż wiedziałam, jak taka sesja wygląda od kulis, a Dzidziulka nie jest już malusią, kruchą istotką, […]

W obiektywie Fotomii…



2
Sportowa elegancja to ulubiony styl większości Mam.  Zdarzają się wyjątki. Mamy, które z niemowlakiem pod pachą śmigają w kilkunastocentymetrowych szpilach i dają radę. Nie mówię, że nie… Ale czy im wygodnie? Być może… Większość jednak Mam stawia na wygodę i uprawiają tzw. sportową elegancję. Mi również ten styl jest najbliższy. Choć wysokie obcasy uwielbiam, zakładam tylko, gdy wiem, że Tatuś idzie z nami. W innym wypadku płaskie obuwie obowiązkowe. Dziś Dzidziulka właśnie w stylu sportowej elegancji. Tiulowa, delikatna spódniczka i bluza. Połączenie rewelacyjne moim zdaniem. Wszystko w bezpiecznych kolorach, zaś totalne szaleństwo to różowe trampy… Jeszcze ciut przy duże, ale […]

Sportowa elegancja


10
Pajacyk. Najcudowniejsze ubranko, jakie wymyślono.  Najprostsze i najwygodniejsze… Pajacyk to najczęściej wybierane ubranko dla niemowlaka i nie bez powodu. Mamy wiedzą, co dobre. Pajacyki uwielbiam. Firmy Carter’s uwielbiam do kwadratu 😉 Najbardziej chyba te mięciutkie, cieplutkie, polarowe. Podstawowy wymóg aktualnie to antypoślizgowe stópki. Carter’s go spełnia oczywiście. Kolory przecudne, żywe, wzory piękne, niespotykane, napisy przesłodkie, zabawne… pisałam o tym w poście Carter’s my love (TU). No cóż… nic się nie zmieniło. Miłość do Carter’s trwa… Moja Dzidziulka nie lubi kocyków, kołderek etc. Nawet w środku nocy potrafi wyczuć, że mama położyła coś na nóżkach i zaraz się budzi, by zdjąć. […]

Little cutie…



7
Bezdzietną Ciocią “dobrą radą” byłam znakomitą. Nie taką, której wtrącenia więcej psuły, niż pomagały, nie. Taką dobrą naprawdę, która pomocą służyła tym, co jej potrzebują. Doradzić mogłam prawie w każdej kwestii … Doskonale wiedziałam, jak wychowam swoje dzieci, długo zanim rodzinę założyłam. Swoje zdanie miałam chyba na każdy temat. Gdy Dzidziulka pojawiła się na świecie, obaliła kilka mitów, m.in. jak to noworodki przez pierwszy miesiąc tylko śpią. Całe życie powtarzałam wszystkim dookoła, że najlepsza różnica wieku między dziećmi to 2 lata. Sama mam dwójkę rodzeństwa, a między nami jest taka różnica wieku, więc wiedziałam, co mówię. Znałam bowiem sytuację od […]

Kokardki…


2
Kto ma szczęście w kartach, ten nie ma szczęścia w miłości mówi stare porzekadło… Może coś w tym jest. Szczęście mam… w miłości.  A cudowna Dzidziulka i jej Tatuś to szczęście większe niż wszelkie dobra tego świata. I z racji tego, że owo szczęście w miłości posiadam, nawet nie próbuję swego szczęścia w kartach.  Kilka razy w lotto zagrałam, jednak nigdy nawet blisko wygranej nie byłam…  Ale ostatnio pokusiłam się, w konkursie udział wzięłam. Plakat konkursowy widziałam kilka razy i w ostatnim dniu trwania konkursu stwierdziłam, że przecież nie tracę nic.  Jakie było me zdziwienie, kiedy zobaczyłam swe nazwisko – […]

Lucky me…



4
Post miał być wczoraj, ale Dzidziulka postanowiła nie dać Mamie wolnego wieczoru.  Z racji tego, że nastawiona dziś jestem bojowo do świata chyba nie powinnam nic pisać, by nie psuć tych zdjęć.  Powiem tylko, że uwielbiam je baaardzo. Miejsce zaś jest dla nas wyjątkowe, ale Dzidziulka jeszcze za mała, by w pełni pokazać jego piękno. Musicie zatem poczekać…     sukienka – zara baby body, koc – h&m rajstopy – smyk buty – od Cioci :*

Zara look


2
Wprowadzenie do jadłospisu Dzidziulki marchewki zajęło nam…miesiąc. I choć dziś patrzę na to wszystko trochę inaczej, kilka miesięcy temu poważnie się zamartwiałam. Wyrzuty sumienia nawet miałam, jaką to złą matką jestem…. Kiedy rodzi się dziecko wcina cycuszka ewentualnie mleko modyfikowane i wszystko jest proste. (Wybór mleka modyfikowanego prosty nie jest.)  Ale nadchodzi moment, gdy dietę niemowlęcia należy rozszerzyć… I tu zaczynają się schody.  Ja wątpliwości nie miałam od czego zacząć. Oczywiście od marchewki. Chciałam jednak być taką wspaniałą matką, co to dzieciątku sama wszystko gotuje, a nie kupuje “gotowce” w słoikach. Bo przecież takie słoiki napakowane chemią na pewno. Termin […]

jedzonko ze “słoiczka”… mniejsze zło?



4
Czytacie gazetę Dziecko? W najnowszym numerze jest fajny dodatek o zabawach wspierających rozwój maluchów i starszaków. A w nim m.in. artykuł masujemy rymujemy, o zabawach które można połączyć z zabiegami pielęgnacyjnymi np. smarowaniem ciałka po kąpieli… Jesteśmy jak najbardziej za! W ogóle to trochę taka matka wariatka ze mnie. Najchętniej Dzidziulkę bym… zjadła.  Lubię ją ściskać, całować, przytulać, masować, głaskać, skubać, podgryzać, łaskotać. Muszę więc się mocno powstrzymywać, by Dzidziulki za często ‘nie męczyć’. Głośny chichot Dzidziulki uwielbiam. A najlepszymi zabawami, wywołującymi najpiękniejszy śmiech na świecie, są zabawy oparte na dotyku. Dzieci poznają przecież świat i uczą się go spontanicznie, […]

idzie raczek… nieboraczek..


3
Cały weekend Tatuś Dzidziulki się kurował, bo dopadło go przeziębienie. Mama Dzidziulki walczy z katarem już kilka dni. Według zasłyszanej gdzieś zasady katar leczony trwa siedem dni, zaś nie leczony trwa tydzień. Sprawdzam wobec tego opcję numer dwa.  Weekend mało aktywny i narzekający Tatuś, jaka to jesień zła i niedobra sprawił, że lenistwo dopadło i mnie. Złościło mnie to bardzo, że wszystko odkładam na później i nic mi się nie chce. A zatem, by przerwać to rozleniwienie postanowiłam działać. Aktywność jest przecież najlepszym lekarstwem. Żółwim tempem, ale jednak, robiłam cokolwiek, byleby być czymś zajęta. Zadziałało. Dzisiaj wstałam z power’em i […]

today…



1
Szaro, buro, mokro… A zatem cieszymy się domkiem, zabawkami. Lala emmi to jeden z prezentów urodzinowych Dzidziulki. Nie jest to zwykła zabawka. To nowy członek rodziny – pierwsza Lala Dzidziulki. Lala Emmi jest naprawdę wyjątkowa. Pomijam już fakt, że zapewne Mama na każdą lalę w sklepie otwierałaby buzię ze zdziwienia, mówiąc za moich czasów takich cudnych nie było. Ta Lala jest niezwykle… prawdziwa. Rączki, nóżki, buzia gumowe, wykonane z taką starannością, dokładnością. Każdy paluszek zgięty inaczej, nóżki i rączki pulchniutkie, słodziutka buzia, usteczka piękne. Aż sama mam ochotę ją przytulić. Zaś idealne, malusie, paznokcie proszą się o pomalowanie i coś […]

Lala emmi


4
Każdy z nas ma swoje “ubraniowe bziki”.  I gdy dziecko jest małe, chcąc nie chcąc rodzicielskie bziki znosić musi. Przynajmniej do czasu, gdy zacznie pokazywać swoje ja i ewentualnie buntować się rodzicom.  Ja muszę się przyznać, że mam bzika… na punkcie apaszek/szalików/chustek. Po pierwsze jestem zmarzlakiem, więc uwielbiam mieć otuloną szyję ciepełkiem, a po drugie są one świetnym dodatkiem, którym łatwo, szybko i tanio można zmienić swój look. Dzidziulka Mamine bziki znosić musi, a w związku z tym w jej szafie apaszek/szalików/chustek jest sporo. Na razie buntów nie ma i gdy jest chłodno, Dzidziulka daje sobie otulić szyjkę ciepełkiem.  Apaszki […]

gwiazdki rulez…